Rozdział 3.

9K 240 3
                                    


~Emma~

Sobota – nie wiem co bardziej mnie cieszyło, czy wyjście do klubu ze znajomymi, czy czas dla siebie i poświecenie uwagi nowemu projektowi. Obudziłam się jak zazwyczaj, po szybkim prysznicu naciągnęłam na siebie czarny dres i pojechałam po zakupy – cotygodniowa rutyna robienia zakupów raz w tygodniu wydawała mi się najlepszym rozwiązaniem dla zapracowanej osoby. Chwyciłam z kuchni torby wielorazowe, z lodówki zdjęłam listę zakupów i zjechałam windą do samochodu.

Zakupy poszły sprawnie i zostało mi więcej czasu na miłe i spokojne spędzenie południa. Koło 13 spakowałam torbę na siłownie i miałam nadzieję na zrobienie dobrego zaległego treningu. Całe szczęście niezbyt dużo ludzi lubiło robić trening w weekendy. Wchodząc na bieżnię, miałam zamiar zrobić standardowe 15 minut rozgrzewki. Założyłam słuchawki, odpaliłam muzykę i bieżnia ruszyła. Kończąc rozgrzewkę, obserwowałam siebie w odbiciu lustrzanym naprzeciwko i zwróciłam uwagę na przeszywający mnie wzrok spoczywający na moich plecach. Mężczyzna siedzący na ławeczce mimo swojego treningu każdą wolną sekundę mnie obserwował. Po dłuższej chwili zorientowałam się, skąd kojarzę, te ciemne oczy – mężczyzną, który nie spuszczał ze mnie wzroku, był James, którego 2 dni temu omal nie stratowałam i mój nowy zleceniodawca. Ciekawy zbieg okoliczności, ale nie mogę ukrywać, że podoba mi się spotykanie go częściej.

Jego wzrok był przeszywający i z pewnością mnie krępował. Gdy skończyłam rozgrzewkę, ruszyłam do strefy ciężarów. Czułam na sobie jego nieodpuszczający wzrok mimo odległości, jaka nas dzieliła, paliło to moją skórę. Nie pamiętam, by kiedykolwiek ktoś zrobił na mnie takie wrażenie, te świdrujące oczy wręcz ograniczały każdy mój ruch. Uśmiechnęłam się w jego kierunku, ale nie chciałam podchodzić bliżej – ani nie czułam się na tyle pewnie, ani nie miałam pewności czy wypada.
Zmieniłam muzykę na coś cięższego, aby wprowadzić się w rytm treningu i odgonić myśli o od Jamesa. Szczęście w nieszczęściu do końca treningu nie widziałam już mojego obserwatora, z jedne strony cieszyłam się, że odzyskałam spokój, z drugiej zaś czułam dziwny brak.

Po kilku godzinach wróciłam do domu, zjadłam na szybko przygotowany obiad. Zerknęłam na zegarek i już wiedziałam, że jeżeli się nie pośpieszę, spóźnię się na planowany wypad ze znajomymi. Z Avy umówiłyśmy się koło 20 w taksówce pod blokiem – już kilkukrotnie przypominała mi to w wiadomościach SMS.
Po prysznicu zrobiłam sobie mocną kawę i z kubkiem w ręku dokończyłam makijaż przed lustrem. Tym razem w przeciwieństwie do codziennego makijażu postawiłam na mocniejszą kreskę na oku i wyraźnie czerwone usta. Mocny makijaż idealnie pasował do obcisłych skórzanych spodni, które wybrałam na ten wieczór wraz z czarnym topem na cienkich ramiączkach z odsłoniętymi plecami. Po założeniu botków na 10 cm obcasie wydawałam się jeszcze wyższa, mimo że samo 170 cm wydawało się wystarczające. Przyjrzałam się sobie kontrolnie ostatni raz w lustrze i zbierałam się do wyjścia. Gdy Avy zadzwoniła, że czeka już pod blokiem, chwyciłam kurtkę i podbiegłam do windy.


- Oooho ktoś tu na pewno nie skończy tej nocy samotnie – zagwizdała i dodała przyjaciółka.


- Oj nie gadaj głupot, będę się dobrze bawić, ale wracam sama – dodałam z przekąsem. 

Lubiłam się bawić i potańczyć, ale w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki zawsze wracałam sama. Nie czułam się komfortowo w obecności nieznajomych mężczyzn, a co dopiero gdy miałabym zaprosić ich do domu.

A. ubrana w obcisłą czerwoną sukienkę ledwo zakrywająca pośladki, przez co przy wysiadaniu z samochodu przed klubem jej bieliznę zobaczyła cała kolejka, ale Avy nie była typem osoby, której mogłoby to przeszkadzać.
Wysiadłyśmy z taksówki i na początku kolejki dostrzegłyśmy resztę paczki, do której szybko dołączyłyśmy, aby nie przegapić wejścia. Od drzwi klub mienił się czerwono, niebieskimi światłami , a głośność muzyki narastała z każdym krokiem w kierunku jego wnętrza.
Był to jeden z nowszych i najbardziej obleganych klubów w mieście, nie tylko za sprawą dobrej muzyki, ale wystroju i bogatego wyboru alkoholu. Po wejściu do klubu w oczy od razu rzucał się wielki parkiet na poziomie niżej niż loże – dzięki temu wszystkie osoby, które nie tańczyły mogły spokojnie rozmawiać, zaś na parkiecie był odpowiedni bas do tańców. Jedna z kelnerek pokierowała nas do zarezerwowanej loży. Wszyscy na start zamówiliśmy po dobrym drinku i czekaliśmy na rozruszanie zabawy. Po kilku kolejkach szotów razem z Avy ruszyłyśmy na parkiet.
Od początku połączyła nas pasja do tańca, dlatego imprez z nią były jednymi z lepszych. Z każdą piosenką na parkiecie robiło się coraz bardziej tłoczno, krąg dokoła nas zaciskał się coraz bardziej i tańczyłyśmy blisko siebie, niemal się ocierając. Dałyśmy się ponieść klimatowi, muzyce i na pewno odrobinie alkoholu. Nie zdawałyśmy sobie sprawy, jak szybko mija czas, Paul z chłopakami zapraszali nas do baru na szybkie szoty i po chwili wracałyśmy ponownie na parkiet. Żaden z panów nie tańczył z nami, znaczącą większą frajdę sprawiało im obserwowanie nas z oddali.
Po kolejnym drinku moją uwagę przykuło spojrzenie w tłumie, spojrzenie, które wydawało mi się podejrzanie znajome i znajomy dreszcz przeszedł moje ciało. W ciemnościach zauważyłam Jamesa- nie odpuszczał kontaktu wzrokowego i trzymając w ręku szklankę z ciemnobrązowym trunkiem, obserwował nas tańczące w rytm muzyki. Nie wiedząc dokładnie, co we mnie wstąpiło, zamiast odwrócić wzrok, podjęłam rękawicę i utrzymywałam kontakt, a swoimi ruchami chciałam go dręczyć tak jak on mnie swoim spojrzeniem.


Całą piosenkę nie przerywając kontaktu wzrokowego, tańczyliśmy razem, a jednak osobno. Jego ciemne oczy nie zdradzały nic, a moje ciało reagowało nad wyraz za mocno na całą sytuację. Byłam tak tańcem i obserwowaniem Jamesa, że nie zorientowałam się, gdy A. poderwała jakiegoś gościa i zostałam sama na parkiecie. Gdy finalnie to do mnie dotarło, speszyłam się.
Po chwili próbowałam zlokalizować J., ale nie było go w miejscu, gdzie siedział poprzednio – na barze została tylko pusta szklanka. Chciałam już schodzić z parkietu, ale poczułam na tali ciepło czyjejś ręki. Początkowo się wystarczyłam, ale woń perfum, która w tym samym momencie dotarła do moich nozdrzy, uświadomiła mi, że James stoi właśnie za mną.


Nie odwracając się do niego, przysunął moje ciało bliżej siebie i dołożył drugą rękę na wysokości bioder. Tym razem tańczyliśmy wspólnie, ale nasze spojrzenia się nie spotykały. Owładnięta jego zapachem i dłońmi kołysałam się w rytm muzyki. Gdy przy kolejnej szybszej piosence odwróciłam się twarzą do niego, zorientowałam się, jak wysoki jest nieznajomy – moja twarz znajdowała się na wysokości jego klatki, która w czarnej koszuli wyglądała na jeszcze bardziej wyeksponowaną niż na siłowni.
Mimo całej sytuacji i faktu, że był dla mnie całkowicie obcym człowiekiem, dałam się ponieść emocjom i nie przestawałam tańczyć. W jego obecności po tylu latach ponownie czułam potrzebę bycia w pobliżu mężczyzny.
Położyłam jedną ręką na jego klatce i spojrzałam do góry. Jego ciemne oczy z bliska wydawały się niemal czarne, a mroczne spojrzenie pozwalało zatracić się w głębi. Nie wiem, ile czasu minęło, ale tańczyliśmy razem, nie odzywając się nawet słowem, jak byśmy chcieli nacieszyć się swoim towarzystwem na zapas.

Zatraceni tylko w sobie zostaliśmy wybici z rytmu przez Avy, która prosiła o wsparcie w zamówieniu taksówki. Spojrzałam nieznajomemu ostatni raz w oczy i podziękowałam za zabawę delikatnym uśmiechem . Miałam przeczucie, że spotkanie w poniedziałek, które mamy zaplanowane będzie znacząco bardziej krępujące niż wydawało mi się wczoraj.
Zabrałam swoje i Avy rzeczy z loży i ruszyłyśmy do wyjścia. Na zewnątrz na taksówkę nie trzeba było długo czekać, już po 10 minutach podjechała. Przyjaciółka całe szczęście była w stanie sama wsiąść do taksówki a świeże powietrze dodało jej ponownego kopa energii na tyle, aby podpytywać jeszcze o gościa z klubu. Nie chciałam, żeby taksówka czekała dłużej, wiec obiecałam, że zadzwonię jutro i zatrzasnęłam za nią drzwi. Czekając na swoją podwózkę, oparłam się o ścianę budynku obok klubu i czekałam.
Na dworze nie było już żywej duszy, a samochody na ulicy wydawały się rzadkością. Nie lubiłam takiej ciszy i pustki, stresowała mnie i momentalnie ogarniał mnie lęk. Już kilka razy sprawdzałam, gdzie jest moja taksówka, ale aplikacja zacięła się i pokazywała auto w tym samym miejscu na mapie od dobrych 15 minut. Podnosząc wzrok znad telefonu, zobaczyłam zbliżającego w moim kierunki młodego chłopaka. Miałam cichą nadzieję, że nie zmierzał do mnie, jednak z każdym kolejnym krokiem widziałam jego pijane spojrzenie. Powoli zaczynałam oddalać się z powrotem w stronę klubu, gdzie mogłam spotkać więcej osób. Mimo szybkiego kroku czułam, jak truchtał za mną. Silne uczucie ucisku na szyi i uderzenie o ścianę uświadomiło mi, że uciekałam za wolno. Nie miałam szansy na wypowiedzenie żadnego słowa. Chłopak z kapturem na głowie przypierał mnie jedną ręką do ściany, trzymając za szyję. W mojej głowie narastała panika, nie mogłam oddychać, nie mogłam nic powiedzieć.

Czułam, jak z każdą sekundą brakuje mi tchu. Czułam, jak jego ręce wędrowały po moim ciele, z obrzydzeniem i resztkami sił próbowałam się wyrwać, jednak na darmo.
Z każda moją próbą ruchu jego ręce zaciskały się na moim ciele coraz mocniej. Poznawałam to uczucie z przeszłości, wiedziałam, że czasem lepiej jest się wyłączyć i odpuścić, aby nie było gorzej.

Czułam, jak resztkami sił biorę ostatni oddech i moje ciało staje się bezwładne... 

Nagle zapadła ciemność i z oddali słyszałam tylko drugi męski głos.

Odważ się byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz