Rozdział 11.

8K 212 11
                                    

Miłego czytania ! Będę wdzięczna, za każdą aktywność z Waszej strony - dzięki temu będę wiedziała, jak Wam się podoba :)


Wasza __Luluka__ <3 

~Emma~

Pochmurny poranek nie poprawiał mojego samopoczucia. Uczucie przygnębienia towarzyszyło mi od momentu, w którym otworzyłam oczy i zobaczyłam, że James'a już dawno nie było. Pretensje o to mogłam mieć tylko do siebie. Wiedziałam, jak to się skończy, nim jeszcze zaczęłam. Uprzedzał mnie, a ja dalej w to brnęłam. Czuje się porzucona, ale czy powinnam? Podjęłam tę decyzję świadomie, może minimalnie nakręcona alkoholem, który dodał mi odwagi, ale zadając sobie pytanie – czy teraz zrobiłabym to ponownie? Zgodziłabym się bez cienia wątpliwości.

Pierwszy raz od dawna było mi dobrze, pierwszy raz nie bałam się męskiego dotyku i łaknęłam więcej, dlatego musiałam poradzić sobie z tym, cokolwiek teraz czułam.

„Wiele dziewczyn zalicza przelotne numerki. Poderwałaś go – ok. Zaliczyłaś dobry, przygodny sex – dobrze dla Ciebie" – powtarzałam do siebie przed lustrem w łazience.

Obmyła twarz wodą i weszłam pod zimny prysznic, aby ukoić ból głowy, który pojawiał się po imprezie. Na ból głowy na pewno nie pomagał mi fakt bałaganu, który znalazłam rano w całym mieszkaniu. Nie czekając dłużej , chwyciłam zakupione specjalnie na tę okazję ogromne worki na śmieci i zaczęłam zbierać papierowe i plastikowe kubki i serpentyny rozrzucone po całym mieszkaniu. Całe szczęście udało mi się wszystko zebrać, szybciej niż mi się wydawało. Chwyciłam zebrane dwa worki pełne śmieci i szybkim krokiem wyniosłam je do kontenera.

Dużo łatwiej było mi się odprężyć już w posprzątanym mieszkaniu, niemniej jednak nie mogę ukrywać, że fakt dodatkowego zajęcia, jakim było sprzątanie, pomagał mi odciągnąć myśli od poprzedniej nocy. Jakimś cudem chciałam zarówno zapomnieć poprzednia noc, bo kojarzyła mi się z upokorzeniem, a z drugiej strony chciałabym ją pamiętać jak najdłużej i uczucie, którego doświadczyłam w trakcie. Pierwszy raz w życiu, mężczyzna, z którym byłam, wiedział jak zadbać o mnie. Nie traktował mnie jak delikatnej lalki i idealnie odczytywał jak reagowałam na konkretne bodźce. Mogłabym tego doświadczać co noc... i za każdą taką myśl biczowałam się w głowie, bo to nigdy więcej nie mogło się powtórzyć.

Pracowałam dla Jamesa i tak powinniśmy obecnie te relacje utrzymywać. Będę powtarzać mój cel jak nową mantrę – koniec, kropka – nie ma innego rozwiązania tej sytuacji.

Sen z powiek spędzał mi jeszcze jeden fakt, nie zauważyłam śladów w mieszkaniu i nie kojarzyłam, aby James zabezpieczał się w nocy. Doskonale pamiętam, jak przyjemnie było go czuć, bez żadnych barier, niemniej jednak nie mogłam ryzykować wpadki z pierwszym , lepszym facetem. Miałam 72h na przyjęcie tabletki "po", ale chciałam to zrobić jak najszybciej, dlatego finalnie zdecydowałam się pojechać do jedynej apteki czynnej całą dobę.

Kupowanie tabletek "po", nie należało do przyjemnych, albo faktycznie farmaceutka oceniała mnie wzrokiem, albo ja czułam się na tyle zażenowana, że sama sobie to wyobraziłam.

Wróciłam do domu i marzyłam o tym, aby dzisiejszy dzień się skończył, łyknęłam tabletkę i położyłam się do łóżka. Jutro będzie lepiej – wmawiałam sobie przed snem niczym afirmację.

Nim zasnęłam, usłyszałam wibracje, odruchowo zerknęłam na telefon. SMS od Jamesa.

„Jutro o 10:00 w klubie?"

Odczytałam, ale nie odpisałam. Nie minęło kilka minut, a telefon ponownie zawirował.

„Będziesz?"

Odważ się byćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz