Rodział 1

1K 25 1
                                    

- Panienko Charlott, rodzice oczekują pani w jadalni.- odezwała się drążącym głosem moja skrzatka mgiełka.

- Przekaż im mgiełko, że za 10 minut przyjdę. - odpowiedziałam miłym głosem.

- Dobrze. - skrzatka ukłoniła się i szybko ulotniła.

Przechodząc do garderoby zastanawiałam się co tym razem założę. Musiałam wybrać coś oszałamiającego ale i skromnego.

Przechodząc między wieszakami natknęłam się na piękną sukienkę w butelkowej zieleni. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam ją z wieszaka, dobrałam oczywiście do tego szpilki w tym samym odcieniu co sukienka.

Przechodząc z garderoby do łazienki spojrzałam na zegarek była 8:55. O nie zerwałam się do biegu, nie sądziłam, że wybieranie ciuchów tak długo mi zajmie. Szybko przebierając się spojrzałam na lustro wiszące w mojej łazience, machnięciem różki uczesałam się w długiego warkocza, a makijaż postawiłam na delikatny.

Pośpiesznie wyszłam z pokoju i zaczęłam kierować się do jadalni. Gdy już widziałam wejście do jadalni zwolniłam, wzięłam głęboki w dech i weszłam.

Od razu zauważyłam moich rodziców przy wielkim stole obstawionym wykwintym jedzeniem.

-Witam tato, witaj mamo - odezwałam się pierwsza przyjmując pokerową twarz.

Rodzice spojrzeli na mnie, ojciec bez żadnych uczuć jakbym była mu obojętna, a mama zimnym jak lód głosem odezwała się:

- Usiądź wreszcie, kazałaś długo na siebie czekać.

Nie przejmując się odpowiedziałam:
- Przedłużyło mi się w łazience.

Spojrzała się na mnie i nic więcej nie powiedziała. Liczyła może na to, że przeproszę za swoje spóźnienie. Nic już nie mówiąc usiadłam po lewej stronie koło mojego ojca i zaczęłam zajadać.

- Charlott - odezwał się mój ojciec zwracając przy tym moją uwagę.

- Przyszedł już czas abyś o czymś się dowiedziała.... - przerwał swoją wypowiedź patrząc się na mnie dość uważnym wzrokiem.

- Ja i twoja mama jesteśmy śmierciożercami.

Spojrzałam się na niego nie ukazując mojego zaskoczenia odpowiedziałam:

- Dobrze , czemu mi mówicie o tym właśnie teraz - spoglądałam to na tatę to na mamę.

- Ponieważ chcielibyśmy abyś wstąpiła w szeregi Czarnego Pana - odpowiedział mój ojciec.

Odłożyłam powoli widelce, po czym złączyłam dłonie i dopiero teraz spojrzałam się na ojce. Przez długi czas nie odzywałam się. Analizowałam to co mi właśnie powiedział..odezwałam się:

- Zadziwiasz mnie ojcze, nie uważasz że jestem za młoda abym wstąpiła do jego szeregów mam dopiero 15 lat.

- Owszem dla mnie nadal jesteś dzieckiem ale tak chciał Czarny Pan, nie mamy wyjścia musisz się z nim spotkać. - odpowiedział trochę nerwowym głosem.

- Dobrze. - wstałam po czym pokierowałam się do wyjścia.

- Charlotte - odezwała się moja mama po długim milczeniu. 
Już dosyć zdenerwowana odwróciłam się do niej.

- Tak mamo.

- Będziesz chodzić do szkoły W Hogwarcie, stwierdziliśmy razem z ojcem, że tak będzie lepiej.

Z szokowana nie mogłam wydobyć żadnego słowa. Wiedziałam, że rodzice nie zmienią już decyzji, choćbym ich błagała na kolanach to i tak by stanęli przy swoim.

Spojrzałam ostatni raz na rodziców i wyszłam kierując się do swojego pokoju.

Godzina minęła odkąd dowiedziałam się o zmianie szkoły, dręczyły mnie myśli...nie mogąc już wytrzymać wstałam z łóżka, podeszłam do wielkiego okna spoglądać na krajobraz krzyknęłam:

- Mgiełka do mnie !!! - złość we mnie buzowała. W mgnieniu oka pojawiła się moja skrzatka, trzęsącym się głosem odpowiedziała:

- Tak panienko?.

- Każ przygotować Zafiro. - nakazałam ostrym jak brzytwa głosem.

- Dobrze. - odpowiedziała skrzatka, prawie mdlejąc ze strachu.

Przywiązani || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz