Rozdział 8

521 9 0
                                    

Nie wiem ile minęło od mojego wyjścia z dormitorium ale sądzę, że już sporo czasu chodzę między murami tego zamku.

Chciałam już wracać do pokoju, ale nie mogłam kompletnie sobie przypomnieć drogi powrotnej.
Szukając od dłuższego czasu dormitorium Slytherinu znalazłam się przypadkiem na wieży. Zdaje się, że właśnie tu będę mieć lekcje Astronomii.

Powolnym krokiem podeszłam do barierki. Było tu tak pięknie.
Zachwytem spoglądałam na gwiaździstą noc.

Gdy poczułam nagle na swoich biodrach silne męskie ręce. Wstrzymałam oddech, a moje ciało zesztywniało.

- Szukałem Cię....wiesz, która jest godzina. - syknął mi do ucha Matheo a jego klatka piersiowa przyległa do moich pleców.

Usłyszawszy jego głos odprężyłam się, a moje ciało oparło się o niego.

- Nie wiem...- szepnęłam. Nie przejmując się jego tonem jakim się mnie zapytał.

- Co ty ze mną robisz dziewczynko. - westchnął zrezygnowany i otulił mnie swoimi ramionami, żeby cieplej mi się zrobiło.

- Matheo..? - zapytałam.

- Hm...- chrząknął.

- Czemu ty jesteś wobec mnie taki? - zapytałam z ciszonym głosem.

Szczerze nie wiedziałam kompletnie co się odpierdalało między nami.

- Co masz na myśli? - spytał jakby w ogóle nie wiedział o co chodzi.

Westchnęłam zagłębiając się jeszcze bardziej w ramiona Riddla.

- To co między nami się dzieje. Zachowujesz się jakbyśmy znali się bardzo długo i....jakbyśmy byli w związku. - tą drugą część zdania szepnęłam pod nosem, ale byłam pewna, że Matheo doskonale to słyszał.

Matheo niespodziewanie odwrócił mnie do siebie i złapał swoimi dłońmi za moją twarz. W tej chwili opieraliśmy się czołami i wpatrywaliśmy w swoje oczy. Utrudniał mi to trochę różnica w zrostu on, który miał prawie metr 90 i ja, która ma metr 70.

- Wszystko w swoim czasie rozumiesz? - szepnął w moje usta.

Nieznacznie się skrzywiłam nie lubiałam czekać szczególnie, że to dotyczyło mnie samej.

- Pytam się czy rozumiesz Charlotte? - zapytał mnie ponownie tym razem dając duży nacisk na moje imię.

- Mhm powiedzmy, że rozumiem. - odpowiedziałam, spoglądając hardo w jego oczy.
Przez moment zobaczyłam w nich niebezpieczny błysk, co wcale mnie nie zaniepokoił, wręcz przeciwnie spowodował, że miałam jeszcze większą chęć poznania tego chłopaka.

Matheo przyciągnął mnie do siebie przytulając.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w pewnym momencie zaczęłam robić się śpiąca, a moje oczy zamykały się ze zmęczenia.

Gdy już byłam w pół śnie poczułam jak Matheo się ode mnie odsuwa, a po chwili nie czułam gruntu.
Lekko uchyliłam oczy widząc, że Matheo wziął mnie w stylu panny młodej uśmiechnęłam się pod nosem.
Riddle spojrzał się na mnie i szepnął:

- Śpij ja cię zaniosę do łóżka.

Nie odpowiedziałam jedynie co przytaknęłam głową i ułożyłam się wygodniej w jego ramion aby po chwili zapaść w głęboki sen.

^^^^^^^^^^
- Kurwa CHARLOTTE budź się!!! - krzyknęła Pansy.

- Jprd zaraz się spóźnimy na lekcje, Charlotte jak zaraz się nie obudzisz przysięgam, że potraktuje cię Aguamenti. - krzyknęła tym razem Astoria.

- Jezu po co wy tak krzyczycie?. - zapytałam przecierając sobie przy tym oczy ręką.

- Mamy 20 minut do lekcji!!. - krzyknęła Pansy.
Gdy usłyszałam jej słowa, wybudziłam się całkowicie.

Zerwałam się z łóżka, niestety przez to wszystko nie załapałam, że byłam splątana w kołdrze i jak długa runęłam na ziemię. Zasyczałam z bólu gdy odczułam silny ból w kolanie. Z frustrowana podniosłam się i utykając pokierowałam się do łazienki. Nie miałam zbyt wiele czasu aby samemu się malować czy czesać, więc rzuciłam parę zaklęć i już byłam gotowa.

Moje długie włosy zostały upięte wysokiego kucyka i zostały związane czerwoną wstążką, a makijaż tym razem postawiłam na delikatny.
Przebrałam się szybko w mundurek i pośpiesznie wyszłam ze swojego pokoju.

Dziewczyny już czekały na mnie na dole.
Wziąwszy głęboki w dech zapytałam:

- Jakie dzisiaj mamy lekcje?

- Yy z tego co wiem dwie godziny eliksirów, zielarstwo, transmutacja i dwie ostatnie godziny obrony przed czarną magią. - westchnęła Astoria przyjmując na twarzy grymas.

- Ehh sporo tego. Jeszcze bez śniadania dzisiaj. - powiedziała Pansy tak samo niezadowolona co Astoria.

Zaśmiałam się pod nosem. Ja w porównaniu do dziewczyn nie mogłam się doczekać gdy zaczniemy lekcje, a wizja braku śniadania nie przerażała mnie tak bardzo co Pansy.

Gdy znaleźliśmy się pod salą.
Co nie trwało dojście tu jakoś sporo czasu ze względu na to, że sala z eliksirów znajdowała się w lochach, więc nie przeżywałam tak bardzo, jak dziewczyny. Może dlatego, że nie wiedziałam jaki jest profesor Snape no, że chyba splotek to powinnam go się obawiać.

Okazało się, że będziemy mieć łączenie z Gryffonami. Osobiście nie wypowiadałam się na ten temat. Nie znałam tak dobrze ich, żeby od razu oceniać. Chodź po minach Ślizgonów wywnioskowałam, że nie będzie tak przyjemnie.

Gdy już znalazłam sobie wolne miejsce Snape o dziwo jeszcze nie było. Rozglądać się po lochu zauważyłam jak  ślizgonka, której jeszcze nie znałam zasiadła koło mnie. Nie miałam nic przeciwko do puki nie będzie mi przeszkadzać.
Z rozmyśleń wyrwało mnie głośne trzaśnięcie. Wreszcie raczył nas zaszczycić swoją obecnością profesor.

- Nie będziecie tak siedzieć Parkinson siadasz z Granger. - powiedział chłodno.

Gdy spojrzałam się na nią myślałam, że jebne ze śmiechu. Jej mina była bezcenna gdy usłyszała z kim ma siedzieć.

- Wesley!! - krzyknął Snape gromiąc go wzrokiem za gadanie.

- Siedzisz z Daphne Greengras. - gdy jego wypowiedź skończyła się tym razem nie wytrzymałam i musiałam zakryć ręka swoją buzię chichocząc w nią.

- Charlotte Firenzo usiądziesz z Potterem. - wypowiadając moje imię spojrzał się na mnie taktując moją twarz, po czym spojrzał się w moje oczy.

---------------------->
Hej kochani mam nadzieje, że rozdział wam się podobał następny tak jak obiecałam będzie za tydzień.❤️❤️❤️

Przywiązani || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz