Rozdział 7

511 8 0
                                    

Usłyszałam koło siebie rozbawione parsknięcie. Spojrzałam się w tamtym kierunku z chęcią opierdolenia tej osoby, która w ogóle raczyła się ze mnie zaśmiać, ale na chęciach się z kończyło gdy uświadomiłam sobie, że to Matheo miał ze mnie ubaw.
Spoglądam na niego oskarżającym spojrzeniem.
W pewnym momencie wystawiłam w jego kierunku język, mrużąc przy tym oczy na jego reakcje długo nie musiałam czekać bo po chwili wybuchnął głośnym śmiechem, a jego głowa poleciała do tyłu uwydatniając przy tym swoje jabłko Adama. Nie mogłam odwrócić od niego wzroku, pierwszy raz usłyszałam tak szczery u niego śmiech, to było tak nierealne, no i robił to cholernie seksownie.
Gdy już się uspokoił spojrzał się na mnie przeszywającym spojrzeniem. Nie powiem trochę się speszyłam dla pozoru postanowiłam parsknąć.
Przerwało nam nagle chrząknięcie, automatycznie odwróciłam w tamtym kierunku wzrok. Gdy zauważyłam kto nam przerwał na mojej twarzy pojawiło się grymas zniesmaczenia zobaczywszy dziewczynę, która stanęła na przeciwko Riddla.
- Matheo czemu nie przyszłeś dzisiaj do mnie? Czekałam na ciebie..- powiedziała do niego zalotnym głosem.
- Daphne spierdalaj stąd. - syknęła Astoria przyciszonym głosem z wypisanym wkurwieniem na twarzy.
- Oh siostrzyczko to nie do ciebie przyszłam tylko do mojego ukochanego. - odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem.
Gdy usłyszałam jak nazwała Matheo myślałam, że rozpierdolę jej głowę o ziemie.
Poczułam taką zazdrość, może i nie byłam związku z nim to jednak nie wyobrażałam sobie, żeby miał dotykać inną kobietę.
Nie mogłam siedzieć spod kulonym ogonem i czekać na rozwój sytuacji szczególnie widząc, że Matheo jakoś nie zamierzał powiedzieć tej dziewczynie żeby wypierdalała.
Pełna gracji podniosłam się. Stanęłam na przeciwko tej Daphne z uniesioną głową zeskanowałam jej sylwetkę przy tym krzywiąc się z jej wyboru ubrań na dzisiejszą imprezę.
- Oh wybacz Matheo był ze mną, mam nadzieje, że nie czujesz się tym urażona. - odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Jak to kurwa z tobą był. - syknęła, a jej twarz poczerwieniała, że ledwo co powstrzymywałam się przed wybuchnięciem śmiechu.
- Matheo już nie skorzysta z twoich usług. Byłaś mu potrzebna gdy nie miał kobiety, ale spokojnie znalazł ją już i mogę Ci obiecać, że odpowiednio się nim zajmie.
Gdy usłyszała moje słowa jej źrenice zrobiły się wielkie, a usta otworzyły się ze zdziwienia.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić, czy ty wiesz z kim kurwa rozmawiasz. - warknęła
na mnie, jak jakiś pies.
- Oczywiście, że wiem z kim rozmawiam...- zrobiłam pauzę patrząc jak jej morda się szczerzy dodałam akcentując każde słowo.
- Z największą kurwą Slytherinu.
Po usłyszeniu moich słów, każdy w pokoju wspólnym ryknął śmiechem.
Czekałam na jej reakcję i szczerze jakoś długo nie trwała.
Nieoczekiwanie dziewczyna podniosła rękę w celu uderzenia mnie w policzek w ostatnim momencie zdążyłam zablokować jej rękę, a w pokoju wspólnym zapanowała cisza, każdy czekał na rozwój wydarzeń.
Gdy nagle usłyszałam za sobą przerażający głos.
- Wypierdalaj stąd. - powiedział Matheo dalej siedząc w fotelu.
- Słyszałaś wynoś się stąd. - powiedziała Daphne uśmiechając się zwycięsko.
- To nie było do Charlotte tylko do ciebie. - powiedział Matheo mierząc ją dość nieprzyjemnym wzrokiem.
Spojrzała się na niego zdziwiona.
- ale.... ukochanyy dlaczego?. - powiedziała łamiącym głosem.
- Nie będę kurwa dwa razy się powtarzał, zaraz nie wyjdziesz stąd o własnych siłach.
Daphne słysząc to wyrwała rękę z mojego ucisku i wybiegła z pokoju wspólnego zanosząc się głośnym płaczem.
- Nie macie do chuja co robić?. - krzyknął Draco na Ślizgonów, a ci raptownie wrócili do kontynuowania imprezy.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić pokierowałam się do wyjścia z dormitorium Ślizgonów.

------------------>
Kochani postaram się teraz wrzucać rozdziały regularnie. Następny rozdział będzie za tydzień. ❤️❤️❤️

Przywiązani || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz