Rozdział 9

503 9 0
                                    

Nie czułam się komfortowo, gdy byłam obserwowana przez Snape, ale nie zamierzałam tego pokazywać.

W pewnym momencie rozbolała mnie głowa. Złapałam się gwałtowanie rękoma za stół aby utrzymać równowagę.
Spojrzałam się na profesora, ostrym wzrokiem, aż moje dłonie zbielały.

Wkurwiłam się i to bardzo, ten cały profesorek próbował wejść mi do głowy.

Oczywiście moje lata trenowania nie poszły na marne i z nie małym wysiłkiem obroniłam się.
Gdy skutecznie obroniłam umysł, a profesor zrozumiał, że bariery są zbyt silne, wycofał się swoją drogą nie był w tym delikatny.
Przez ułamek sekundy zauważyłam zdziwienie na twarzy Snape, ale to naprawdę krótko trwało.

Spojrzałam się na Snape z uniesionymi brwiami i zapytałam:
- Mogę się przesiąść? - w mojej wypowiedzi zdecydowanie było słychać wyższość, ale tylko profesorek wiedział do czego nawiązuje.

Zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem i z pewnością inny uczeń by już dygotał ze strachu ale ja byłam inna i nie zamierzałam łamać się pod jego spojrzeniem.

- Tak Panno Charlotte. - odpowiedział i zaczął prowadzić lekcje.

Gdy już przesiadłam się do ławki Pottera ten zmierzył mnie wzrokiem.

- Hej jestem Harry Potter. - po czym wyciągnął do mnie dłoń.

Zmierzyłam go spojrzeniem.
- Wiem kim jesteś....sądzę, że nie muszę się przedstawiać..Snape to zrobił za mnie. - odpowiedziałam po czym zaczęłam brać się do pracy.

- Ahh tak zauważyłam, że Snape za bardzo cię nie polubił...nie przejmuj się mnie wręcz nienawidzi.

- Nie przejmuje się. - powiedziałam i kontynuowałam swoją pracę.

Widząc, że nie miałam ochoty kontynuować rozmowy Potter zajął się swoją pracą.

Lekcja minęła dosyć szybko,  warzenie eliksirów było dla mnie przyjemnością szczególnie gdy mieliśmy uwarzyć Wywar Żywej Śmierci.

Po lekcjach eliksirów poszłyśmy z dziewczynami na zielarstwo. Osobiście mnie nie interesował ten przedmiot ale musiałam mieć wybitny z każdego przedmiotu nawet z tego.

Myślałam, że się zanudzę, jeszcze do tego towarzyszył mi głód, a obiad dopiero miał być po transmutacji.
Na szczęście tą lekcje miałam właśnie teraz i myślałam, że naprawdę dam radę wytrzymać, poza tym było ze mną w miarę okej.

To było tak nagle w pewnej chwili poczułam się tak źle, złapałam się klatki piersiowej było mi tak duszno, w pewnym momencie pociemniało mi przed oczami i osunęłam się na ziemię.
Jedynie co pamiętałam w tamtym momencie to Dracona, który coś do mnie mówił po czym wziął mnie swoje ramiona.

Powoli zaczęły docierać do mnie różne głosy. Gdy miałam w miarę dużo sił postanowiłam uchylić swoje oczy od razu je z mrużyłam. Przyzwyczajona już do światła, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Zdałam sobie sprawę, że znajduję się w skrzydle szpitalnym.

- Oh już się obudziłaś, bardzo dobrze. Zaraz dam ci coś na wzmocnienie i od razu poczujesz się lepiej. - powiedziała Pani Pomfrey, podając mi eliksir do wypicia.

Czując się odrobinę lepiej mogłam wrócić na lekcje. Wiedząc, że i tak nie zdążę na lekcje z transmutacji pokierowałam się do wielkiej sali.
I tak niedługo będą zbierać się tu inni.

Gdy zasiadłam, pojawiło się już jedzenie na stołach, a po chwili zaczęli zbierać się inni z różnych domów.

- Scharlotte!!!.

Usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię. Rozglądając się na boki zauważyłam dziewczyny, które biegły w moją stronę, a za nimi chłopaków uśmiechających się w moją stronę.
Pansy w raz z Astorią rzuciły się na mnie i zaczęli tulić, tak bardzo, że ledwo co mogłam złapać powietrze.

- Dziewczyny weźcie ją puście, przecież ona ledwo co oddycha. - powiedział Blaise ze śmiechem.
Astoria i Pansy oderwały się ode mnie gwałtownie.

- Boże, wszystko z tobą dobrze...słyszeliśmy co się z tobą stało. - zapytała się mnie Pansy taktując mnie od góry do dołu jakby upewniając się czy napewno ze mną wszystko dobrze.

- Tak, spokojnie nic takiego się nie stało.- powiedziałam do dziewczyn uśmiechając się szeroko przekonując tym dziewczyny, że wszystko jest okej.

- Ohh no dobrze, cieszymy się, że wszystko z tobą dobrze. - dodała Astoria zabierając się za posiłek.
Po czasie już wszyscy z naszej paczki zaczął delektować się obiadem.

Skupiona na obiedzie nie zauważyłam jak ktoś przysunął się do mnie.

- Napewno wszystko dobrze, nawet sobie nie wyobrażasz jak się wystraszyłem, gdy zauważyłem jak padasz na ziemie. - szepnął mi do ucha Draco, przyglądając mi się w skupieniu.

Uśmiechnęłam się do niego, ale zapewne wyszedł mi bardziej grymas.

- Tak naprawdę już ze mną zdecydowanie lepiej, i jestem Ci naprawdę wdzięczna, że mi w tamtym momencie pomogłeś. - odszepnęłam. Draco przyglądał mi się przez dłuższy czas po czym złapał mnie za udo i w pocieszającym geście ścisnął je.

- Dobrze, wierzę Ci. - po tym zdaniu wrócił do swojego posiłku.

Przywiązani || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz