It's okay

316 13 2
                                    

Evelyn

Po wyjściu chłopaka miałam lekki mętlik w głowie i byłam totalnie wkurzona. Nie spodziewałam się, że może tak kłamać zwłaszcza, że go z nią widziałam.

Wzdychając zeszłam do kuchni gdzie zjadłam kolacje. Po zjedzeniu skierowałam się w stronę schodów. W pewnym momencie drzwi od piwnicy się otworzyły. Myślałam, że zaraz zobaczę Tate'a jednak tak się nie stało. Kierowana ciekawością powoli zeszłam na dół pewnie to był zły pomysł. Będąc w połowie schodów drzwi za mną zamknęły się po czym zgasło światło. Wbiegłam po schodach na górę, zaczęłam walić w drzwi. Nie krzyczałam, bo wiem, że nikogo nie ma w domu chciałam tylko je otworzyć.

Odwróciłam się słysząc jak coś spada. Zapaliłam światło, które na szczęście działało i bardzo powoli zeszłam na dół. Stanęłam w miejscu rozglądając się. Ręce zaczynały mi się trząść.

W jednej chwili zawisłam lekko nad ziemią. Z cienia wyszedł demon który mnie prześladował. Przeszły mnie ciarki.

- Witaj ponownie Evelyn- prawie wypluł moje imię- Myślałem, że będę miał już spokój jednak ten chłopak musiał mi przeszkodzić. Zabiłbym go, ale on już nie żyje- westchnął- Ale teraz nie ma jak cię uratować. Łatwo było wcielić się w niego i cię zranić- stwierdził. Czyli to nie Tate tylko on. Teraz jest mi źle jak potraktowałam blondyna, ale z drugiej strony nie miałam pojęcia, że to nie on.

- Przez ciebie go odrzuciłam- stwierdziłam. Demon przyciągnął mnie bliżej siebie patrząc mi w oczy.

- Myślisz, że mnie to obchodzi?- uśmiechnął się złowieszczo po czym wyciągnął ostrze.

Tate

Nie mam pojęcia o co oskarża mnie Evy. Nie zrobiłem nic co mogłoby ją zranić starałem się jak mogłem żeby ją uszczęśliwić. Nie mam zamiaru zostawić jej w spokoju i zawalczę o nią. Zrobię wszystko, by była szczęśliwa.

Wszedłem do jej pokoju jednak nie zastałem jej tam. Skierowałem się do piwnicy, by pozbierać myśli.

- Myślisz, że mnie to obchodzi?- usłyszałem złowieszczy głos demona, który chciał zabić Evy. Wszedłem głębiej, Evy lewitowała w powietrzu, a demon stał przed nią z ostrzem przy jej brzuchu. 

- Evy?- szepnąłem. Zwróciłem tym uwagę jego i mojej różyczki. 

- Pojawił się ten, przez którego ona żyje- powiedział.- Ale wiesz co już za późno- po tych słowach wpił nóż w brzuch dziewczyny opuszczając ją na ziemie.

- Evy!- krzyknąłem podbiegając do niej.

- Misja zakończona- stwierdził po czym zniknął.

Wziąłem drobne ciało dziewczyny w swoje ramiona czując łzy w oczach. Przycisnąłem dłoń do jej rany uważając, by nie dotknąć noża w jej ciele.

- Tate- szepnęła. Była cała blada a po jej policzkach leciały łzy.

- Nic nie mów Evy będzie dobrze zaraz zadzwonię po pomoc- mówiłem szybko krztusząc się słonymi łzami.

- Nie trzeba- uśmiechnęła się lekko- Nie ma sensu- brała głębokie oddechy.

- Evy...- podniosła dłoń z krwi przykładając ją do mojego policzka, położyłem dłoń na jej dłoni. 

- Jest okej. Umrę w ramionach mojej pierwszej miłości- szeptała uśmiechając się lekko.

- Kocham cię, różyczko- szepnąłem nachylając się i całując jej czoło. Nie odpowiedziała a jej ręka opadła. Spojrzałem na jej spokojną twarz. Krzyknąłem z bólu stracenia jej. To koniec Evy już nie ma.

Ghost/ Tate LangdonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz