XI. Całe szczęście

54 7 8
                                    

Szli już od kilkunastu minut bez przerwy. Na plecach każdy z nich miał swój plecak z przydzielonymi rzeczami. Na początku pomiędzy całą czwórką trwały nieśmiałe rozmowy, aż ściana niezręczności opadła i nawiązały się luźne tematy. Atmosfera była spokojna, właśnie pomiędzy Jurijm, a Naokim ( któremu coraz bardziej podobało się denerwowanie młodszego ) nawiązała się "delikatna" wymiana zdań. Bruneci tylko przysłuchiwali się temu, idąc w jednym szyku z resztą. Yuuri na początku przysłuchiwał się ich rozmowie, lecz później jego myśli oddaliły się daleko od tego wszystkiego.

  - Wszytko w porządku? - Zapytał Naoki, który pojawił się u boku Yuuriego, tym samym zwracając jego uwagę na siebie.  - Tak nagle się wycofałeś. - Faktycznie dopiero teraz czarnowłosy zauważył, że nie znajduje się już pomiędzy srebrnowłosym, a Jurijm, który w tym momencie szedł kilkanaście kroków dalej, rozmawiając żywo o czymś z Otabekiem. Yuuri pogrążony w myślach nawet nie zarejestrował faktu, że coś się zmieniło.

  - Tak... Chyba tak... Po prostu się zamyśliłem - Odpowiedział i spojrzał na Naokiego, który patrzył na niego pełnym zmartwienia wzrokiem. Zdawało się, że na prawdę martwił się o niego, co lekko ucieszyło ciemnowłosego.

  - Opowiesz mi o tym co chodzi ci po głowie? - Spytał i uśmiechnął się do Yuuriego zachęcająco. - Nie masz się co martwić, tamci dwaj są zajęci sobą. Nawet nie zwracają na nas uwagi.- Dopowiedział szybko, wskazując na dwójkę rozmawiający osób.

  - Jakoś... - Zaczął czarnowłosy zniżając spojrzenie na ziemię.- To wszytko jest dla mnie dziwne i jednocześnie niepojęte. Wiesz, nie na codzień przenoszę się do innego świata gdzie istnieje magia. U mnie to działa wszytko inaczej i jestem strasznie zagubiony. Może to głupie... Ale czuję lęk przed tym wszystkim.

  - To w porządku, że czujesz strach przed nowym. Nikt nie powiedział, że masz być nieustraszony. Powiem ci, że każdy się boi. Jurij, Otabek, a nawet ja. - Gdy to rzekł, Yuuri spojrzał na niego zdziwiony. Nie rozumiał tego jak srebrnowłosy mógł to czuć, przecież przez ten czas ani razu nie zobaczył u niego choćby cienia strachu czy zawahania.

  - No tak! Ja też się boję! - Zaśmiał się widząc minę chłopaka obok. - Boję się o moich ludzi, kraj i ciebie. - Uśmiechnął się deliknie, a na te słowa niższy się speszył i choć wiedział, że nie były one powiedziane w kontekście czaru, to jednak zrobiło mu się miło na sercu, że ktokolwiek się nim przejmował.

  - A o siebie? - Spytał orientując się, że o tym jego rozmówca nawet nie wspomniał. Podniósł wzrok z na swojego rozmówcę i gdy nawiązali kontakt wzrokowy, Yuuri chyba całkowicie zapomniał jak się oddycha. Niebieskie oczy lśniły smutno, porywając w siebie biednego ciemnowłosego który od razu się w nich zagubił.

  - Siebie straciłem dawno temu. Teraz liczycie się wy. - Rzekł smutno, a gdy Yuuri miał już protestować przeciwko tym słowom, w ich stronę odwrócił się Otabek i zaczął mówić z typową dla niego powagą.

  - Mamy mały problem. - Powiedział i stanął razem z Jurijm w miejscu. - Przed nami jest przepaść, a musimy przez nią przejść.

  - Nie ma jakiegoś mostu? - Zapytał Yuuri, a odrywając wzrok od Naokiego zauważył za dwójką krawędź ziemi. Było to ogromne, a spoglądając w bok, widział jak daleko wyrwa się cięgnie oraz przepaść na której końcu były ostre skały. Upadek z tego miejsca, bez żadnych słów, równoznaczył z szybką śmiecią.

  - Jest. - Odpowiedział i odsunął się ukazując za nim drewniane belki które tworzyły most. Z daleka wyglądał nawet dobrze, lecz z chwilą gdy zbliżali się do niego bliżej, dało się zauważyć jego tragiczny stan. - Tylko że jest prawie całkowicie zniszczony i nie jestem pewien czy to dobry pomysł by tamtędy iść.

|| Drewniany Chłopiec || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz