XXIII. Lubię cię

51 6 10
                                    

Od razu muzyka przestała grać, tłum zamilkł, a przy Yuurim, znalazły się dwa brązowe pudle, których uszy opadły, a ogony również nie machały już radośnie. Victor kucnął wraz z chłopakiem i oparł go o swój tors by było ciemnowłosemu wygodnie.

- Co się dzieje? - Zapytał Jurij stawając za srebrnowłosym.

- Nie mam pojęcia. - Rzekł, a w tym samym momencie przed nimi pojawił się blodyn z kolorowymi skrzydłami, którego już spotkali.

- Zły czar się odwraca, a jego ciało koliduje z tym światem. - Powiedział przybyły pochwalając się nad brunetem.

- Nie możesz sprawić, by wszytko było w porządku? - Zapytał Victor.

- Nie potrafię tego zrobić.

- Lecz wcześniej potrafiłeś. - Przypomniał.

- Tam źródło z którego czerpię magię jest inne. Głównie dla tego, że mniej osób z niej korzysta, bo tam jest zapomniana. W porównaniu, tutaj cała natura wiąże się ściśle z magią, a tam nie.

- Czyli to jest nieuniknione... - Rzekł zmartwiony spoglądając ponownie na chłopka pogrążonego we śnie.

- Niestety tak. Jedyne co mogę zrobić to to. - Powiedział i dłonią dotknął czoła Yuuriego, przez co zabłysły złote iskierki, które przepłynęły przez całe ciało bruneta. Już po chwili chłopak uchylił oczy, spoglądając na zmartwionego srebrnowłosego pochylającego się przed nim.

- Naoki... Co się dzieje? - Spytał cicho, całkowicie zagubiony.

- Twój świat chce ciebie zabrać spowrotem. - Odpowiedział smutno i położył dłoń na bladym policzku Yuuriego.

- Czemu tak szybko? - Zapytał

- Urok się odwrócił, a to nie twoje miejsce. - Rzekł z żalem.

- Chciałabym jeszcze tu zostać z tobą. - Powiedział, lecz widząc jak jego dłoń po mału zanika na prawdę mocno się wystraszył.

- Spokojnie... - Zaczął go uspokajać, gdy po placu rozniósł się jego krzyk przerażenia. - Nie przejmuj się tym, to zaraz minie.

- Skąd wiesz? - Zapytał, a w jego oczach pojawiły się łzy. Nie chciał stąd odchodzić.

- Tak zostałem przeniesiony do twojego świata.

- Nie zobaczę już więcej ciebie, prawda? - Rzekł uświadamiając sobie, że to są już jego ostanie chwile.

- To nic. - Szepnął i uśmiechnął się smutno, starając się okazać mu wsparcie.

- Jak to nic? - Zapytał. - Nigdy więcej już się nie spotkamy. Czy to ciebie nie obchodzi?

- Oczywiście, że obchodzi, lecz nie chcę, abyś tu tkwił tylko ze względu na mnie.

- Jak to się stało, że nagle zamieniliśmy się miejscami? - Zapytał, a gdy podniósł rękę, zobaczył jak jest już prawie cała przezroczysta. - Teraz to ja odchodzę, w twoich ramionach.

- Szczerze, nie chcę tego. - Szepnął i zniżył głowę, by Yuuri nie ujrzał jego załzawionych oczu.

- Ja też nie. - Odpowiedział czym zdziwił srebrnowłosego. - Gdybym tylko miał szansę z tobą zostać...

- Yuuri...- Zaczął nieśmiało i nawiązał kontakt wzrokowy z już mętnymi oczami. - Chcę żebyś wiedział, że polubiłem cię, przez ten czas. Tak bardziej...

- Ja ciebie też, Victor. - Uśmiechnął się blado i w ostatniej minucie przysunął się i połączył ich usta w jedno. Dotyk, który poczuł na skórze był delikatny i pełen troski. Nie było w nim spodziewanego pośpiechu, a tylko tęsknota, która miała być obecna przez najbliższe dni. Yuuri niestety nie miał już szansy czuć go dłużej, ponieważ po chwili rozpłynął się w powietrzu i utracił te drugie, ciepłe usta na zawsze.

|| Drewniany Chłopiec || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz