Karina wyszła ze szpitala. Nadal się źle czuła, ale chciała jak najszybciej umówić się z Mattem Cashem.
Karina: Hej to ja ta Karina.
Napisała i po chwili usunęła. Musi zabrzmieć bardziej młodzieżowo.
Karina: Hej to ja ta typiara co zemdlała
Znów usunęła. Boże, a co jak nie będzie chciał się z nią spotkać? Jak odmówi? Nie zdążyła wymysleć innej wiadomości, gdyż Matt sam do niej napisał.
Matt Cash: Hallo, today is piękny dzień in Warsaw. Do you wanna hang out with me?
Karina: Hello oczywiście, gdzie, jak i o której?
Ustalili termin i miejsce. Wypiła herbatkę i zaczęła sie przygotowywać. Zrobiła lekki makijaż (żeby Matt się zakochał w prawdziwej niej bez makijażu). Ubrała na siebie czarną, lekko przed kolanko sukienkę z odkrytym dekoltem. Do tego czarne szpilki i tego samego koloru torebkę. Czerwone włosy zostawiła rozpuszczone. Włożyłam telefon do torebki i sms'ując w drodze na grupie z przyjaciółkami ,,Dżamniki" ruszyła w stronę restauracji. Nie miała czasu sprawdzic gdzie znajduje się owa restauracja, do której zaprosił ją Cash.
Okazało się, że jest na drugim końcu Warszawy i jest najbardziej luksusową restauracją w Warszawie i okolicy. Zastanawiała się zawsze jak wyglada randka z celebrytą. W końcu co chwile pewnie będzie ktoś podchodził do Matta po zdjęcie.
Karina stwierdziła Koło dupy mi to loto i ważne że ma możliwość spotkania się z wymarzonym piłkarzem.
O godzinie dwudziestej pojawiła się na miejscu. Odrazu spostrzegła Matta, który gdy ją zauważył zaczerwonił się lekko.
— Witaj piękna — pochylił się żeby pocałować ją w rękę, ale się potknął i poleciał pod nogi dziewczyny.
— Hej — pomogła mu wstać, powstrzymując śmiech. Wiedziała, że jakby jej psiapsóły były z nią to by już dawno zsikały się ze śmiechu.
— Wybacz, zapraszam do restauracji. Wynająłem ją tylko dla nas — wziął za rękę Karinę i weszli do luksusowej restauracji.
Kolacja przebiegła dobrze. Rozmawiali na przeróżne tematy, a cisza która im towarzyszyła była wręcz zawrotna.
Romantyczny klimat przerwało jednak to, gdyż zauważyła cztery głowy wystające z nad krzaka naprzeciw okna restauracji. Bez problemu rozpoznała swoje cztery przyjaciółki - Zosię, Wiktorię, Julkę i Marię.
— Mogę iść do toalety na chwilę? — zapytała.
— Tak, oczywiście. W tym czasie jedzenie powinno już przyjść.
W łazience wyjęła telefon i zadzwoniła do swoich przyjaciółek.
— Wy jesteście jakieś odklejone.
— To był pomysł Julki.
— Układ jest taki, nagracie to, bo muszę mieć pamiątkę ale nikt nie może was zobaczyć ok? Ok, dobra fajnie, że się dogadałyśmy, nara.
Wróciła do Matta, a na stole pojawiły się dania. Karina musiała Mattowi przyznać, że znała już te dania, choć tak naprawdę pierwszy raz widziała je na oczy.
— Ooo, uwielbiam to — wzięła do ust jakąś białą kuleczkę, która była na środku dania. Jak po chwili się okazało nie była jadalna tylko służyła jako ozdoba. Cash zaczął się śmiać.
— W moich rodzinnych stronach takie dania to codzienność i to coś jest jadalne, nie wiem dlaczego tutaj nie jest to jadalne — tłumaczyła się.
— Szkoda, sądziłem, że cie zaskoczę czymś nowym — spojrzał smutnym wzrokiem na swój talerz.
—A a okej okej. O, a to co za danie na twoim talerzu? — zapytała chcąc się przypodobać.
— To samo co ty masz.
Karina już się nie odzywala nie chcąc się jeszcze bardziej ośmieszyć. Kolacja się skończyła i przyszedł czas na pożegnanie.
— Mieszkasz na Pradze Południe, prawda? Masz tu parę groszy na Ubera.
Karina była w szoku. W końcu jego ,,parę groszy" to było prawie pół tysiąca. Mężczyzna pożegnał się z kobietą przytulasem i odjechał z ochroniarzami siną w dal.
~~~
CZYTASZ
Zemdlone Serca // MATT CASH
Fanficgdy Karina mdleje w autobusie była pewna, że zaraz przywali w coś głową, ale życie ratuje jej znany piłkarz, z którym następnie nawiązuje znajomość