Rozdział 5

469 21 3
                                    

   Karina spojrzała na zaproszenie napisane dla Casha. Była tam zmianka o osobie towarzyszącej dla niego, a z racji, że jest on singlem, to postanowił zaprosić nowo poznaną dziewczynę.

   Karina długo zastanawiała się którą dziewczynę wziąść ze sobą do wsparcia. Nie chciała wybierać. Wiedziała, że każda z nich chciałaby z nią iść. Julka nie miała zbytnio czasu, pracowała nad wydaniem swojej pierwszej książki, a poza tym nie lubiła imprez. Marysia wróciła dziś do Poznania, za trzy dni wylatuje do Tokyo na wybieg mody, jest modelką, więc pewnie siedzi w papierkach. Nie ma zbytnio czasu na takie nieznaczące dla niej rzeczy. Zosia prowadziła klinikę weterynaryjną ze swoim mężem. Ona tym bardziej nie miałaby czasu na powrót z Poznania tutaj na conajmniej dwa dni.

Została więc Wiktoria.

W Polsce zostawała do końca miesiąca. Z nią się najrzadziej spotykała. W końcu okrągłe dziesięć miesięcy studiowała w Rzymie. Teraz ma okazję się z nią wyszaleć.

   — Wika, pójdziesz ze mną na ślub Szczęsnego? — zapytała.

   — Pytasz, jasne że tak. Kiedy?

   — Za tydzień w sobotę.

~~~

   — Dobrze wyglądam? — zapytała Karina poprawiając włosy przed lustrem. Wiktoria jej nie odpowiedziała pisząc z kim namiętnie — Co się stało? Czemu nie odpowiadasz?

   — Wybacz, Lucas jest zły o to, że idę na imprezę. Boi się, że go tam zdradzę.

   — Co? Weź napisz temu Lucasowi, żeby zamknął kobyłę. Ty masz się dobrze bawić, a tego skręciaka tam nawet nie myśl o nim.

   Cash podjechał po Karinę swoim autem. Wiktoria początkowo chciała jechać Uberem, żeby nie przeszkadzać przyjaciółce, ale Cash zaproponował jej, aby poprostu usiadła na tylnich siedzeniach.

   Właśnie dlatego nie chciała z nimi jechać.

   Było strasznie niezręcznie, a gdy Matt próbował je jakoś ,,rozśmieszyć" kończyło się to jeszcze większą niezręczną ciszą.

   — Co mówi ogrodnik do ogrodnika?

   — Przesadziłeś.

   Podjechali pod kościół, Wiktoria poszła do toalety, więc Karina z Mattem weszli do kościoła i usiedli obok siebie.

Ceremonia się rozpoczęła. Msza, przysięga i tego typu sprawy. Matt cały czas wpatrywał się w Karinę.

   — Uroczy ludzie — powiedziała.

   — Jak ty — odpowiedział Matt.

   — Przestań ok? ok. Słuchaj co mówią.

Matt się uśmiechnął lekko myślać Jednego dnia to my będziemy tam stać Karina popłakała się ze wzruszenia a Matt się z niej śmiał. Gdy jednak Wojtek zaczął składać przysięgę Matt sam zaczął ryczeć na cały kościół.

Ceremonia się skończyła.

Wszyscy wyszli z kościoła. Karina zauważyła jedno, nie ma Wiktorii.

   — Karina, Lucas mnie zdradził z Anikką — powiedziała i choć nie wyglądała na zapłakaną, to jej oczy były smutne.

   — A tam, zerwałaś zaręczyny? Tak? I elegancko. Głupi był. Teraz przynajmniej będziesz mogła tańczyć z kim chcesz — Karina położyła jej rękę na ramieniu.

   — Racja, wywalone w typa — Cash patrzył się dziwnie na przyjaciółkę Kariny, ale nie skomentował tego. Nagle do nich podszedł jakiś młody mężczyzna.

   — HEJ, MATTTEUSZ. Jak tam? Ooo, to jest ta dziewczyna o której mi opowiadałeś? — mężczyzna objął drugiego mężczyznę. Miał włoski akcent i choć niektórych wyrazów Karina nie zrozumiała, to Wiktoria studiując trzy lata we Włoszech coś nie coś rozumiała.

   — Yes, yes. Dziewczyny, to jest Nicola Zalewski. Nico, to jest Karina, a to Wiktoria — Cash powiedział coś Nicoli na ucho, a ten podstępnie się uśmiechnął.

   — Wiktoria pojedziesz z Nicolą na salę? Ja muszę wziąść jakieś rzeczy od Szczęsnego i nie będę miał z tyłu miejsca.

   — Jasne, jeżeli to nie problem.

Ruszyli do samochodów, a idą Matt objął Karinę w pasie mówiąc jej coś na ucho.

   — Będziemy sami w samochodzie hihi

   — Uspokój sie, dobra?

~~~

Zemdlone Serca // MATT CASHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz