Rozdział 4

419 10 0
                                    

Jeszcze wczoraj szaleliśmy we Włoskim miasteczku, a dzisiaj jesteśmy już w trakcie lotu do Polski. Elena spała oparta o moje ramię, a Gavi i Cameron rozmawiali o czymś. Wolałem, się nie wtrącać w ich rozmowę. Kiedy dolatywaliśmy próbowałem obudzić Elenę, ale bez zmian.

- JEZU, TY NIE UMIESZ.  Daj ja to zrobię. Elena, kurwa wstawaj za chwilę lądujemy na wodzie!- zaczęła się drzeć Cameron.

-CO SIĘ DZIEJE!!!!!! - krzyknęła Elena.

-Wiedziałam, że podziała. Zawsze działa - powiedziała dumna z siebie Alanis.

-Nienawidzę cię - powiedziała z morderczym wzrokiem El.

Gdy już dolecieliśmy, wzięliśmy z Gavim bagaże i wyszliśmy z lotniska. Zamówiliśmy taxi i pojechaliśmy do ich mieszkania.

-Witajcie w naszych skromnych progach - powiedziała Martinez.

- Ale macie tu ładnie - powiedziałem zachwycony.

- Nie rozkręcaj się Zalewski, my tylko przyszliśmy po nasze rzeczy - powiedziała Cam po czym dziewczyny poszły po torby aby się spakować.

~Cameron~

Pakując się usłyszałam huk. Od razu pobiegłam sprawdzić co się stało. Standard. Zalewski upuścił szklankę która się robiła na drobny mak.

-Ty to pozbierasz - powiedziałam załamana. Kiedy ja stałam załamana, Gavi dusił  się ze śmiechu - Elena ogarnij swojego chłopa! - krzyknęłam do El.

- Co znów odpierdolił? - spytała załamana Martinez

- Jak to znów! - zbulwersował się Zalewski.

- Nie pogrążaj się chłopie - odpowiedziałam i wróciłam do pakowania się.

~Nicola~

Gdy Cameron wróciła do swojego pokoju, ja wziąłem zmiotkę oraz szufelkę aby pozbierać szkło. Niestety gdy już miałem wyrzucać do śmieci, upuściłem szufelkę ze szkłem przez co szkło się jeszcze bardziej potłukło. Gdy się odwróciłem zauważyłem leżącego na ziemi Pablo który próbuję złapać oddech oraz wkurwioną do granic możliwości moją dziewczynę. Uśmiechnąłem się niewinnie ale to jeszcze bardziej wkurzyło Martinez. Pozostało mi tylko uciekać. Widziałem, że bierze miotłę. Tak jak myślałem zaczęła mnie gonić po całym mieszkaniu. Dziwię się, że ją żebro nie boli. Kiedy dziewczyna mnie dogoniła zaczęła mnie bić tą miotłą. Nie miała litości. Ja chcąc uciec uderzyłem El łokciem w jej złamane żebro przez co dziewczyna skuliła się w kulkę.

- Przepraszam, ja na prawdę nie chciałem - zacząłem przepraszać dziewczynę.

- Nic się nie stało - po tych słowach przytuliłem Elenę. Kiedy wróciliśmy do kuchni szkło było jeszcze bardziej rozbite. Jak się okazało Pablo próbował posprzątać ale potknął się o moją torbę i szufelka wypadła mu z rąk, a myślałem, że to ja jestem niezdarny. Załamana Elena poszła do siebie by nas nie zamordować. Po 10 minutach w końcu udało nam się posprzątać szkło. W tym samym czasie weszły dziewczyny do kuchni z torbami oznajmiając nas, że są gotowe do wyjścia. Zamówiliśmy ubera, a następnie czekaliśmy, aż przyjedzie.

Gdy już sie odprawiliśmy i czekaliśmy na samolot potknąłem się o nogę Cameron przez co zleciało się paparazzi, które zaczęło nam robić zdjęcia. Szybko wstałem i razem z resztą udaliśmy się w stronę naszego samolotu, który właśnie przyleciał.

~Cameron~

Następnego dnia udaliśmy się do wesołego miasteczka. Za kierownicą siedział Nicola. Nie byłam zbytnio do tego przekonana. Na szczęście dojechaliśmy cali i zdrowi. Nicola przez całą drogę patrzył wyłącznie na nogi i ręce Martinez. Wiedziałam co się szykuje. Jak ja się cieszę, że nie doszło do tego w aucie. Nie no żarcik. Wiedziałam, że prędzej czy później się o to pokłócą. Wracając do tematu. Pablo i Elena kłócili się o to czy iść na jakieś łódeczki czy rollercoaster.

- Dzieci przestańcie się kłócić. Idziemy na to - mówiąc to pokazałam największy rollercoaster w tym parku rozrywki.

- Jesteś pewna? - spytał mnie Zalewski.

- A co nie masz psychy? - zapytałam Nicolę.

- Ja nie mam psychy? To pa tera - odpowiedział mi Zalewski po czym ruszył jako pierwszy do kolejki.

Gdy już weszliśmy wszyscy do kolejki, odezwał się ten co ma psyche.

- Ej bo ja się jednak boję - powiedział odwracając się do mnie i do El ponieważ on i Gavi siedzieli w pierwszym wagonie.

- A ja to się niby nie boję?- spytał Pablo.

- Przeżyjecie - powiedziałam równocześnie z Eleną, a po chwili obie zaczęłyśmy się śmiać z chłopaków. Gdy kolejka ledwo co ruszyła, chłopacy zaczęli się drzeć jak nienormalni, przez co wszyscy zaczęli się na nas patrzeć.

- Ja chcę stąd zejść! - wrzasnął Gavi.

- Ostatni raz gdziekolwiek z wami idę! - krzyknął Nicola.

Kiedy dochodziło do spadu chłopacy zaczęli się drzeć gorzej od małych dzieci, które również jechały kolejką i nie krzyczały. Tylko chłopacy się darli.

Gdy już zeszliśmy z kolejki, faceci trzęśli się jak galaretki i opowiadali o tym jak tam prawie życie stracili.

- No to tera idziemy na diabelski młyn - powiedziała El.
- ŻE CO? - spytali jednocześnie faceci.
- To co słyszycie - odpowiedziałam i ruszyłam zająć miejsce w kolejce. Martinez i zrezygnowani chłopacy ruszyli za mną - Wiecie, że taka jedna rundka ma pięć kołek? - zapytałam resztę.
- Serio? - spytała podekscytowana przyjaciółka.
- No chyba nie - powiedział załamany Pablo. Ignorując jego słowa wsiadłam do wagonika, a za mną Martinez - Na co czekacie? No dalej - zaczęłam pośpieszać chłopaków. Myślałam, że się uduszę ze śmiechu kiedy piłkarze umierali ze strachu będąc na samej górze. Nagle diabelski młyn się zatrzymał na samej górze.
- Mówiłem, że to zły pomysł - zaczął panikować Zalewski.
- Nic nam nie będzie. Uspokój się. Widzisz ruszamy - odpowiedziała mu jego dziewczyna. Kiedy zeszliśmy z atrakcji zaczęła się awantura między Eleną, a Nicolą. Ups.

~Elena~
- Elena bo ja dłużej nie wytrzymam. Kto ci to zrobił? - odezwał się Zalewski.
- Ale o co chodzi? - spytałam zdezorientowana.
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi - odpowiedział mi chłopak.
- Ale ja na prawdę nie wiem o co ci chodzi - powiedziałam.
- O te siniaki, a co innego? - a więc o to mu chodzi.
- Nikt mi tego nie zrobił. Po prostu spadłam z rury - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jak to spadłaś z rury? - zapytał mnie piłkarz.
- No trenuje pole dance i no - oznajmiłam.
- Co! Przestań przez to kiedyś może ci się stać poważna krzywda! Spadniesz na głowę i co wtedy!? - zaczął na mnie krzyczeć Zalewski. Nie wiedząc czemu po tych słowach uciekłam jak najdalej od nich.

~Cameron~
- Jezu ale ty jesteś debilem. Wiesz jaka ona jest wrażliwa!! - zaczęłam krzyczeć na chłopaka.
- Ja przepraszam. Straciłem nad sobą kontrolę - zaczął się tłumaczyć Nicola.
- To nie mnie przepraszaj tylko ją - po moich słowach chłopak od razu pobiegł szukać dziewczynę. Wkurzona na Nicolę, wtuliła się w Pablo.

~Nicola~

Po tym jak Cameron na mnie nawrzeszczała zacząłem szukać Martinez. Znalazłem ją zapłakaną pod jakąś budką z burgerami.
- Przepraszam, ja na prawdę nie chciałem. Straciłem nad sobą kontrolę - powiedziałem, a następnie przytuliłem dziewczynę.
- Nic się nie stało - odpowiedziała mi dziewczyna lecz w jej głosie było słychać ból.
- Wracamy do reszty? - zapytałem.
- Możemy - po jej odpowiedzi ruszyliśmy do reszty.

Kiedy wróciliśmy do reszty Cameron od razu rzuciła się w ramiona Eleny.
- To co idziemy na ten najnowszy rollercoaster? - zapytała Martinez.
- Nie!! - razem z Pablo krzyknęliśmy w odpowiedzi.
- Nie słuchaj - powiedziała Alanis ciągnąć przyjaciółkę za rękę. Zrezygnowani poszliśmy za dziewczynami.
- NIGDY WIĘCEJ Z WAMI NIE IDE!! - krzyknął Pablo ruszając w stronę samochodu.

Hejka Kochaniii!!!
To jest już nasz czwarty rozdział!! Mamy nadzieję, że się wam podoba!!

SeñoritaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz