Rozdział 11

142 9 2
                                    

Cały w łzach postanowiłem pójść do domu aby zamknąć się w pokoju na tyle ile się da. Wchodząc do pokoju zamarłem. Na łóżku siedziała płacząca El z naszym zdjęciem w ręku. Stałem tak przez chwilę nie wiedząc czy to się dzieje naprawdę. Dziewczyna przytuliła zdjęcie po czym wyszła na balkon.

Nie zastanawiając się poszedłem za nią.

- Dlaczego wróciłaś? - spytałem z nadzieją w oczach.

- Chciałam powspominać dobre chwile, ale też chciałam wziąć resztę moich rzeczy - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.

- Zostawiam ci wolny pokój tak więc będziesz mógł się wyspać bo w nocy narzekałeś na to - powiedziała Martinez która patrzyła w dal.

- Nie myślałem trzeźwo - odpowiedziałem dziewczynie.

- A teraz myślisz? - spytała z ironią w głosie.

- Elena, ja na prawdę nie chciałem - odpowiedziałem jej.

- A wyglądałeś jakbyś chciał to powiedzieć od dawna - powiedziała El ze łzami w oczach.

- Proszę cię nie myśl tak - mój głos zaczął się załamywać.

- Nico, ty tak wyglądałeś ja sobie tego nie wymyśliłam - odpowiedziała.

- Kiedy? - spytałem.

- W nocy, przyszedłeś, zacząłeś krzyczeć i jak ty to powiedziałeś "wypierdalaj", "dzisiaj śpisz na podłodze" - Elena zaczęła wymieniać.

- Byłem pijany, nie wiedziałem co mówię - zacząłem się tłumaczyć.

- A ja za to bałam się jak nigdy dotąd, jeśli chciałeś się popisać to ci się udało - powiedziała Martinez.

- Teraz też masz czym się popisać? - spytała patrząc mi prosto w oczy.

- Czy może przynieść ci alkohol - dopowiedziała.

- Wybacz mi, to jedyne o co proszę - kilka łez zaczęło spływać po moich polikach.

- Nicola, kocham cię, ale boje się - powiedziała El również zaczynając płakać.

- Proszę cię o jedną jedyną szansę - głos mi się coraz bardziej załamywał.

- Za bardzo się boje - Elena po tych słowach usiadła na ziemi opierając się o barierkę. Nie wiedząc co robić usiadłem koło niej.
Chciałem ją objąć ramieniem jednak ta zrobiła unik jakby się bała, że ją uderzę.

- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy, chcę cię tylko przytulić - próbowałem uspokoić dziewczynę.
Dziewczyna rozpłakała się już na dobre. Po chwili sama wpadła mi w ramiona.

- Już spokojnie - mówiąc to głaskałem Elenę po głowie.

- Obiecaj mi, że nigdy nie podniesiesz ręki na mnie.. - mówiąc to, Elenie załamał się głos.

- Nigdy w życiu - po tych słowach oparłem głowę na El.

- Tylko błagam nie pij tyle - wyszeptała Martinez.

- Obiecuję - powiedziałem.

- Kocham cię bardzo i przepraszam - Martinez wtuliła się we mnie.

- Nie masz za co, to ja nawaliłem - wyszeptałem ledwo słyszalnie.

- Ale to ja musiałam zrobić coś źle skoro na mnie nakrzyczałeś - dziewczyna zaczęła jeździć swoim palcem po moich tatuażach.

- Nie, to po prostu ja jestem skończonym idiotą - odpowiedziałem obserwując Elenkę.

SeñoritaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz