Ostatnio śni mi się dużo rzeczy powiązanych z moim wczesnym dzieciństwem.
Miałam prababcię, która zmarła gdy miałam 6 lat. Nazywała się Aniela, zmarła na raka. Byłam jedyną wnuczką jaką zobaczyła.
Śniło mi się, że znowu mam 6 lat, bawię się sztucznymi różami na jej łóżku, a ona się śmieje, bo mnie widzi. Czasami odprawiałam dziwne tańce z tymi różami, bo byłam bardzo nimi zafascynowana, wyglądały jak prawdziwe.
Aniela była bardzo wesoła, nawet na łożu śmierci. Opowiadali mi dziadkowie, że czasem skakałam po jej łóżku (bo było fajne do odbijania się), i chcieli mnie odciągnąć, a ona ich zatrzymywała, mówiąc: „Dajcie się dziecku pobawić! Przynajmniej sama tu nie siedzę!"
Czasem leżałam przy niej, a ona czytała mi bajki z takiej wielkiej książki. Większość z nich nie miała dla mnie sensu. Opowiadała mi coś o lisku sreberku, i misiach co pokłóciły się o kawałek sera. Opowiem wam te bajki:O lisku Sreberku
„Dawno dawno temu, żyła sobie rodzina lisków. Rodzice z małym liskiem. Pewnego razu, lisek bawił się na podwórku. Zbliżała się noc, więc mama lisek zawołała:
- Lisku, wracaj, zaraz się ściemni!
Ale lisek bawił się bardzo dobrze, i nie chciał wracać.
- Mamo, jeszcze 5 minutek, proszę!
- Dobrze, ale tylko chwilkę. - I wróciła do domu.
Wtem, w lesie obok, coś błysnęło, taki srebrny kłębuszek. Natychmiast wzbudził on zainteresowanie liska.
- Co to może być? - Pomyślał lisek, i podszedł do kłębuszka. Ale w tym momencie kłębuszek zwinął się, głębiej w las.
Oczywiście, mały lisek był bardzo ciekawy, więc pogonił za srebrnym kłębuszkiem. Lecz gdy tylko dobiegł, kłębuszek znowu zwinął się głębiej w las. Lisek nie dawał za wygraną, i pogonił dalej. I dalej, i dalej, i dalej w las, ale kłębuszek ciągle się zwijał.
W końcu lisek dotarł na środek ciemnego lasu, a kłębuszek po prostu rozpłynął się w powietrzu. Dookoła było całkiem ciemno, i nic tylko powyginane dziwnie drzewa. Lisek przestraszył się, i rozpłakał. Zaczął wołać mamę i tatę.
<I teraz są 2 wersje>
(Wersja 1)
Wtem, las rozświetliło światło latarni. To mama i tata, przyszli po liska.
- Szukaliśmy cię wszędzie. - Powiedziała zmartwiona mama - Nie powinieneś się sam oddalać do lasu, i to o tak późnej porze!
- Przepraszam, mamo. - Rzekł skruszony lisek - Już nigdy nie oddalę się sam!
Lisek wrócił z rodzicami do domu.
(Wersja 2)
Do płaczącego liska przemówił księżyc w pełni.
- Mój drogi lisku, czemu płaczesz? - Zapytał, oświetlając jego twarz swoim blaskiem.
- Zgubiłem się w lesie. Jestem sam, chcę do mamy, chcę do taty! - Rozpłakał się.
- Ehhh, Lisku, nie powinieneś oddalać się od domu o tak późnej godzinie - Westchnął księżyc - Nie wiesz ile zła czycha w tym lesie?
- Wiem, przepraszam, już nigdy nie oddalę się sam od domu! - Zapłakał lisek
- Spokojnie, lisku, pomogę ci. Podążaj za moim blaskiem. Nie zbocz z drogi, a kiedy dotkniesz mnie, będziesz w domu.
- Dobrze, Księżycu!
I lisek pobiegł do księżyca. Wydawało mu się, że wznosi się nad ciemnym lasem. Był coraz wyżej, i wyżej... aż dotarł do księżyca.
- Jesteś na miejscu. - Powiedział księżyc - I pamiętaj, nigdy nie oddalaj się do lasu bez rodziców.
- Będę pamiętał księżycu! Obiecuję!
Lisek dotknął księżyca, i jak za mrugnięciem oka, znalazł się w domu.
- Lisku, gdzie byłeś? Wszędzie cię szukaliśmy!
- Przepraszam, mamo. Poszedłem sam do lasu, ale obiecuję, że już nigdy tego nie zrobię!
Lisek wyściskał się z rodzicami, zjadł kolację, umył ząbki, i położył się do łóżeczka.
- Dziękuję księżycu. - Powiedział do świetlistej kuli na niebie, której zawdzięczał tak wiele. Potem, spojrzał na swój ogon, i ku jego zdziwieniu, pojawiła się na nim srebrna pręga. Ta błyszcząca pręga, rozciągająca się po jego ciele od głowy do ogonka, była powodem, dla którego nazwano go liskiem Sreberko."Fajna bajka? Którą wersję wolicie?
Druga bajka:
O lisie i serze
„Pewnego razu, bracia misie znaleźli w lesie wielki, okrągły kawał sera. Byli bardzo zadowoleni ze znaleziska, ale żaden z nich nie mógł zdecydować, do kogo powinno należeć.
- To ja znalazłem ser pierwszy! - Rzekł starszy miś. - Ja powinienem go wziąć!
- Nie, bo to ja go pierwszy dostrzegłem w oddali! - Sprzeciwił się młodszy brat. - Mi należy się ser!
- Nieprawda, ja jestem starszy i to ja wezmę ser!
- A słyszałeś o zasadzie, że mądry ustępuje młodszemu? No to dawaj mi ser!
- To ja będę głupi, to mój ser!
- Oddawaj!
I zaczęli się bić o znalezisko, gdy nagle podszedł do nich lis.
- Spokojnie, rozstrzygniemy to pokojowo. Podzielę wam ten ser na dwie połowy, i każdy z was dostanie jedną.
- Dobry pomysł! - Zgodzili się bracia.
Lis przeszedł do dzielenia sera, przekroił go na dwa kawałki, ale z jednego wziął sobie małą cząstkę, i zjadł.
- Ojojoj, ale mi się ukroiło. Któryś z was będzie musiał mieć mniejszy kawałek.
- Ja biorę większy! - Krzyknął starszy brat - Zaklepuje!
- Ej, nie ma zaklepywania! Ja też chcę większy!
- Ja muszę mieć większy! Jestem starszy, potrzebuję więcej energii.
- Ale ja przecież rosnę, to ja muszę mieć najwięcej!
- Uspokójcie się - Rozdzielił ich lisek, bo znowu byli gotowi się pobić o tej kawałek sera - Znowu przekroję ser, i wtedy weźmiecie sobie równe kawałki.
Misie się zgodziły, a lis znowu przekroił ser, tym razem na cztery kawałki... problem był taki, że jeden z tych kawałków zjadł, i zostały 3.
- Ojojoj, znowu mi się źle ukroiło. Jeden z was dostanie dwa...
I tradycyjnie, misie znowu zaczęły się kłócić.
- Ja dostanę dwa!
- Nie, bo ja!
I znowu, prawie się pobiły, ale lis znowu miał pomysł, żeby pokroić ser.
I każdy kawałek pokroił na dwie części... konkretnie dwa kawałki, bo ten trzeci zjadł prawie cały.
I misie znów zaczęły się kłócić, i lis znowu kroił ser, i znowu, i znowu, i znowu...
aż w końcu lis zjadł cały ser, i zbiegł, zanim zauważyli. Misie były zbyt zajęte kłótnią, żeby go powstrzymać.
Gdy w końcu skończyły się kłócić, i zauważyły, że nie ma sera, pożałowały, że nie mogły się ze sobą pogodzić i podzielić serem, póki jeszcze go miały."Która bajka lepsza?