IV

76 4 9
                                    


Aziraphal stwierdził, że chce mieć za domem ogródek. Przyznam, jest to nawet dobry pomysł. Przekopałem ziemię, tak aby powstały w miarę równe grządki i...
– Aziraphal!!!

– Czego się drzesz! Nie widzisz, że jestem zajęty.– faktycznie wyszedł umorusany farbą od góry do... dołu. – Nie patrz tak na mnie to twoja wina. – przewrócił oczami, ciężko wzdychając. – Co takiego się stało?

– Bomba– Powiedziałem spokojnie.

– No tak, wykopałeś ogródek. Świetnie ci poszło. – Przyglądał się ziemi przez chwilę i pobladł bardziej niż biały sweterek, który nosił. – Crowley... czy to jest bomba?! Co ona tu robi!?

On tak naprawdę? Przecież przed chwilą to powiedziałem... a mniejsza.

– Nie wiem, wykopałem ją, ciekawe czy jest ich tu więcej... Chwila kaczka moment...

– Kaczka?

– Nie teraz, pamiętasz ten kościół podczas okupowania Anglii? Ten, który wybuchł? – Anioł zastanawiał się przez moment, po czym skinął głową.

– Nie wierzę, że o tym zapomniałem, minęło tyle czasu... to niesamowite.

– Tak co nie zmienia faktu, że mamy bombę w ogródku.

–... Racja, usuniesz ją przy pomocy cudu?– Zrobiłbym to sam, ale z moją mocą, byłaby to wybuchowa zabawa.

– Chciałbym... Wiesz mogę naprawić dom, czy inne przedmioty, ale to broń, nie mogę zmienić broni... co gorsza naprawić. Chyba musimy powiadomić odpowiednie służby.

– Tylko, skąd weźmiemy do nich numer?– Pomijając fakt, że nie mamy telefonu rzecz jasna...

– Chyba nasza sąsiadka powinna mieć książkę telefoniczną.– Mruknął.

– Co takiego?

– Tam jest spis wszystkich istotnych numerów.

Zmienił ubranie i poszedł do kobiety, która mieszka prawie trzydzieści minut, stąd, nie wiem, czemu uważa ją za sąsiadkę, wpadli na siebie rzekomo podczas zakupów i wymienili się adresami, okazało się, że mieszka niedaleko. Dobrze, że jest na tyle stara, że nie pamięta o tym miejscu, nie wiem, czy byłaby zadowolona, że przerobiliśmy zburzony kościół na dom.

Czekałem na Aziraphala dość długo, ale w końcu przyjechał z dwójką ludzi w mundurach. Zbadali pocisk i na szczęście była to tylko skorupa nieuzbrojona bomba. Zabrali ją i odjechali.

Dokończyliśmy ogródek i postawiliśmy płot, który anioł tak skrupulatnie malował.

Wszystko było dalej już pięknie, spędziliśmy cudowne cztery lata na wspólnym spędzaniu czasu i relaksie, na który nie mogliśmy sobie wcześniej pozwolić. Mieliśmy dom i siebie, czego mogliśmy wtedy pragnąć bardziej? Udało nam się zapomnieć o niebie i piekle, żyliśmy jak ludzie. Czuliśmy się ludźmi.

Byliśmy wolni...




——————————————————

Wybaczcie to czekanie, ale ostatnio z niczym się nie wyrabiam :'))

New beginning •Aziraphal x Crowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz