III

83 6 0
                                    


Tak jak obiecywałem, znalazłem nam... dom? O ile można to tak nazwać. Był to mały opuszczony kościół na obrzeżach miasta. Z pomocą Aziraphala usunąłem święte ornamenty i wodę święconą.

Anioł nie był przekonany co do miejsca, jakie wybrałem, ja w sumie też... jak to mówią, najciemniej jest pod latarnią.

Azi odnowił budynek dzięki cudowi i prezentował się on dosyć przytulnie, chciałbym go wam jakkolwiek opisać... ale nie jestem w tych klockach najlepszy. Mogę jedynie powiedzieć, że miał dwa piętra, na pierwszym znajdowała się kuchnia, łazienka oraz salon. Na drugim, natomiast, sypialnia, biuro i biblioteka. Nie był on urządzony jakoś modnie. Drewniane deski dodawały mu uroku, a ganek z ogródkiem pasował do niego idealnie.

Jeśli tak wygląda... życie na ziemi, chcę je przeżyć w spokoju, razem z Aniołem u boku. Tak, zapowiada nam się piękna przyszłość. Żałuję, że nie zdecydowałem się na nią wcześniej. Wcześniej? Nie wiem, czemu przyszło mi to do głowy. Mniejsza.

– Myślisz, że damy sobie radę?– Spytał Aziraphal, siadając na kuchennym blacie.

– A czemu mamy nie dać?– Patrzyłem na niego, gdy ten westchnął, będąc niezadowolonym z odpowiedzi.

– Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Zabiją nas, jeśli nas znajdą.– Puknął podeszwą o szafkę, patrząc, jak drzwiczki lekko się obijają.

– Jeśli nas znajdą, nikt tu nie przyjdzie, a nawet jeśli, mogę zmienić się w węża i wpęzzznąć pod kanapę. – Syknąłem, chcąc go rozśmieszyć, udało się. Pokój wypełnił perlisty śmiech anioła.– Za dużo się przejmujesz aniele, zrelaksuj się i ciesz nowym stanem rzeczy. Może wyjdziemy na obiad i napijemy się czegoś dobrego?– Zaproponowałem.

– Skoro tak mówisz.– Uśmiechnął się szeroko, przymrużając oczy.

– Więc na co czekamy?– Anioł na moje słowa zeskoczył z blatu, a ja chwyciłem nasze płaszcze. Wyszliśmy więc zwarci i gotowi do naszego wspólnego wyjścia, może nawet i randki? Kto wie.

Kolacja przebiegła bardzo dobrze, anioł zrelaksował się i udało nam się nawet zamówić nasz ulubiony deser, którym był sernik na zimno z truskawkowym musem. Właściwie tylko to zjadłem z przyjemnością, nie przepadam za jedzenia, ale słodycze to przecież co innego. Byliśmy zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi. Wróciliśmy więc w znakomitych humorach i gotowi na życie z nową kartą w ludzkim świecie.

New beginning •Aziraphal x Crowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz