8.12

6 2 4
                                    


Mały świerkowy stoliczek ledwo zmieścił cztery osoby, nawet jeśli wśród nich była drobna kobieta oraz nastolatek. Praktycznie stykali się łokciami, a wciąż trzeba było pomieścić tonę dokumentów, pieczęci, piór do pisania oraz oczywiście kufle na piwo.

Bo przecież rozmowy o polityce bez dobrego trunku alkoholowego nie mogą mieć miejsca.

– Ostatnie trzy miesiące spędziliście w murach jednej z czterech stolic – odezwał się Gospodarz, po chwili ciszy. Dłonią zakrył usta i przeczesał krótko ściętą brodę. Ostatni raz przesunął wzrokiem po raporcie, analizując tekst. – Czy coś się zmieniło od ostatniego spotkania?

– Nic ni...

– Szlachta...

Topaz oraz Młody Wilk urwali w połowie, patrząc prosto na siebie. Kobieta jako pierwsza zareagowała i machnęła dłonią, pozwalając chłopakowi kontynuować.

– Wśród chłopów nic podejrzanego się nie działo. Standardowe problemy, że nie ma co żreć i kłótnie sąsiedzkie.

– To doprawdy interesujące, bo mi udało się podsłuchać, że wśród biedoty miasta ukrywają się elfy. A przynajmniej takie krążą plotki po zamku. Jedna ze służek nawet została skazana na loch, bo nie chciała przedstawić prawdy. Szkoda, naprawdę poczciwe dziewczę.

– Było biec za nią do więzienia – zakpił Wilk. – Pewnie byłaby ci bardzo wdzięczna, a potem wbiłaby ci nóż w plecy za worek ziemniaków. Skurwysyny...

– Co z wojskiem? – przerwał Gospodarz, niecierpliwie stukając piórem w blat.

– Ciężko stwierdzić. – Zielony Samuraj oparł się o krzesło, lekko wychylając się do tyłu, cały ciężar opierając na tylnych nóżkach. – Marazm? Straż udaje, że cokolwiek robi. Przymykają oczy na nielegalne transakcje, uciszają niewygodnych dla siebie ludzi. Smoczej armii nie ma praktycznie wcale. A jak jest... to jest zepsuta do szpiku kości. Przez takich jak oni ten kraj pada na łeb, na szyje!

Wstał od stołu i okrążył krzesło. Założył ręce za plecy i zaczął nerwowo spacerować po pokoju. Gospodarz kiwnął głową.

– Jakiś czas temu dostałem list od posłańca nadany przez mojego starego przyjaciela – odezwał się. – Niestety drodzy przyjaciele, jak dowiedziałem się, że zostałem oszukany zniszczyłem go nierozsądnie.

– Co było w nim napisane? – zapytała Topaz, kiwając z wyrozumieniem głową. Wiedziała jak zdrada przyjaciela może boleć. Zwłaszcza w tak trudnych czasach.

– Był to raport o aresztowaniu zbrodniarza, na którego wystawiłem list gończy tutaj, w głównej stolicy. W niedługim czasie okazało się, że owe krasnoludzkie ścierwo przemieszcza się po rynku i wykupuje nasze towary! Dorwałem go, skróciłem o głowę i wysłałem posłańcem do przyjaciela. Mam nadzieję, że prezent ślubny się spodoba.

– Przecież on zabije tego posłańca – zauważył Wilk.

– Jest to poświęcenie, na które jestem gotów. 

Opowieści WigilijneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz