Czemu?

148 4 0
                                    

Pov. Antek

Cały czas myślałem. A łzy lały mi się po policzkach. Jak mogłem zaufac komuś takiemu jak Elmer. nie mogłem przyjąć do wiadomości ze chciał mnie tylko wykorzystać to bolało. Nagle zadzwonił telefon. Mama Elmera.

-halo?
-dzień dobry pani coś się stało?
-jest może Elmer u ciebie?
-nie...
-a Wierz gdzie może być?
-nie wiem.. A coś stało?
-nie wrócił do domu martwię się
-może wyszedł z kimś i zapomniał dać znać
-ale miał zjeść obiad... Dzwoniłamna policję ale powiedzieli ze będą działać dopiero po 24 godzinach bo powiedzieli ze nastolatki często tak robią... Ale nie mój Elmer..
-nie wiem proszę pani gdzie może być... Muszę kończyć... Do widzenia...
-oh...dowidzenia

Dziwne. Że go nie ma zawsze był i przychodził na czas coś musiało się stać. Nagle zadzwonił znowu telefon tym razem to był Viktor.

-cześć kotku
-Hej i mówiłem byś tak do mnie nie mówił
-uhh... No dobra kotku. Tak ogólnie chciałbyś się dziś spotkać?
-nie mam ochoty
-dalej przezywasz to co zrobił Elmer? Mam rację?
-... Przyjdź...

Powiedziałem i się rozłączyłem znowu zaczełem płakać... To tak boli. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i wolno do nich podeszłem. Za nimi stał Viktor. odrazu mnie przytulił

-cichutko już wszystko dobrze jestem tu...

Wtulilem się w niego i rozpłakałem jak małe dziecko. Czułem się przy nim bezpiecznie.

Pov. Viktor
Podobało mi się że Antoś do mnie zadzwonił. Uwielbiam widzieć go w taki stanie uwielbiam widzieć jak go to boli. To mnie nakręca. Kocham to. Przytuliłem go i starałem go uspokoić co nie należało do najłatwiejszych rzeczy. W końcu chłopak usnął mi w ramionach zmęczony płaczem. Wziołem go na ręce i położyłem do łóżka. Po czym popatrzyłem na niego. Jak spał był taki nie winny jak anioł. Uśmiechnąłem się djabelsko do siebie. Kocham takie ofiary kocham to jak cierpią. Jeszcze trochę i będę mógł go zabrać na dół do mojej mrocznej piwnicy i pokazać mu moją potworną stronę. I trupy osób z których na pewno będzie się cieszył w sumie zobaczy jak zabijam kilka jeszcze nie doszłych trupów...kocham to. Wyszedłem zamykając drzwi. Udało mi się nawet dorobić do jego domu zapasowy klucz nie wierzę że nawet nie zauważył jak go zabrałem na prawie całe lekcje. Jaki o jest głupi i naiwny. Taki zdany na innych to lubię.

Pov. Antek
Obudziłem się następnego dnia dość wcześnie ale byłem tak nie zdolny do życia że postanowiłem zostać w domu. Pamiętam jak wczoraj przyszedł do mnie Viktor jak mnie przytulał i uspokajał. Samowolnie usmiechnełem się do siebie i lekko zaczerwieniem na twarzy. To było takie kochane. Jakby naprawdę się mną przejmował. Nigdy nie sądziłem że ktoś może się mną zainteresować. To było dla mnie nowe uczucie. Takie obce dla mnie. Ale też wspaniałe uczucie kocham to jak się o mnie troszczy. Wstałem i zrobiłem sobie śniadanie ledwo podnosząc łyżkę zaczełem rozmyślać o viktorze  jego wyglądzie i jaki jest to wszystko sprawiło że zasnąłem nad śniadaniem kładąc głowę na stole.

Pov. Viktor
Antka nie było dziś w szkole. To mnie zmartwiło ale jakoś szybko mi przeszło. Nie wiem czemu ale nagle jakby ta przeszła część mnie zaczęła wracać jakby znowu się pojawiać...

-Miko! to wszystko twoja wina!

siedziałem wystraszony w końcie. Słuchając wrzasków ojca na moją matkę. Robił to często od śmierci mojej młodszej siostry.

-miałaś ja pilnować!
-słuchaj nie obwiniaj mnie o to! Wierz że gdyby nie Twoja awantura w parku nic by się nie stało!

Mogli tak godzinami. Wstałem i wystawiłem głowę patrząc na salon. To co zobaczyłem było za dużo jak na 7 latka. Ojciec zaczął szrapać się z matką trzymając nóż

-co ty robisz! Opanuj się Rick!
-pożałujesz głupia suko

Nagle ojciec wbił nóż w brzuch poczym kobieta upadła na podłogę patrząc w moja stronę że strachem. Poczuł upadła. A ojciec uklekl i przejechał nożem rozpruwajac ją do wnętrzności przez co biały dywan zaczął nasiąkać krwią. Ojciec spojrzał na syna

-zapamiętaj sobie nikt kto skrzywdzil kogo kolwiek nie nadaje się do życia... Oprócz ciebie ty możesz wszystko a ta suka zasłużyła sobie...

Stałem i patrzyłem na to że łzami w oczach. Poczym spojrzałem na ojca który miał psychopatyczny uśmiech na twarzy...w tedy nie rozumiałem jak bardzo byłem do niego podobny..

  dziś wiem że co robił ojciec było słuszne zawsze to mi powtarzał więc postanowiłem być jak on. Krzywdził mnie więc ja miałem krzywdzić innych tak jak on mnie...zabic osobę która jest wrogiem potem zabić kogoś kogo ta osoba kocha potem wykorzystać jak najdłużej i zabić... Choć mnie udało się tego ustrzec bo sam zabiłem ojca. To było świetne uczucie gdy to wilk stał się ofiarą. To było dla mnie najlepsze z doświadczeń. Bo tak było od zawsze w moim życiu to innym też zniszczę życie by czuli to co ja czułem. To co czułem JA!

------------—--------————----------------------
Nareszcie nowy rozdział bardzo sorki za błędy ale muszę kupić nowego kompa dlatego będę pisać na telefonie przez co będą się inne pojawiać. Zbliżamy się do końca tej chistori ale za niedługo szykuje nowe opowiedanie więc czekajcie 😌🤚

MORDERCZA OBSESJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz