Pov. Viktor
Obudziłem się. Była chyba 2 w nocy. Spojrzałem w bok i zauważyłem że Antek się do mnie przytula. Śpi. Odłożyłem głowę chłopaka na poduszkę i poszedłem do łazienki. Popatrzyłem w lustro ni nie mogąc wytrzymać zaczełem się śmiać. Nie był to normalny śmiech. Był to śmiech psychiczny. Śmiałem się jak pojebany. Kiedy w końcu skączyłem wyszłem z łazienki i znowu siadłem na kanapie. Wyłączyłem telewizor i spojrzałem na Antka. Był taki bezbronny... Taki mały. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Będzie tylko mój... Tylko...Po chwili zaczął otwierać oczy.-V-Viktor?
Jak on się słodko jąka.
-hmm?
-dzięki..
-za co?
-za to że pokazałeś mi jaki jest Elmer...
-widzisz ja zawsze mam racjęChłopak wtulił się we mnie. Objołem go i uśmiechnąłem się sam do siebie. Już pierwszy etap zakończony. Zdobyłem jego zaufanie. Teraz muszę go w sobie rozkochać i zrobić tak by się we mnie zatracił. A potem... Oj będzie żałował że to on mi wpadł w oko.
Pov. Antek
Przytuliłem go. Był ciepły. Jak chodzący kaloryfer. Może mieć go jako przyjaciela nie będzie takie złe. Chwilę się po przytulalismy a on poszedł do domu. Wziolem telefon i napisałem do Elmera
DoElmerek❤️:
Mamy poważnie do porozmawiania.Od Elmerek❤️:
Co się stało kochanie?Do Elmerek❤️:
Nie mów tak do mnie już.Od Elmerek❤️:
Coś się stało.Do Elmerek❤️:
Pogadamy to ci powiem co się stało... Jesteś poprostu zdrajacą...Zignorowałem resztę jego odpowiedzi miałem dość... Nie wierzę że dałem się tak omamić. Spojrzałem w okno i chyba wydawało mi się że widzę Viktora za oknem. Ale chyba mi się przewidziało. Poszlem do łazienki i po zrobieniu rutynowych czynności położyłem się spać.
------------------------------Skip time-------------------------------
Weszlem do szkoły w złym chumorze. Odrazu złapał mnie Elmer.
-kochanie co się stało?
-nie mów już tak do mnie..
-co się stało?
-może twoja nowa lala..
-co?
-nie zgrywaj debila. Viktor miła rację chciałeś się tylko mną pobawić.Popatrzyłem na Elmera wyglądał na złego. Chwycił mnie za ramiona i brutalnie przybił do ściany.
-nie rozumiesz?! Viktor robi to specjalnie by nam zaszkodzić
-puść mnie! Jesteś zdrajcą!Łza popłynęła po moim policzku. Coś za często płaczę. Elmer wbił się agresywnie w moje usta jednak po chwili został z dużą siłą odepchnięty.
-chyba mówił byś go puścił zjebie.
To był Viktor stał przedemną z zaciśnietymi w pieści dłońmi. Elmer obdarzył nas złowrogim spojrzeniem poczym odszedł szpczac że to nie koniec. Viktor obrucił się w moją stronę.
-wszystko w porządku?
-taa...
-chodź.Powiedział rozkazującym tonem i pociągnął mnie za rękę w stronę klasy. Doszliśmy tuż przed dzwonkiem. Zaczęła się chemia. Siedziałem w ogóle nie skupiając się na lekcji. Dalej było mi przykro że Elmer okazał się takim chujem.
-Antoni Wolea. Słuchasz mnie? Nie uważasz na lekcji. Już trzy razy wołam cię do odpowiedzi.
-przepraszam...Wstałem i podeszłem do tablicy. Jednak nie mogłem o tym myśleć nie rozwiązałem tego zadania.
-Antek.. Jestem zmuszona wpisać ci 1 a już jesteś zagrożony z mojej lekcji. Siadaj. Będę musiała zadzwonić do twojego ojca.
Nic nie odpowiedziałem wruciłem na swoje miejsce.
-Antek nie przejmuj się będzie dobrze.
Powiedział Viktor. Popatrzyłem na niego patrzył się na mnie z współczuciem. Położyłem się na ławce i zostałem tak do końca lekcji.
Pov. Viktor
Antek wyglądał na przybitego. I dobrze o to mi chodziło. Podoba mi się to jak cierpi. Uwielbiam to jest wtedy taki bezbronny. Teraz muszę się pozbyć Elmera na zawsze. Myślę że go porwę i trochę tortur mu dam za zabranie mi MOJEGO Antosia. Odrazu po szkole udałem się za Elmerem w bezpiecznej odległości. Kiedy byliśmy już koło jego posesji wyjąłem chusteczkę i namoczyłem ją środkiem usypiającym. Szybko się zamachnąłem i chwilę się z nim szarpałem ale nie długo. Zasnął. Zadzwoniłem po Kally. Przyjechała po mnie i razem go związaliśmy i wpakowaliśmy do bagażnika.
-skąd wytrzasnęłaś samochód?
-mam swoje sposoby i mam nawet fałszywe dokumenty.
-już wiem czemu się z tobą przyjaźnie.Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Kiedy dojechaliśmy zaciągnęliśmy go do mojej piwnicy i związali na krześle elektrycznym. Na którym zgonie. Usmiechnelem się sam do siebie. Uwielbiam to robić. Kally wyszła bo stwierdziła że ona nie chce tego widzieć. Po chwili obudziła się moja ofiara.-witaj.
-Viktor... Co to ma znaczyć zjebie. Wypuść mnie!
-śmieszne to brzmi z ust ofiary.
-od czego by tu zacząć... Hmm... Obcinales ostatnio paznokcie?Spojrzał na mnie dziwnie. Wziełem obcęgi po czy zacisnąłem na paznokciu.
-C-co ty r-robisz?!
Wyrwałem paznokcia. A z palca polała się krew. Chłopak krzyknął. Popatrzył na mnie przestraszony. Próbowal się wyrwać chwyciłem kolejnego paznokcia.
-to za zabranie mi MOJEGO Antosia.
Wyrwałem kolejnego.
-JESTEŚ POJEBANY!
wyrwałem mu następnego. Uwielbiałem jak ktoś krzyczał z bólu. Nakręcało mnie to. Skaczylem z jedną dłonią.
-no... Uważam że kości też nie potrzebujesz za bardzo .
Wziołem rozlupywacz kolan który z łatwością łamał twarde kości.
---------------------------------------------------------------------------
Pov. Antek
Wróciłem do domu. Jak zwykle nikogo nie było. Czułem się bardziej samotny niż kiedyś postanowiłem napisać do Miji ale powiedziała że jest zajęta. Usiadłem i nie wiedziałem co robić próbowałem też dodzwonić się do Viktora ale nie odbierał.wziołem się za lekcje jednak nie mogłem się skupić. Coś nie za bardzo mi dziś coś wychodzi..
---------------------------------------------------------------------------
Nareszcie kolejny rozdział. Wybaczcie ze takie krótkie ale czasu mało. Przepraszam za błędy ortograficzne ale pisze z telefonu i ciężko z ortografią. Nie wiem kiedy będzie następny bo mam bardzo dużo pracy u😘
CZYTASZ
MORDERCZA OBSESJA
Acak-shh~ jesteś tylko mój...moją własnością. nikt mi cię już nie odbierze~ i nikt cię nie będziesz już dokuczał jesteś tylko mój~ powiedział młody czarno włosy chłopak wbijając wzrok w przestraszonego młodszego zakneblowanego i uwięzionego chłopaka. st...