Czele-Odkrycie placu

964 10 2
                                    

Po wojnie Nemeczek umarł, Chłopcą udało się odzyskać plac z rąk budowy.Pewnego dnia chcieli zapisać swoją historię, historię placu i ich wszystkich. Rozejrzeli się po pięknej równinie. Mały ów zakątek Budapesztu snawił dla nich dom. Każdy na nim znał siebie i się lubił, a nawet kochał, tak po przyjacielsku.Nooo z wyjątkiem dwóch, Barabasza i Kolnaya. Kłócili się o wszystko co popadnie i robili sobie na złość, ale i tak usiedli razem w ławce. Zdarzyło się raz, że Kolnay jadł swoją chałwę. Odłożył ją na chwilę, i odszedł, po chwili wrócił a na chałwę znajdowały się mrówki. Ba, dużo mrówek.Ale wracając....
-Gerebie!-zawołał donośnym głosem Boka.
-Tak, kapitanie?- Zapytał, przybiegając do swojego dowódcy.
-Przynieś na jutro notes, zapiszemy naszą historię, w końcu nie możemy pozostawić tego tak tylko dla nas - uśmiechną się.- Musimy zapisać też bochaterskośc naszego małego, kapitana- Dokończył, zaszklily mu się oczy.
Nikt tak jak on nie zżył się aż tak z Nemeczkiem. Niektórzy chłopcy dojrzeli jego chwilową rozpacz kapitana, wszyscy zdjęli czapki z głów aby oddać honory, za to nie którzy spojrzeli w niebo. Ciszę przerwała jedna osoba rozpaczliwym głosem, osoba która doszła na plac kilka dni po śmierci Nemeczka. Była to, tak samo jak Nemeczek, jedyna szeregowa. Clementime była spokrewniona z Nemeczkiem, była to jego starsza siostra.
-Jak odkryliście plac?-Zapytała, pociągając nosem.
Wszyscy spojrzeli na Bokę i Czelego. Wiedzieli że wszystko zawdzięczają im. Elegancikowi i typie w granatowej marynarce.Elegancik się rozmarzył....
-To było.....tak......o.....-Boka spojrzał na Czelego z wzrokiem "dokończ"
Wiedział że, Czele bardzo dobrze opowiada, w końcu kto miał opowiadać jego młodszej siostrze bajeczki na dobra noc? Czelemu głos drżał z wszystkich oczy skupiły się tylko na nim.
-A więc to było tak....
~~~~~~~~~~~~~~~~
Zegar kościelny pokazywał godzinę czwartą Boka i Czele wracali z lekcji. Rozmawiali o tym kim chcą zostać gdy dorosną.Czele był tego świadomy, chciał być bowiem, oficerem w armii. Chciał strzec bezpieczeństwa swojego kraju za to Boka? Boka nie wiedział kim chcę być a kiedy wiedział myślał o złych rzeczach, co jest w tym złego i że sobie nie poradzi.
-Fajnie było by mieć wojsko....-Zaczął niższy.-Nadawał byś się na kapitana, a może nawet generała!-dokończył- Ja za to stał bym obok ciebie i byłbym twym adiutantem!.-podskoczył podekscytowany.
Po chwili się jednak opamiętał.Boka zmarszczył brwi, nie lubił gdy ktoś ZA bardzo okazywał emocje.Nie odpowiedział.
-Widzisz ten płot?-Powiedział Boka pokazując drewniany długi płot.
-No ślepy chyba nie jestem- odpowiedział z chamskim uśmieszkiem.
-Chcesz być żołnierzem, musisz być śmiały -spojrzał mu prosto w oczy- Wejdź tam.
Czele spojżal na towarzysza zbity z tropu. Boka i łobuzowanie?
-umm...no...dobrze?-Czele posłał ostatnie spojrzenie do Boki, szedł w stronę płotu.

Czuł spojrzenie Boki na swoich plecach. Chwilę się zawachał ale otworzył furtkę. Odetchnął z ulgą gdy zobaczył, plac pusty....plac..."Fajnie by się tu biegało!! Bawiło w wojsko hehe.."-Pomyślał.
By się! rozszerzył oczy zadowolony z swojego pomysłu.Zaczął piszczeć i skakać.
-Boka!!
-Czele cisz- nie dokończył bo gdy zobaczył plac szeroko się uśmiechnął..
-Piękny plac, jutro przyjdziemy się tutaj pobawić...-

~~~~~~~~~~~~~~

-Wsumie przypadkowo....przez głupotę- dopowiedział swoje, Weiss.

___________
11.12.2022
0:33

{CHZPB}"Przy wystudzonej kawie" czyli one shoty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz