XLIII - 39,5

53 3 0
                                    

Wczoraj, po powrocie do domu od razu położyliśmy się spać.

Przez moją nieobecność nic w moim pokoju się nie zmieniło, i dobrze. Brakowało mi tego, miękkiego materaca, braku tysiąca kabli i monitorów nade mną, spokoju i osoby, którą kocham tak blisko.

W szpitalu wszyscy zobaczyli już za dużo, musiałem wrócić do ukrywania się pod za dużą bluzą i dresami.

Z niewiadomej przyczyny matka dzisiaj miała wolne, co nie poprawiło mi nastroju widząc ją na dole razem z Amelką i Ignacym. Ojciec wyprowadził się z domu zanim wyszedłem ze szpitala, wiec chociaż jednym nie musiałem się przejmować.

— Wyspałeś się? — chłopak podszedł do mnie, objął i delikatnie pocałował w czoło

— Nawet. — mruknąłem przytulając go na powitanie

— Ktoś ci w końcu przemówił do rozsądku w tym szpitalu? — zaczęła zniesmaczona matka widząc mnie w kuchni.

— Nie, jeszcze trochę ci życie pouprzykrzam. —przewróciłem oczami, dziwnie w nastroju na kłótnie

— Wiktor, serio mówię. — odetchnęła. — Miałeś swoje pięć minut, teraz weź się ogarnij, dobra?

— Jezu. — wtrącił Ignacy. — To jest choroba, tak ciężko do wiadomości przyjąć?

— Mam to gdzieś. — podniosła głos i spojrzała na mnie zamarle. — Żyjesz na moich zasadach pod moim dachem albo wcale.

— Z takim podejściem daleko zajdziesz, nie ma co. —odpowiedziała jej Amelka.

— Próbujecie ratować coś, co już dawno przestało czuć potrzebę ratunku. — stwierdziła kobieta. — Bez zupełnego sensu.

— Nie powinnaś tego przy nim mówić. — oburzyła się moja siostra. — Co jak co, ale jeżeli w życiu swojego rodzonego dziecka nie widzisz sensu ja radziłabym się poważnie zastanowić.

— Niby nad czym, bez jego chęci nic nie zdziałacie. Żeby zgasić ogień potrzeba wody, powietrzem tylko go wzniecicie. — podsumowała.

W głowie już dawno przyznałem jej za to racje,
kwestią, która wymagała chwili przemyślenia było jedynie to, czy powinienem tez powiedzieć to na głos.

***

Przed południem zjadłem niewiele pod przymusem siostry i chłopaka. Potem musiałem spróbować sprowokować wymioty, w szpitalu nie schudłem za dużo, więc trzeba było nadrobić. Po jak zwykle gorącym prysznicu, zauważyłem, że mam dużo bardziej rzadkie włosy, a nigdy nie miałem z tym większego problemu.

— Skarbie. — zaczął chłopak ledwo po moim wejściu do pokoju. — Musisz wziąć leki.

— Kiedy „nie powinieneś" zmieniło się na musisz? — zapytałem uświadamiając sobie część problemu

— Gdyby nie twoja diagnoza dalej by tak było. — popatrzył na mnie z pogardą.

Po kilku dniach w szpitalu zdążyłem się zorientować na co są, więc sporą ilość tabletek, które miałem brać trzymałem chwile pod językiem i przy najbliższej okazji, gdy nikt nie patrzył wypluwałem. Leki na zwiększenie apetytu nie były mi potrzebne, przeszkadzałyby zamiast pomóc.

Resztę sobotniego popołudnia spędziliśmy spokojnie, zdawało mi się, że aż za bardzo. Kiedy leżeliśmy z Ignacym na moim łóżku niespodziewanie weszła Amelka.

— Co chcecie na kolacje? — zapytała od razu.

— Nagle ci się odwidziało? — odwróciłem wzrok w jej kierunku

— O co ci chodzi? — zdziwiła się. — Przecież ktoś musi się zająć tym, abyś wrócił do normalnego jedzenia.

— Nie udawaj. — prychnąłem. — A wczoraj?

— Co znowu wczoraj? — poddenerwowała się

— Zignorowałaś mnie, kiedy ledwo mogłem oddychać, bo krztusiłem się łzami przez matkę. Jesteś po jej stronie, tak? — wtuliłem się w Ignacego czując jak łzy cisną mi się do powiek

— Misiak... Oczywiście, że nie jestem, ale nie powinieneś tego tak odbierać. Choroba cię niszczy, tyle razy mówiła już coś podobnego, i miałeś to gdzieś, wiec teraz masz żywy dowód, że coś jest nie tak. Przepraszam, jeżeli poczułeś się przeze mnie gorzej, ale naprawdę nie myślałam, że aż tak się tym przejmiesz. — wytłumaczyła spokojnie

W między czasie coraz więcej rzeczy zaczęło do mnie dobierać. Wszyscy mieli racje, jestem w złym stanie, ale jest już za późno na zmiany.

— To jak z tym jedzeniem, zejdziecie na dół? — zapytała ponownie co zmusiło nas do opuszczenia łóżka.

~~

Nie Tylko Jemioła Zawiśnie W Święta // w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz