XLIV - 38,9

55 3 0
                                    

Ignacy wyszedł wieczorem, wiec na noc zostałem sam.

Kontynuując taktykę ze szpitala otwarłem okno w pokoju, nie przykryłem się niczym i postarałem się zasnąć w zimnie. W szpitalu drzwi sali były szczelne, te od mojego pokoju nie koniecznie, więc przestrzeń pod nimi musiałem zapchać ręcznikiem, żeby chłód nie uchodził.

***

– Jezu, ty chcesz tu zamarznąć? – zapytała Amelka otwierając z impetem drzwi. – Zamknij to okno i ubierz się bardziej.

– Mhm... – mruknąłem. – Wieczorem duszno było.

– A, jeszcze jedno. Wracasz jutro do szkoły, czy zostajesz w domu? – oparła się o framugę.

– Chyba wracam, przecież nic się nie stało. Poza tym mama będzie znowu się spinać. – przykryłem się zasłaniając przy tym dość kościste przedramiona.

– Misiak... Nie wiem co tam sobie myślisz, ale stało się i to całkiem dużo. A ja ci nie odpuszczę. – weszła i usiadła na łóżku obok mnie. – Bo cię kocham i nie chce cię stracić, tak jak Ignacy, Klaudia, Madzia i wiele innych osób.

– A rodzice? – podniosłem na nią wzrok

Dziewczyna zamilkła na chwilę przybijając mnie tym jeszcze bardziej. O co tym ludziom chodzi? Mieszkałem z nimi piętnaście lat, gdyby matka chciała już dawno mogłaby wywalić mnie z domu... Co ją przy mnie trzyma? W oczach na sama myśl pojawiły mi się łzy.

– To nie tak, że oni się nie martwią. – szybko się poprawiła. – Tylko wiesz jaka jest mama gdy coś nie idzie po jej myśli. Jak wyzdrowiejesz na pewno wszystko wróci do normy.

– Wczoraj mówiła całkiem z sensem. Nie wy sami sprawicie, że wrócę do pełni zdrowia, możecie jedynie spróbować wytłumaczyć mi dlaczego powinienem to zrobić. – wyjaśniłem

– Więc otwórz się na tą naszą próbę. – położyła dłoń na moim ramieniu. – Zabrałabym cię ze sobą do tej Norwegii, gdybym mogła...

Zawsze przy temacie o jej studiach myślałem o tym co będzie, gdy wyjedzie. W takim stanie nie będę mieć spokoju od niczego, nie dam rady... A gdybym się wyprowadził młoda zostałaby sama.

– Nie poradzę sobie, gdy wyjedziesz. – wyznałem

– Dasz radę, do tego zostało jeszcze dużo czasu. – uśmiechnęła się lekko próbując dodać mi otuchy.   

Szybko wytarłem oczy z łez, siostra po chwili wstała i wyszła.

Jak zwykle wziąłem ze sobą dres i powlokłem się przebrać do łazienki. Jednak przede wszystkim stanąłem na wadze. Ważyłem mniej o około dziewiętnaście kilo od początku głodówki, jednak to i tak nie wydało mi się wystarczające, będę walczyć, do krwi i kości, do końca.

Po powrocie do pokoju i włączeniu komputera na ekranie pojawiło się dwadzieścia nieodczytanych wiadomości z dziennika ze szkoły. Klikając w jedną z nich na stronie pojawił się też komunikat o tym, że przez nieobecności muszę nadrobić pięć kartkówek i trzy sprawdziany. Super, ale może chociaż ktoś zlituje się nade mną i pozwoli nie pisać tego przez pobyt w szpitalu.

~~

Nie Tylko Jemioła Zawiśnie W Święta // w trakcie korekty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz