attack...

4 0 0
                                    

Byliśmy jeszcze na długim spacerze, gdzie się śmialiśmy i dobrze bawiliśmy. byliśmy jeszcze w sklepie żebym mogła kupić coś do picia na kolację. Gdy byliśmy już w domu, pachniało kolacją a przy stole siedział już Kordian, który był w średnim humorze ale lepszym niż, wcześniej.

-pomóc ci w czymś?-poszłam do kuchni.

-nie-usmiechną się-idz usiąść ja się wszystkim zajmę.

-dobrze skarbie-poszłam-dobra mojemu braciszkowi trzeba dziewczynę znaleźć.

-zgadzam się z tobą-Olek, pokazał nam środkowy palec-ej!

-walcie się, zaraz stąd pójdę.

-nie zachowuj się jak dziecko!

-nie zachowuje się. Wiesz jakie mam nastewienie to tego.

-chyba się kłócić o to nie zamierzasz?!

-jeżeli nie przestaniesz to wyjdę stąd!

-a proszę bardzo tylko wiedz, że ja się nie cofnę z swojej decyzji bo wiem i bardzo dobrze kurwa, pamiętam co powiedziała mi Sasha, więc weź się w końcu w garść!

-przestaniesz w końcu o niej mówić?! Wkurwiasz mnie już! Mogłem nie przyjeżdżać!-wstał.

-ja się o ciebie martwię! Chyba i tym nie pomyślałeś?!

-przestań się o mnie martwić! Że mną będzie dobrze i jest dobrze. Ale gdy ty tak ciągle mi dziś pierdolisz znajdź kogoś w końcu sobie! To mnie do wkurwia bo nie potrafisz pojąć jebanej kurwa rzeczy! Ty jesteś nie rozumna, że nie potrafisz przyswoić do siebie tych słów?!

-japierdole, kocham cię więc się o ciebie martwię chyba logiczne nie?!-wyszedł z kuchni a ja usiadłam wkurzona.

-co tu tak głośno było?-przyszedl Levi i usiadł koło mnie.

-pokłócili się. Szczerze Iza, nie przejmuj się nim, ja próbowałem też go przekonać i też się na mnie obraził.

-wiecie co mnie jedynie załamuje? to, że on nie widzi tego, że ja się o niego martwie i boje, że mu się coś stanie a bądźmy szczerzy mnie może w każdym momencie zabraknąć, tak? I przy nim nikt nie zostanie nie licząc was. Sasha, nie chciała żeby był sam po jej śmierci, chciała żeby on znalazł drugą żonę i żył szczęśliwe.

-mi też to mówiła.

-dobra nie dołujmy się jeszcze bardziej, poznać się trzeba nie?

-bez kitu, dobra młoda jak ci idzie?

-na uczelni dobrze, życie miłosne też dobrze no ale wiecie u mnie cały czas tak samo jak w podstawówce. Tyle, że nawet tutaj się mną zainteresował Levi, a w podstawówce Kordian-usmiechnełam się-pamietam jak Sasha, zawsze mówiła gdy szłam się spotkać z Kordianem, to zawsze mówiła żebym się nie wstydziła i powiedziała, że na randkę idę, albo żebym się przyznała, że się w nim kocham.

-ona jak do ciebie przychodziłem mi to samo mówiła-zasmial się-a co było najgorsze ona mi mówiła, że jak dzieci to jak będziemy dorośli, ona była najlepsza-sama się zaśmiałam.

-tego nie wiedziałam. Ale ona była bardzo wyluzowana i nie marwtiła się jak coś się działo ale Olek, to jej przeciwieństwo on strasznie się o wszystko martwił nie był niczego pewny.

-to akurat urocze, że się tak martwił o was.

-dalej to robi, czasem pisze do mnie w nocy wiem, że nie śpi tylko się martwii jak głupi. Ja się też o niego martwie i to bardzo co sam Levi się przekonał, ale umiem o siebie zadbać i wiem, że on sobie poradzi ale no kurde.

Jesteśmy Celem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz