gwiazdy

4 0 0
                                    


Strzał. Zauważyli nas, Xavier nie zdążył więc dostał w nogę ale nie zwracał na nią uwagę, jakoś się trzymał. Olek, spojrzał na mnie kiwnełam głową, że wszystko dobrze. Było źle, z łydki Xaviera, coraz bardziej leciała krew. Gdy podlożyliśmy bomby, zauważyłam, że nie ma brata wystraszyliśmy się i cofnęliśmy się.

Coś sykneło, spojrzałam na ziemię. Leżał postrzelony, miał lekko uchylone powieki. Kucnełam przy nim już z łzami w oczach, spojrzałam na niego.

-Olek...

-idź stąd...

-mówiłam żebyście z nami nie szli.

-cii... Jest dobrze...

-patrz na mnie!-krzyknełam gdy jego oczy się zamknęły-Olek!-rozpłakałam się-patrz mi w oczy! Czego kurwa nie rozumiesz! Ko...cham cię.

Nie oddychał. Czułam jak ktoś się ze mną szarpie i próbuje odsunąć od brata, ale ja się i tak szarpałam. Mówili do mnie a ja nie rozumiałam. Ja tylko chciałam być przy nim. Mogłabym teraz się nawet zabić obok niego. Byśmy leżeli martwi pod gwiazdami. W końcu udało im się mnie od niego wziaść, gdy czułam jak nie miałam siły. Czułam jak dłonie Sashy, masowały moje plecy. Ona sama płakała ale była spokojniejsza niż ja, moje ciało drżało jak oszalałe. Ale pełny szacunek był dla Xavierego, który prowadził z postrzeloną nogą ale dawał radę.

Zawsze coś musiało się spieprzyć, stanęliśmy na środku drogi z zamglonych od łez oczu spojrzałam na Xavierego, który był cały cpocony słyszałam jego słaby oddech, a jego oczy już lekko się przymrużały. Teraz wiedziałam, że muszę wziaść się w garść dla niego Sasha, wyszła z samochodu a ja złapałam go za szczękę i nakierowałam jego twarz na moją. Kazałam mu mówić do mnie cały czas, ściągnęłam mu kamizelkę kulodporną i golf który miał pod nią. Cały czas opowiadał mi jakąś historię, albo gadał o przyszłości. Słuchałam go cały czas i mu odpowiadałam.

Podjechał do nas czarny jeep, z którego wyszedł Dylan, jego córka i dwóch chyba lekrzy przynajmiej tak wyglądali. Wzięli go ale kazali mi jechać z nimi żebym go zagadywała cały czas. Więc czarnego jeep'a prowadził Dylan, a tamte auto w którym była Sasha, prowadziła Chloe.

-Iza, a gdzie Olek?

-nie żyje...

-jak to?

-zawrociłam i znalazłam go postrzelonego. Od razu mówię, że nie dało by się go uratować.

-ojciec nie będzie dumny.

Straciłam brata, czyli najważniejszą osobę w moim życiu.

-Iza, twój brat kazał mi nie mówić tobie... Ale muszę... On... Ma ślady na ciele... Po podpalaniu... Przeżywał tortury... Po tym miał... Zjechaną... Psychikę, że... Sam się podpalał i... ciął się... Płakał co noc...

Położyłam głowę o jego czoło, gładząc jego policzki swoimi dłońmi. Poczułam uścisk w brzuchu, że nic o tym nie wiedziałam, że mi nie powiedział. dojechaliśmy do willi. Xavierego, zabrali gdzieś, Sashę, Chloe trzymała i prowadziła do budynku a mnie Dylan, który trzymał mnie najmocniej jak mógł, żebym się nie wywróciła.

Gdy weszliśmy do willi, ojciec od razu na mnie spojrzał a ja wyrwałam się Dylanowi i wbiegłam w jego ramiona płacząc. Przytulił mnie patrząc na Dylana.

-Olek, nie żyje.

Ojciec, przytulił mnie jeszcze bardziej, jego dłoń masowała moje plecy a drugą dłonią gładził moje włosy. Zaczęłam się dusić ojciec coś do mnie mówił i chyba kogoś wołał ale nie zwracałam uwagi, byłam skupiona na tym żeby się nie udusić. Starałam się brać oddechy.

Jesteśmy Celem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz