miasto aniołów i demonów

0 0 0
                                    

Izabella

Pisaliśmy do Aleksandra i Aureli ale to nic nie dało a mi cały czas przychodziły wiadomości od nieznajomego numeru, że mamy pięć minut żeby ich uratować a sala była z dwie godziny stąd. Pierwszy raz od kilku lat czułam tak mocny strach. Oni muszą żyć. Wciskałam gaz a żeby być szybciej to jechaliśmy różnymi drogami.

- Japierdole! Droga zablokowana chyba ich coś pojebało!

- uspokój się!- krzyknął na mnie- prowadzisz więc się ogarnij.

- dzwoń do nich jak najszybciej. Mam nadzieję, że mają broń przy sobie. Mają tylko do szkoły nie nosić.

- Aurelia, ma zawsze w torebce.

Aleksander

Złapałem Aurelię, gdy mdlała bo wrzucono jej pod nogi gaz usypiający. Złapałem ją i odciągnąłem od dymu, który się ulatniał. Wziąłem ją z pola widzenia za ścianę, która zasłaniała ją całą. Stanąłem za drugą ścianą i wyciągnęłam broń. Reszta zaczęła się drzeć i awakuować ale oczywiście nikt nie pomyślał, żeby wziaść moją siostrę i ją stamtąd wynieść. Chłopak, który z nią gadał zauważył ją, wziął ją na ręce i wybiegł z nią na zewnątrz, po nim od razu weszła moja matka, ojciec wraz z ciotką Chloe i Marcusem byli uzbrojeni, zaraz po nich wbiegła całą zdyszana Aurelia, miała czarną broń z tłumikiem. A na samym środku stał mężczyzna wysoki i dobrze zbudowany w dłoni trzymał broń a na sobie miał białą koszulę z czarnym krawatem i czarnymi spodniami, oczy miał czarne tak samo jak włosy. Spojrzałem na własną siostrę z gniewnym spojrzeniem a ona tylko głupio się uśmiechnęła i pomachała widziałem, że była osłabiona. Chodziaż szybko się obudziła po tym gazie. Znałem go, ale nie wiedziałem kim jest i jak się nazywa. Kojarzę go.

- Izabella! Skarbie! Jak szybko tu dojechałaś. Czekałem na ciebie i twojego chłoptasia- cały czas celował we mnie- jak się czujesz po utracie ojca, lepiej już? Nie patrz tak na mnie z przerażoną miną Chloe, twoja matka nie dostała tego co chciała a teraz chce zemsty. Jest tu ze mną.

- Dylan, ją zabił.

- nie zabił droga Chloe, zabił jakąś inną. Jest ze mną właśnie celuje w twojego bratanka, więc jeśli się nie dacie zabić a dokłatniej mówię o tobie i o Izie. A ty Marcus bądź Xavier zapłodnicię matkę, Chloe. Marcus, może pozna bliższej teściową, co? Aktualnie też celuje w Aurelię. Piękna Aurelia, podobna to matki.

- nie wiem co ci do chuja zrobiłam! Ale wyszło jaki jesteś na prawdę. Cieszę się, że nie miałam z tobą dzieci! Myślisz, że cię nie kochałam od początku?! Kochałam... To nie była moja wina, że kazałeś mi wybierać, było jasne, że nie będę z taka osobą jak ty! Więc przestań rozpierdalać moją rodzinę! Nie wystarczy ci, że zabiłeś mojego ojca i resztę z mojej rodziny!? Mogę ci się oddać i zrobić co chcesz ale proszę zostaw ich w spokoju...

- niech rzucą bronie.

Wszyscy dali je na podłogę ale gdy usłyszeli strzał od razu je podnieśli a nawet i on się odwrócił. W drzwiach stała jakaś kobieta, za która było trzech facetów z bronią. Ojciec, tylko odskoczył do matki. Aurelia, tylko przebiegła na moją stronę i na mnie spojrzała gdy oni weszli.

- nie powinno cię tu kurwa być.

- bracie, jestem wytrwała. Nie zostawię was tu samych.

Gdy, nie zauważyłem, że kula leci w moją stronę a moja matka już stała przede mną.

- Izabella kurwa!

- mamo!

- Aleksander, uważaj!

Kula mnie nie sięgnęła. Zaczęliśmy biegać w tą i wewte strzelaliśmy, aż w końcu i oberwało się naszemu ojcu, który starał się stąd zepchnąć Aurelię, której tu nie powinno być. Na samym końcu gdy Aurelia, nie kontaktowała przez łzy ja oddałem ostatnią kulkę i zabiłem ostatniego. Podbiegłem do mamy, która leżała obok Xavierego. Spojrzała na mnie już z osłabionym wzrokiem. Złapała Xavierego, za dłoń a on się uśmiechnął.

- nie ratujcie mnie tylko go... Mi już nic nie... Pomoże. Za długo tu leżałam... Wykrwawiam się...

Izabella

Spojrzałam się ostatni raz na wszystkich i powiedziałam, że ich kocham. Zamknęłam oczy i odeszłam.

Odchodzę właśnie teraz od rodziny. Umieram z uśmiechem na twarzy bo osiągnęłam swój cel. Miłość życia. Dwójkę najwspanialszych dzieci. I najwspanialszą przyjaciółkę.

Koniec mojego życia. Umarłam.

Epilog

Nad grobami stał chłopak z dwoma dziewczynkami, dwójką chłopców wraz z małym niemowlęciem i dwójką kobiet. A na grobach były imiona:

IZABELLA JOHNSON

13.03.2014-10.01.2049r.

XAVERY JOHNSON

15.05.2013-10.01.2049r.

Padał deszcz a dziś była rocznica ich śmierci. Wrócili to domu a tam czekał na nich Marcus i Chloe. Aleksander popatrzał na swoje córki, które podbiegły do cioci, które przytuliła od razu.

- tato! A opowiesz nam w końcu czym zajmowała się babcia z dziadkiem.

- widziałam zjdecie! Babcia ładna była!

- opowiem wam. Zawołajcie innych po też pewnie chcą wiedzieć i Veronica nie krzycz tak- przyszli wszyscy i usiedli- ta historia będzie długa ale ciekawa. Są momenty smutne, śmieszne i takie gdzie jest dużo miłości- Chloe z Aurelią spojrzeli na niego z uśmiechem- historia jest prawdziwa. Jest to historia o życiu Izabelli i o  życiu Xavierego.

KONIEC


Jesteśmy Celem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz