Xavier
Siedziałem z wszystkimi przy stole, popijając herbatę. Marcus, okazywał się spoko gościem, ale i tak uważamy co przy nim mówimy. Cieszyłem się też z tego, że pomiędzy mną a moją rodziną była już zgoda, że wszystko się ułożyło. Marcus i Iza, wyszli przed dom a za nimi poszedł Aleksander. Aurelia, usiadła mi na kolanie i się we mnie wtuliła, położyła mi policzek na klatce piersiowej oraz patrzała się też czasem, na Chloe.
- pamiętasz to zdjęcie co stoi u mnie w pokoju. Zdjęcie z wami wszystkimi i moje zdjęcie osobne z Dylanem?
- pamiętam.
- no to ja tam stoję w tej sukience. No to Marcus, pomyślał, że to mój chłopak jak mu powiedziałam, że ojciec to on nagle do mnie "że teraz nie mam takich iskr w oczach, ja miałaś kiedyś stojąc przy nim" aż tak to widać?
- widać w chuj. Jak zmarł Olek, to te iskry trochę opuściły Ize. Widzisz u niej teraz żeby te jej oczy się błyszczały?
- nie.
- może wam wrócą te iskry kiedyś, ale by musiało się coś na prawdę takiego wydarzyć żeby one powróciły. Młoda śpisz?
- nie śpię, tato. Myślę czy zapytać cię czy mamy.
- o to czy może do mnie moja przyjaciółka na noc przyjechać? Proszę.
- może. Idź spać kochana bo nie wyglądasz za dobrze.
- dobrze.
Zeskoczyła z moich kolan i pobiegła na górę. Wrócili z dworu. Teraz Iza, zajęła sobie moje kolana. Chloe, oparła się o ramię Marc
usa, który tylko spojrzał na nią z uśmiechem.
- zamierzacie mieć dzieci?- wypaliła z pytaniem Iza, która dźgnąłem palcem w plecy- nie dźgaj mnie w plecy. Ciekawa jestem czy moja kochana Chloe, będzie mieć dzieci.
- chcemy- powiedział Marcus, a Chloe się tylko szerzej uśmiechnęła.
- może się czegoś mocniejszego napijemy?- zaproponowała Chloe.
- jestem za!- krzyknął Olek.
- ty młody nie dostaniesz. Ty to spać powinieneś już iść, do szkoły jutro.
- niech jeszcze zostanie- odezwał się Marcus.
- mała poszła spać?
- tak.
- Aleksander, proszę cię. Idź zobacz do niej i idź spać.
- dobrze.
- Iza, ty też powinnaś się położyć. Chyba jesteś zmęczona- powiedziałem.
- pójdę- tak jak powiedziała tak zrobiła.
Rozmawialiśmy tak jeszcze z godzinie, pijąc drinki, aż w końcu pojechali.
Aleksander
Przyszedłem do małej, bo napisała do mnie czy bym przyszedł. Siedziała na swoim dużym łóżku i patrzała w pusty punkt przed sobą. Usiadłem koło niej i przytuliłem pytając się jej czy coś się stało.
CZYTASZ
Jesteśmy Celem
عشوائيZawsze myślałam że moje życie będzie piękne. Niestety tak nie było, niektórzy nayzwali to "życiowym pechem". Mówili się moja rodzina to patologia która nie potrafi zająć się dzieckiem. Ale teraz twierdzę że życie bez miłości to nie życie. I nie chod...