liczy się rodzina

3 0 0
                                    

Xavier, sięgał już po kolejnego shota, którego wyzerował.

- ja pamiętam jak Olek, pierwszy raz robił pranie. Nowa pralka a już rozwalona była- powiedział Xavier.

- to nic w porównaniu tego co zrobił jak składał moją szafę. To nie była Szafa, on z niej zrobił jakąś półkę, nawet nie wiem jak to nazwać.

- Aaron, raz rozwalił żyrandol, telewizor i szklane drzwi. Kopał piłkę i piłka tak spadła, że w sekundę rozwaliła tyle rzeczy. Ojciec zabrał mu te piłkę.

- miałem czternaście lat!

- tak. A jak rozaliłeś ojcu szklankę na łbie?

- nie było prądu, myślałem, że ktoś się wkradł!

- ta a jak waliłeś w drzwi które po chwili się rozwaliły?

- japierdole ja to pamiętam. Ruchał się wtedy chyba z nią po całym pokoju a jak przeszło na drzwi i się rozwalili to wypadli na zewnątrz a wszyscy w holu stali.

- morda! Bo zaraz ja opowiem twoje przypały - każdy śmiał się z tego jak Aaron się wkurza - raz prawie otrułeś ojca. Wyjebałeś mu bo myślałeś, że to Nathan. Nakrzyczałeś na niego bo znalazłeś damską bieliznę, bo zapomniałeś, że mamy dwie siostry i Chloe albo jak byliśmy na ważnym spotkaniu a ty przyszedłeś w dresie po zapomniałeś.

- dobra tam. Cicho bądź.

- japierdole jak mi się nic nie chce! - krzyknął Nicolas wchodząc do kuchni - a wy co kurwa? Co wy tu?

- pijemy. Dołącz do nas, tato.

- dobrze.

- ojciec imprezowicz się odpala? - zaśmiał się Aaron.

- dokładnie synu.

- no i super. Tak swoją drogą gdyby Iza, była z nami od początku była by z nami w szkole. O kurwa ale byś miała przejebane. Nic byś wtedy nie mogła.

- prawda - potwierdził to Nico.

Marco, spojrzał na mnie jakby coś chciał mi przekazać. Aż w końcu nie wytrzymałam i się go spytałam.

- nie uwierzysz mi. No bo jest problem... Wiesz, że ja lubię pakować kogoś w kłopoty, nie?

- coś ty wymyślił?

- dziś jest Akcja! Musimy się zjawić!

- jak to?

- no tak to. Będziemy się strzelać w pustym starym, budynku. Będziemy biegać bo schodach z bronią i w ogóle.

- no to super. Czy ty myślisz?! Nie możemy tak ryzykować! - wydarł się Dylan.

Teraz już każdy siedział spięty i dopytywał się, Marco co będzie dalej. Ojciec patrzał cały czas na swoje Whisky, Aaron bawił się swoimi palcami patrząc pusto na stół, Xavier przytulał mnie oderwany od rzeczywistości, Jordan siedział i po prostu się nie odzywał a ja siedziałam na kolanach Xavierego, trzymając go za dłonie na mojej talii i tylko się w nie wpatrywałam, co jakiś czas rzucając wsyzstkim spojrzenia. Na mnie też czasem spojrzeli. Chloe, aż zastygła w miejscu z myślą, że miała znowu ich spotkać.

Poczułam dodyk Xaviera, który zaczął masować kciukiem moją dłoń..spojrzałam na niego a on tylko lekko się uśmiechnął, widziałam, że miał doła. Po raz kolejny rozejrzałam się po stole i napotkałam zielone oczy, które zaczęły wlepiać się we mnie. Czyli nie tylko ja zerkałam na nich. Wstałam i oświadczyłam, że idę zobaczyć co robi, Olek.

- Oluś, co robisz?

Siedział na podłodze, skulony przy ścianie trzymając miśka w dłoniach. Słyszałam, że płakał. Podeszłam do niego, kucając przy nim.

Jesteśmy Celem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz