14 lat później

6 0 0
                                    

Po tylu latach zamieszkaliśmy z Xavierem i z dziećmi w małym domku, który był idealny dla naszej czwórki, ja zostałam kosmetyczką a Xavi, nauczycielem.

- Mamo, o której będzie Olek?

- Zaniedługo powinien wrócić ze szkoły.

- a tata?

- też o chyba nawet już są-do mieszkania weszedł Olek.

- Aurelia, mogłabyś pójść na chwilę?

- dobrze-wyszła z kuchni.

Poszła a Olek, spojrzał na moją twarz.

- o co się znów poklóciłaś z ojcem?

- nie powinno cię to interesować.

- i ty mi jeszcze kurwa powiesz, że nie powinienem się interesować?

- słownictwo.

- tam jest wasza córka. Wy może tego nie widzicie ale ja tak. Przyszedłem do niej w nocy po słyszałem płacz jak się spytałem co się stało odpowiedziała mi "bo rodzice chyba nas nie kochają".

Było super aż do momentu, w którym ja z własnym mężem zaczęłam kłócić się o błahostki z niewiadomych przyczyn.

- to ojciec robi awantury nie ja.

- powiedział mi, że ty. A po za tym to nie ma znaczenia, każdy z was to zaczyna. Pogadaj z nim ale bez krzyków. Nie potrafię patrzeć jak Aurelia, przez was płacze a co gorsza obwinia się o to.

Tak jak chciałam go wychować tak to zrobiłam. Dobry człowiek jakim był mój zmarły już brat. Widziałam jak był do niego podobny. Mój syn stał się bliźniakiem cudownego człowieka przez, którego jeszcze żyłam. Ale niestety to, że pomagał kończyło się źle dla niego. Ucałował mój policzek i wyszedł z kuchni najpewniej kierując się do pokoju Aurelii, gdzie zapewnie była. A to pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Xavier, spojrzał na mnie ale się nie odezwał.

- wychowawczyni naszego syna, chce z tobą pogadać.

- coś się stało?

- kurwa skąd mogę wiedzieć?

- tylko się pytam. Myślałam, że coś ci może powiedziała.

- ta na pewno. Wychowujesz naszego syna na pizde.

- że co proszę? Ja? Ja go wychowuje na dobrego człowieka. Pełnego szacunku.

- właśnie widzę. Niszczysz go tym.

- nie wierzę. Typ co się czepia, że uczę własnego syna żeby był dobrym człowiekiem. W tobie jest problem i dobrze o tym wiesz.

- mhm. Nie obchodzi mnie zbytnio twoje zdanie.

- kurwa. Kiedy ty się tak zmieniłeś? Czepiasz się o byle gówno! Co ja ci zrobiłam?! Co? Kiedyś takie idealne małżeństwo a teraz co wyprane z uczuć.

- nas syn jest pizdą po tobie widzę.

- ale ty jesteś chujem, wiesz? Chłop, którego kocham mówi mi, że jestem pizdą jak miło. Nie zależy ci na mnie już w ogóle, co?

- nie odezwę się na to.

- zajebiście. Czuje się jak gówno przez ciebie.

- a myślisz, że ja kurwa przez ciebie tak nie czuje?! Oj jaka ty pokrzywdzona jesteś! Ale o mnie już nikt nie pomyśli?! Jak się czuje mąż naszej Izabelli. Ale to przecież moja wina jest! Ja jej taką krzywdę zrobiłem! Ale mi nic kurwa nie jest! Ja nie mam uczuć!

- weź się kurwa zamknji dobra?! Irytujesz mnie jeszcze bardziej. A wiesz co ja wysłuchuje od twoich koleżanek, które do mnie przychodzą?! "Weź się ogarnij on taki zły nie jest" "ten twój mąż to taki miły człowiek" "jak ja bym miała takiego męża to bym go po piętach całowała" rzygać mi się na to chce.

Jesteśmy Celem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz