Jedno jest pewne. Nie poznaje mnie. Mężczyzna o jasnych blond włosach, zimnych, szarych oczach i najbardziej zniewalającym uśmiechu jaki kiedykolwiek widziałam u mężczyzny nie pamięta, że się poznaliśmy. Z początku myślałam, że się ze mnie nabija, traktuje jak laskę z drugiego sortu, skoro drogą odwagi wcisnęłam mu kartkę z imieniem i numerem telefonu, ale w momencie jak zaczął marszczyć brwi na informację o moim imieniu, zaczęłam go obserwować. Jednakże... W jego głowie nigdy nie istniałam.
Mija piąty dzień pracy w NetOx, klubie należącym niegdyś do Łukasza Szumickiego. Od dwóch lat działającego pod sztandarem Gawrońskich.
Ludzie dookoła mnie są po prostu mili, a uwierzcie, to rzadkość w jakimkolwiek miejscu pracy, tym bardziej w półświatku. Tutaj, wszystko jest ogarnięte i zarządzane przez kobietę. Jedyną i niepowtarzalną, Annę Gawrońską.
– Jak przypominajka o drinkach dziewczyny?
Właśnie o wilku mowa, a raczej o wilczycy. Szefowa zasiada za barem stawiając krótkofalówkę na blacie i macha do mnie ręką załączając uśmiech cwanego skrzata.
– Zaskoczysz mnie jakimś drinkiem? – zagaduje uśmiechając się pogodnie.
– Z alko czy bez sobie pani życzy? – dopytuję biorąc już szklankę.
– Zoja! - szefowa ruga mnie w żartach spojrzeniem. – Jak mówisz mi per pani, to czuję, że jestem po pięćdziesiątce – zaczyna chichotać słodko. – Daj coś z alko, dopóki nie zaczęliśmy.
Działam po omacku, chociaż drinki umiem robić z poprzedniej pracy, ale Ania powiedziała, że mam ją zaskoczyć.
– Kolorowo czy na słodko? – dopytuję układając plan.
– Słodko – uśmiecha się przebiegle.
Biorę biały rum, sok bananowy, sok porzeczkowy, syrop z żurawiny, kostki lodu. Dwa kubełki metalowe. Wstrząśnięte, nie mieszane. Ania przygląda się moim ruchom uśmiechając. Wlewam wszystko do jej szklanki, gdy chcę dorzucić słomkę, odmawia.
– Git! – piszczy klaszcząc w dłonie. – Co zrobiłaś? – zagaduje pijąc. Po chwili przymyka oczy, oblizuje usta, a ja próbuję nie parsknąć śmiechem.
– Nie wiem – wzruszam ramionami. – Jedni mówią Pink Drink, inni Różowa Pantera. Ale nie jest żadnym z nich, bo chciałaś na słodko, więc dolałam syropu z żurawiny – kwituję.
– Lubisz się bawić smakami, nie trzymasz się standardowych? – Ania zadaje pytanie niby o drinka, ale czuję w tym podtekst.
– Podstawa musi być z reguły, a dodatki pod klienta – odpowiadam typowo myśląc o drinku.
Potwierdza jedynie skinieniem głowy i daje mi przestrzeń do pracy.
– Dobry wieczór paniom – Leszek wita się uprzejmie siadając obok szefowej i zapuszcza żurawia taksując jej nogi. – Szefowo, mogłaś założyć nieco krótszą, by mi umilić dzisiejsze poczynania dłonią w nocy.
Wybałuszam oczy na tak jawny, chamski podryw, a Ania o mało co nie wypluwa drinka. Po chwili przełyka i zaczyna się śmiać w głos odchylając głowę. Zachowuje się tak, jakby jej to schlebiało.
– Sio pajacu – szturcha Leszka w ramię. – Dupsko ci skopie za podrywanie mnie, albo poskarżę się Kubie, zobaczysz – dorzuca zadziornie niby mierząc go wzrokiem.
Leszek uśmiecha się dalej lustrując jej wdzięki, a Ania popija drinka przewracając oczami.
– Czy ty pijesz? – Kuba pojawia się w barze głównym wychodząc z socjalek i patrzy na żonę z niby przyganą w oczach.
CZYTASZ
5. POWIĄZANIA I UZNANIA
RomancePiąta część cyklu "Z wyboru". Kraków. Drogi Czytelniku! Witam Cię po raz kolejny i zapraszam do poznania dalszych losów szeregu Śródmieście. Ponoć nic nie dzieje się przez przypadek, tym razem jest podobnie. Wracamy do czasów, kiedy Luiza Paprocka...