6. Zoja / Gaju

965 103 164
                                    

Zoja

Kuba pierwszy raz nie potrafi ukryć jakiejś emocji. Widoczny na jego twarzy szok próbuje zatuszować marszczącymi się brwiami.

– Wiem, że to szefa zastępca, więc szanse są nikłe – dorzucam. – Lecz gdybym poprosiła może o przeniesienie na obiekt sportowy? – pytam z błagalnym spojrzeniem.

– Obiekt sportowy pracuje w innych godzinach Zoja. Z tego, co mówił Remik, tobie odpowiadają nocki, a ja nie usunę Gajewskiego z klubu, gdzie musi wykonywać swoje obowiązki. Jeśli coś zrobił ...

– Nie! – zaprzeczam solennie. – Leszek nic nie zrobił.

Przymykam oczy, bo to cholerna prawda! Nic właśnie nie zrobił!

– Więc skąd prośba o separację?

Milczę, kurde, jak zawsze nie potrafiąc się uzewnętrznić.

– Po prostu... – zaczynam, ale milknę.

– Po prostu chodzi o strefę prywatną, której nie jesteś skłonna poruszać – kończy za mnie trafiając w sam środek, na co potakuję. – Więc porozmawiam z nim, by trzymał dystans. Czy to wystarczy?

Nie o to mi do końca chodziło, ale musi wystarczyć. Nie stać mnie na odejście z NetOx. Odchodząc do kompleksu sportowego dostanę dzienne zmiany i zero napiwków. Muszę tu wytrzymać. Przynajmniej do momentu ukończenia kursu księgowości i znalezienia pracy.

– Tak szefie, to będzie wystarczające. Przepraszam za problem – szepczę wstając.

– Jeszcze dwie kwestie Zoja – zatrzymuje mnie, więc zerkam na niego. – Nie jestem szefem, tylko Kuba, lub Qbek, jak kto woli. Po drugie, to rozumiem sytuację i jej nie rozumiem. Jeśli powiem Gaju, by trzymał dystans z nieznanych mi przyczyn, może to w niego uderzyć personalnie, a skoro jak twierdzisz, nic złego nie zrobił, powinnaś najpierw z nim o tym porozmawiać i nie dopuszczać, bym musiał załatwiać problem prywatny drogą służbową.

– Więc uznajmy, że rozmowa między nami nie miała miejsca – odpowiadam spokojnie z nutką przeprosin w tle. Kuba zaś potakuje, jakby aprobował tą formę rozwiązania konfliktu.

– Od dziś będziesz miała zmiany z Luizą – dorzuca jak już chwytam za klamkę. Odwracam się mile zaskoczona. – Gaju prosił.

Uśmiecham się i wycofuję. Wspomniałam mu o tym w Kubusiu Puchatku. Nie sądziłam, że to coś da. Tym bardziej jest mi głupio, że poszłam prosić szefa o separowanie mnie od Leszka, skoro ewidentnie to ja mam problem.

Moje obawy co do Leszka okazują się niepotrzebne. Nie widzę go całą zmianę, a zazwyczaj czasami przychodził posiedzieć i pogadać ze mną, lub Emanuelą.

Tym razem Lusi skrupulatnie zajmuje mi głowę chwilami rozśmieszając do reszty opowieściami o swoim „mężu". Tak, w cudzysłowie, bo ślub jest nieważny, a Przemo twierdzi, że przysięgi są najważniejsze i rozwodu jej nigdy nie da, więc są dla siebie na zawsze.

– Jest sporo od ciebie starszy? – pytam, kiedy ponownie spotykamy się blisko za ladą.

– Prawie czternaście lat – odpowiada odrobinę zawstydzona.

– To, ile on ma lat? – pytam zaskoczona.

– Za dwa miesiące trzydzieści trzy – kwituje.

– Nie wygląda na swoje lata – odpowiadam wzruszając ramionami. – Ty też nie wyglądasz na dziewiętnaście – dorzucam.

– Mentalnie to on ma dwanaście, więc dogadujemy się – Lusi chichocze, a ja odrobinę sztywnieję. Czy to właśnie widzi Leszek we mnie? Moje próby ucieczki od konfrontacji są wyrazem mentalności dziecka?

5. POWIĄZANIA I UZNANIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz