3. Gaju

979 109 197
                                    

Patrzę na kobietę siedzącą przede mną i nie potrafię nic powiedzieć. Otwieram usta, po chwili zamykam, jak ryba bez wody. 

– Czy my...? – szepczę.

– Czy my co Leszku? – pyta z odrobiną agresji.

– Czy my spaliśmy ze sobą? – precyzuję przełykając ślinę.

Słuchajcie, ja byłem tak nawalony, że mnie odkleiło totalnie. Pierwszy raz w życiu do tego stopnia. I mam nadzieję, że ostatni.

– Nie! – unosi głos. – Za kogo mnie masz! – dorzuca z przyganą.

– Za kobietę – odpowiadam spokojnie lekko zawstydzony, bo niechcący zasugerowałem coś, czego nie miałem na myśli. – Więc, nie wymusiłem niczego?

Dociera do niej. Oczywiście, nawet nie pomyślałem, że jest panienką do towarzystwa! Podejrzewałem przez moment, brak kultury osobistej ze swojej strony przez wzmożoną ilość alkoholu.

– Rozmawialiśmy – podsumowuje. – Zgodnie z zachętami kumpli, po tańcu zabrałeś mnie do pokoju...

– To pamiętam – mówię z przekąsem. – Miałaś zająć się mną osobiście. Taniec, masaż... – wymieniam.

– Nie chciałeś. Potrzebowałeś pogadać – szepcze.

Mierzę ją spojrzeniem, bo może i ze mnie zgrywus pierwszej ligii, ale się nie uzewnętrzniam. Nigdy! Nie sądzę też, aby jakikolwiek alkohol był w stanie mnie do tego stopnia omotać, abym opowiedział jej wszystko.

– Czy zrobiłem coś wbrew tobie? – Przez strach, że nie uszanowałem Zoji jak należy czuję suchość w gardle.

– Absolutnie niczego nie wymusiłeś, my...

– Sama chciałaś? – wchodzę jej w słowo i uśmiecham się chamsko włączając program zgrywusa.

– ...tylko rozmawialiśmy – dokańcza patrząc z przyganą. – O twoim synu, żonie, rozwodzie, podejrzeniach, matactwach w sprawie, byłym teściu i za jakie grzechy wylatuje się z BOR-u.

– Za niewinność – prycham.

Zoja wstaje zabierając naczynia po śniadaniu, a ja wciąż próbuję przypomnieć sobie cokolwiek od momentu, jak weszliśmy do pokoju na prywatny masaż. W pomieszczeniu było ciepło, odcięło mnie.

– Miałaś piękne, rude włosy – zagaduję przypominając sobie.

– Peruka – kwituje.

– I zielone oczy – dorzucam.

– Szkła kontaktowe – odpowiada odwracając się do mnie przodem.

– Nazwałem cię królową mojej duszy, prawda? – niby pytam, chociaż to tekst w moim stylu.

– Prawda – wzdycha i uśmiecha się jakby zawstydzona.

– Dlaczego?

– Po wysłuchaniu twojej historii skwitowałam, że takiego faceta jak ty, to się nie puszcza, tylko się modli, by ci nigdy inna nie odbiła.

Zoja wzrusza ramionami jak ponownie patrzę na nią niczym jastrząb. Wielu kobietom się podobam, lecz ona nie mówi o wyglądzie, tylko o charakterze, co mnie miło podłechtuje próżność.

– Żałuję, że nic prawie nie pamiętam – cmokam wkurwiony.

– A ja, że nie zadzwoniłeś – kwituje zostawiając mnie z otwartą buzią.

Dołączam do niej. Siedzimy w pokoju razem z Dianą, ale tematu imprezy rozwodowej już nie poruszam. Auto zastępcze pojawia się po dwóch godzinach, samochód holowniczy też. Więc żegnam się na szybkiego z małą i przytulam do siebie Zoję.

5. POWIĄZANIA I UZNANIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz