Powiem krótko:
Wolność słowa to nie wolność do bezmyślnego obrażania każdego człowieka.
Wolność słowa powstała, żeby ludzie mogli wyrażać swoją opinię, nawet jeśli przeczy założeniom systemu w którym żyjemy obecnie.
Wolność słowa nie dotyczy opinii, które czynią szkodę innym ludziom, czyli rasizmu, antysemityzmu, homofobii, hejtu, itd. Gdy wymyślono tolerancję, paradoks tolerancji czyli „czy możemy tolerować ludzi nie tolerujących innych ludzi" rozstrzygnięto właśnie w sposób „tak, dopóki ich opinie nie stanowią szkody dla innych ludzi"
Jest tu dużo szarych stref, i pól do debaty, natomiast wszyscy możemy się zgodzić, że człowiek inteligentny potrafi stosować konstruktywną krytykę. Inteligentny człowiek potrafi powiedzieć „ta sukienka nie leży na tobie dobrze" zamiast „w tej sukience wyglądasz jak jebany tłusty wieloryb". Inteligentny człowiek potrafi powiedzieć „twoja opinia jest sprzeczna z logiką" zamiast „co za ciul debilny wymyślił takie coś"
Ludzie często zasłaniają się wolnością słowa kiedy piszą/mówią najbardziej szkodliwe, deprawujące słowa.
Pewnego razu na tiktoku umieściłam filmik mówiący o depresji z perspektywy osoby z depresją, w którym mówiłam jak sobie radzić z tą chorobą. W innych komentarzach pod innym filmem pokłóciłam się z pewnym gościem, ten gość wszedł na ten filmik i zaczął nakłaniać mnie do samobójstwa. Gdy zgłosiłam go do moderatorów, powiedział że zabieram jego wolność słowa. 🤦♀️ i że... z jakiegoś powodu wolno mu pisać żebym „zrobiła magika" bo sam ma depresję??
Tylko widzisz, wolność słowa nie jest wolnością od konsekwencji. Zgadzam się, że jeśli to słowo jest po prostu inną opinią, to nie powinno być konsekwencji, natomiast nikt się nie spodziewa że jeśli zabijesz człowieka nie pójdziesz do więzienia. Tak samo jeśli nakłaniasz kogoś do zabicia się, również powinna być kara.
Ludzie, którzy uważają, że bezkarnie mogą oddawać kał na życie innych ludzi, są niewychowani, mają niską kontrolę własnych popędów, i powinni podlegać karze.