Chciałabym podzielić się z wami pewną myślą, którą zauważyłxm – może nie tylko ja.
Zauważyliście, że wśród feministek przeważają kobiety, tak? Słyszałxm także o statystyce gdzie osoby o innym kolorze skóry w stanach stanowią większość wśród osób trans. Mam pewną teorię co do powodów tego zjawiska.Wiadomo, że patriarchat szkodzi każdemu, tak? Ale nie każdemu w tym samym stopniu. Przecież biały heteroseksualny mężczyzna może co najwyżej jęczeć nad byciem powołanym do wojska (w kraju w którym wojny nie było od 79 lat), albo że nie może płakać, podczas gdy już biała heteroseksualna TRANSkobieta jest pozbawiona dostępu do właściwych toalet, dyskryminowana społecznie i ma większe szanse bycia ofiarą przestępstwa. Prawo do płaczu a prawo do czucia się komfortowo na ulicy nie leżą nawet na tej samej płaszczyźnie!
Te wszystkie nierówności ulegają zwiększeniu, jeśli wymieniona wyżej trans kobieta jest na przykład romką, żydówką, czy osobą niepełnosprawną.Następna rzecz: poglądy ludzi zależą od tego gdzie się wychowali i nie łatwo tak zmienić całą perspektywę. Jest to pewna strefa komfortu.
A l e
Jeśli patriarchat i wszystkie inne rzeczy dookoła, jak rasizm, ksenofobia, homofobia, transfobia, już i tak ci nie pasują... odrzucenie tego gówna jest bardzo łatwe. Ot tak, bum, i już nie ma tej ramki.Facetom bardzo trudno odrzucić ten pogląd według którego są main charakterami rzeczywistości, bo lepiej być main charakterem i stawiać czoła rzeczom z tym związanym, niż... przyjąć trudną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której twoje bycie głównym bohaterem sprawia ból żonie, która musi przejąć po tobie wszystkie obowiązki, twojemu synowi, który musi przed tobą ukrywać, że jest gejem, czy twojemu znajomemu, który jest bi, i nie czuje się przy tobie komfortowo, jak żartujesz z gejów.
Jeszcze jedna rzecz: Jestem teraz w krakowie i poznałxm ludzi wychowanych w równości - ludzi, których rodzice akceptują ich płeć i orientacje, i to wspaniałe. Tylko ci ludzie przestają chodzić na marsze równości, bo to ich już nie dotyczy i chcą robić coś innego w sobotę... i to jest ich rzecz, ale samx czuję takie rozczarowanie jak o tym słyszę. Bo ja nigdy nie będę w stanie powiedzieć rodzinie, kim jestem, bez wydziedziczenia. Ze łzami w oczach padam na kolana i całuję każdy ośrodek dla osób jak ja. Idę na każdy marsz, i każdą inicjatywę, bo wiem, jak bardzo moja obecność jest ważna.
Serio, po raz pierwszy... poczułxm się w domu. Uczucie, którego nie miałxm w żadnej innej społeczności. Nigdy nie należałxm do niczego, bo byłxm innx, a teraz... mogę się gdzieś zintegrować. Kurwa nareszcie.