Ostatnio jechałxm uberem. Gdzieś tam wspomniałxm że szanuję małych przedsiębiorców i jestem za zniesieniem podatków dla małych przedsiębiorstw (i podniesieniem podatków dla dużych działalności, bo inaczej to po prostu nie ma sensu) i chyba pomyślał że jestem za konfą bo nagle padło:
Trzeba znieść ten ZUS i NFZ, ja to z tego nigdy nie korzystałem, nie znam nikogo kto z tego korzysta, kolejki są latami
No i ja robię jeden wielki poker fejs, no bo właśnie że zna - mnie. Ja z tego korzystam. No, ale gdybym mu powiedziałx że mam średni stopień niepełnosprawności to by nie uwierzył, no bo przecież siedzę tu i gadam normalnie. Z resztą, potem wspomniał coś o osobach kupujących orzeczenia i chuj wie czy by mnie o to nie oskarżył, przecież nie mogłxm tego zdobyć w normalny sposób, chodząc z rok po instytucjach żeby załatwiać papiery na wszystko.
Wracając do tematu, oczywiście wspomniałxm mu o tym, że bez NFZ-tu każdy mógłby zbankrutować jeśli wezwą na ciebie karetkę, jak w Ameryce, i gość zboczył z tematu - wiadomo, kto by chciał zmienić zdanie.Więc błagam was, żebyście wy pomyśleli o tym dłużej niż kilka minut i nie dopuścili do zniesienia NFZ-tu.
Kto korzysta z NFZ-tu? Każdy z nas. Oczywiście, oczekiwanie na lekarza jest długie i system ma wiele wad, ale każdy z was pewnie przynajmniej raz był w szpitalu - jeśli nie na SORze, to żeby pobrać krew, albo odwiedzić babcie. Szpitale w polsce są beznadziejne, ale wiecie co? Są.
Gdybyśmy wprowadzili rynek w prowadzenie szpitali, w Warszawie byłoby ich ze 200, bo tam ludzi jest najwięcej i są najbogatsi, a w jakimś Pcimiu czy Sosnowcu nie byłoby żadnego, bo tam prowadzenie szpitala się nie opłaca. Już teraz jesteśmy w podobnej sytuacji gdzie jakość szpitali jest drastycznie różna na wsiach i w dużych miastach, ale przynajmniej cokolwiek tam jest. NFZ zapewnia sprzęt, dzięki któremu twoja babcia może przynajmniej na coś narzekać, a nie... być w trumnie.Miałxm praktyki wakacyjne w laboratorium w szpitalu w małym mieście. Pracy było bardzo dużo, rąk do pracy bardzo mało, więc wykonywałxm 80% pracy przeciętnego pracownika, analizując krew, mocz, kał, i wszelkie inne wydzieliny ludzkie jakie nam dano. Sprzęt? Niektóre rzeczy były z lat 80, ale wiecie co? Były. Tyle dobrego mogę o nich powiedzieć.
Codziennie rano badamy krew pacjentów onkologicznych, żeby stwierdzić czy mają poziom limfocytów powyżej 1 tys/uL, żeby podać chemioterapię. To teren słabo zaludniony, ale pacjentów onkologicznych było i tak - aż za dużo. Widzisz dwunastoletnią dziewczynkę z poziomem limfocytów poniżej 1 tys? Płaczesz. Ten wynik był tak smutny, że został wypowiedziany głośno przez diagnostę, i przywitany O mój boże przez panią technik. Ba, widzisz dorosłego faceta ze słabym wynikiem i robi ci się przykro. Ale wiecie, co jeszcze byłoby bardziej przykre? Gdyby oni wszyscy musieli płacić miliony złotych za bycie w tym depresyjnym, gównianym szpitalu, godziny drogi od domu. Gdyby za każdym razem, gdy ja stłukę fiolkę w aparacie, ten facet z ledwo istotną liczbą limfocytów musiał płacić za badanie po raz kolejny. Płacić za nie każdego zasranego dnia, bo każdego dnia sprawdzamy im całą morfologię, żeby móc bezpiecznie operować.
Imo, nawet jeśli nie skorzystam z NFZtu, bierzcie moje pieniądze.Któregoś dnia, gdy była akurat przerwa w labie (bo po 12 jest na chwilę cicho), tylko ja chodziłxm i sprawdzałxm okienko jakbym miałx owsiki w dupie. W każdym razie przychodzi spanikowana pielęgniarka, daje mi potężną próbkę krwi. Zielona nakrętka, czyli trzeba ją zrobić na cito. Zwracam uwagę, że tu jest skrzep krwi, więc nie można tego przyjąć. Mówi, że urodził się wcześniaczek, 1800g (dalej pamiętam), i że nie mogą mu pobrać próbki krwi bo zawsze krzepnieje, więc trzeba jak najszybciej dać do analizy, zanim cały preparat zakrzepnie.
Wezwałxm techniczki morfologii z przerwy, one nie wierzą, mówią że pielęgniarki to pewnie źle pobrały... 3 razy było kłute to dziecko, żeby dostać jakikolwiek preparat, a i tak nie wyszło, bo mamy maszynę z lat 80'. Do tego przez krzepliwość tej krwi musieli wykorzystać probówki dla dorosłych żeby dostać wynik. Probówki dla dzieci są maniuńkie, mają 0,5-2 ml, natomiast ta dla dorosłych ma 4 ml. Musieliśmy pobierać za każdym razem te 4 ml... 8 ml krwi tego biednego dziecka, i nic z tego.
Dziecko zostało przetransportowane do najbliższego dobrego szpitala - 1 h 40 min drogi stąd... nie wiem co się z nim stało, coś było z nim mocno nie tak. Mam nadzieję, że przeżyło.
Czemu o tym mówię? Nie wiem, może dlatego, że to moja trauma, albo dlatego, że jeśli ci rodzice po tym wszystkim musieliby zapłacić za szpital, i do tego pogrzeb dla tego dziecka, byłoby znacznie gorzej.W każdym razie, odchodząc od tematu, praca w tym szpitalu ostatecznie spowodowała, że w wieku 22 lat po licencjacie z biotechnologii będę startować na medycynę, i pewnie na jakiś kierunek związany z pomocą dzieciom. Jest wiele szpitali w Polsce takich jak tamten, gdzie brakuje wszystkiego - lekarzy, pielęgniarek, techniczek laboratoryjnych, sprzętu, ratowników, każda pomoc jest dobra... wiecie co by było najgorsze? Gdyby ten szpital nagle zniknął, i gdyby wszyscy mieszkańcy okolicznych wsi i małych miasteczek musieli jeździć jeszcze dalej, żeby otrzymać opiekę zdrowotną, bo kto wie, czy ten szpital się opłaca z kapitalistycznego punktu widzenia.
To jest taki mój wywód. Ciao