Nie ma dobra i zła. Nie ma też dobrych i złych ludzi. Są po prostu ludzie i ich wybory. Wybory też nie są ani złe ani dobre. Dzielą się jednak na trudne i łatwe. Jak odróżnić trudny wybór od łatwego ? Cóż... Jeśli wychowałeś się na planecie stawiającej opór opresji. Wśród ludzi silnych, świadomych, mądrych i kochających, którzy dbają o siebie nawzajem. To dołączenie do Ruchu Oporu jest wyborem łatwym. Wręcz oczywistym. Jeśli wychowałeś się na planecie z Imperialnymi tradycjami, wśród byłych oficerów, wśród ludzi, którzy poświęcili życie pracując nad przywróceniem świetności Imperium. To dołączenie do Najwyższego Porządku jest wyborem łatwym. Jeśli wychowałeś się na planecie ogarniętej wojną, zastraszonej, gdzie na ulicach panuje chaos, a w sercach ludzi zawiść. I nie wiadomo kogo bać się bardziej żołnierzy w mundurach czy współobywateli. To dołączenie do Ruchu Oporu jest wyborem trudnym. Ale właściwym. Od tego wyboru zależy to czy przeżyjesz. Jeśli wychowałeś się na planecie pełnej hipokryzji, fałszywej arystokracji w rodzinie wojskowych. Z przemocowym ojcem alkoholikiem dumnie noszącym mundur, który całe życie poniżał cię i upokarzał. To dołączenie do Najwyższego Porządku jest wyborem trudnym. Ale właściwym. Od tego wyboru zależy to czy będziesz dalej żyć. I jak. Oczywiście istnieją też decyzję podjęte pod presją lub wymuszone. One też są trudne, ale podobnie jak każdy wybór mają swoją wagę. Skąd wiedzieć ile waży nasz wybór? Wybór tego co zjeść na śniadanie może być wyborem łatwym i lekkim dla kogoś komu nie brakuje pożywienia. Dla kogoś kto głoduje staje się ciężki i trudny. Wybory więc zależą także od perspektywy. Z perspektywy Huxa jego życie było pełne trudnych wyborów, których waga powinna była przygnieść go do ziemi i zabić. Z perspektywy Poe życie Huxa było pełne wyborów łatwych, których waga powinna była go zabić. A na pewno należało go ukarać. Bo Hux był mordercą. Był złym człowiekiem. I chociaż Poe nie wierzył, że ludzie dzielą się na dobrych i złych to był w stanie uwierzyć, że Generał Hux był człowiekiem złym. Zapomniał jednak, że życie nie jest binarne i nic nigdy nie jest tylko czarne albo tylko białe. I że wszystko zależy od perspektywy. Przypomniał sobie o tym patrząc na krew rozlewającą się po podłodze, w którą nieostrożnie wdepnął. Przypomniał sobie o tym patrząc jak młody oficer Dolpheld Mitaka dopada do rudowłosego leżącego na ziemi i w panice próbuje go obudzić. Przypomniał sobie o tym widząc Generała Huxa leżącego w kałuży własnej krwi. Przypomniał to sobie patrząc na jego poszarpany mundur, obserwując jego płytki oddech i czując przyprawiający o mdłości metaliczny zapach krwi.
- Żyje! - Mitaka odetchnął, ale wcale nie wyglądał na uspokojonego - Generale. - przełknął ślinę. Podniósł wzrok na Damerona. - Sir! Proszę o pozwolenie na wezwanie zespołu medycznego. - desperacja ziała z jego jasnych oczu. - Sir. - powiedział błagalnie.
Dameron stał nieruchomo patrząc na zmasakrowane ciało Huxa. Czemu? Czemu Kylo Ren postanowił torturować jednego ze swoich Generałów? Czemu postanowił wyżyć się na nim aż tak? Bo Hux był już po drugiej stronie bardziej niż jedną nogą.
- Sir proszę... J-ja... Zrobię wszystko co trzeba. - głos mu się załamał - Udzielę wszelkich informacji... Tylko proszę wezwać zespół medyczny jakikolwiek. Kogokolwiek.
Poe otrząsnął się z trudem przełykając ślinę. Jego życie też było pełne wyborów. Zazwyczaj trudnych. Ale wezwanie zespołu medycznego do zmasakrowanego człowieka nie powinno być trudne. To powinien być wybór łatwy, nie ważne kto przed nim leżał. Nawet jeśli był to morderca. Nawet jeśli był to zbrodniarz wojenny. Nawet jeśli zostawienie go tu na śmierć byłoby o wiele łatwiejsze.
- Macie zespół medyczny ? - odezwał się w końcu.
- Tak sir!. Proszę pozwolić ich wezwać. Oddział medyczny nie ucierpiał w trakcie walk. Proszę.
Poe skinął głową i podał mu kom dając przedtem znać Finnowi żeby przepuścili oficerów medycznych. Wziął oddech opierając się plecami o ścianę i słuchając jak Mitaka wzywa medyków. Przetarł twarz zdenerwowany. Dolpheld oglądał ostrożnie rany Huxa próbując znaleźć źródło krwawienia, jednocześnie odpowiadając na pytania oficera medycznego, który był w drodze. Poe obserwował jak po chwili wpada do środka celi rzucając torbę na ziemię. Za nim toczył się droid BB-9, dostosowany do celów medycznych. Poe bezwiednie pomyślał o BB-8. Marzył żeby wrócić już na Ajan Kloss. To był ostatni dryfujący niszczyciel którego ewakuowali. Po bitwach część okrętów Najwyższego Porządku z uszkodzonymi systemami i niesprawnymi kapsułami ratunkowymi stała się dryfującymi pułapkami. Obsługa okrętów czekała tylko aż padną systemy podtrzymujące życie. Czekali na śmierć. Poe wzdrygnął się przypominając sobie jeden z wraków, na który weszli zbyt późno. Cały okręt stał się cmentarzyskiem. Wszędzie leżały trupy obsługi. Część się udusiła, część odebrała sobie życie. Dameron nigdy już nie chciał być świadkiem czegoś podobnego. Chociaż nie był pewien czy widok zmasakrowanego Huxa nie było gorszy. Oficer medyczny zakładał mu maskę tlenową i opatrywał rany mówiąc Mitace co robić żeby pomóc. Poe odchrząknął i podszedł do nich.
- Mogę się jakoś przydać?... - zapytał cicho.
- O ile nie ma pan w kieszeni zbiornika z bactą to nie sądzę. - stwierdził medyk podnosząc się - Jeśli szybko do niego nie trafi... To cóż... Lepiej żeby go pan dobił Komandorze. Oszczędzi mu pan paskudnej śmierci.
Dameron zamarł czując jak zaciska mu się szczęka. Czy zabicie wroga jest łatwym czy trudnym wyborem? Pokręcił głową przełykając ślinę. Nie. Nie dobije bezbronnego i rannego człowieka. Ruch Oporu tak nie postępuje. Generał Ruchu Oporu nie powinien tak postępować. Przyjął awans jak karę. Nie czuł się dobrze jako osoba o takiej odpowiedzialności. Osoba, która musiała teraz zajmować się nie tylko lataniem, ale polityką i papierami. Dlatego nie zamierzał poprawiać oficera. Nie miał w kieszeni zbiornika z bactą, ale na Ajan Kloss był jeden sprawny. Spojrzał na Mitakę, który schował twarz dłoniach.
- Można go przenosić?
- Nie, ale to nie ma znaczenia. Jeśli będzie tu leżał i tak umrze. Stół operacyjny i zbiornik z bactą to jego jedyną szansą.
- Mamy zbiornik z bactą na... - urwał. - to pół godziny lotu. Jeśli macie coś sprawnego w hangarze. - Mitaka spojrzał na niego z nadzieją.
- Upsilon..- szepnął- Jeden Upsilon jest w całości. Jest nienaruszony - powiedział szybko. Dameron pokiwał głową.
- Warto spróbować. Jeśli macie tam chirurga to lepiej go uprzedzić. Oczywiście jeśli... Zamierza pan go ratować Komandorze.
Poe zacisnął rękę na komunikatorze. Ratowanie człowieka to powinien być łatwy wybór. Oczywisty wybór.
- Jak się nazywacie oficerze?
- Welth. Kapitan Quinn Welth. Jestem przełożonym oddziału medycznego.
- Proszę go przygotować do lotu Kapitanie Welth. Będę czekał w hangarze. Moi ludzie odeskortują was kiedy będziecie gotowi.
Kiedy wyszedł z pokoju przesłuchań, poczuł ulgę. Od czasu kiedy sam był przesłuchiwany przez Rena miał awersję do takich pomieszczeń i do sprzętu który się tam znajdował. Wziął oddech wywołując Fina
- Fin..
- Poe.
- Fin
- Nie brzmi to najlepiej Generale.
-Musicie sami dokończyć ewakuację. Muszę wracać na Ajan Kloss.
- Co? Coś się stało ?
- Powiedzmy. Zabieram Upsilona z hangaru. Wytłumaczę później. Śpieszę się. - rozłączył połączenie. Przygotował prom sprawdzając czy faktycznie nie jest uszkodzony. Welth i Mitaka z rannym Huxem dołączyli bardzo szybko.
- Koc termiczny Kapitanie. Powinien być gdzieś na promie.
- Tak - powiedział szybko Mitaka rozglądając się za standardowym zestawem pierwszej pomocy. Znalazł go i wyciągnął koc. Poe zaczął startować. Obejrzał się na nich. Hux trzasnął się pod kocem. Dameron zsunął z ucha jedną słuchawkę.
- Co z nim?...
- Zaraz. - mruknął Welth przeglądając zestaw ze statku. Westchnął niezadowolony i wstał siadając na drugim fotelu. - Źle. Szok, trochę złamań, poparzenie, na moje oko od miecza świetlnego, gorączka, uszkodzenia wewnętrzne są niepokojące. Na pewno dostał też jakiś koktajl stymulantów do przesłuchań. To te substancje, które potęgują ból i zapobiegają omdleniom. Nie mam nic przeciwbólowego co by zadziałało i jednocześnie nie spowodowało więcej szkód.
Dameron zerknął na niego czując jak żołądek podchodzi mu do gardła.
- Więc on nadal...
- Jest przytomny na tyle żeby czuć ból. Ale raczej nie na tyle żeby rozumieć co się wokół niego dzieje.
- Wiecie czemu go przesłuchiwali?... - Welth pokręcił głową ocierając ręce z krwi w mundur.
- Nie. To było nagłe. - Mitaka też mu tak powiedział. Jednego dnia generał był na mostku drugiego już w celi. - Pryde mówił, że Najwyższy Przywódca nie był zadowolony z jego ciągłych porażek. Jedyne co mogę powiedzieć... - kontynuował Welth - to to, że to raczej nie było przesłuchanie. Może zaczęło się jako przesłuchanie, ale potem...
- Potem co?...
Welth wzruszył ramionami.
- Potem chodziło już tylko o to żeby cierpiał - obejrzał się na Huxa. - Celem przesłuchania jest wydobycie informacji. On nie mógłby się nimi podzielić w takim stanie...
- Więc torturowali go dla zabawy...? To nie pasuje nawet do Rena.
- Nie dla zabawy, ale być może... Za karę?
- Generale Dameron wytłumaczysz mi co znowu wymyśliłeś? - odezwała się Rey w jego komie.
- Wybacz Rey, mam coś pilnego. - Musiała być wściekła. Rzadko używała jego rangi, ale od kiedy szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na ich stronę Rey była chodząca bombą zegarową. Zresztą nie tylko ona. Nerwy puszczały wszystkim, byli tak blisko…
- Rozumiem już dlaczego tak irytujesz Leie. Loren mówił, że kazałeś mu przygotować namiot medyczny i zbiornik... Coś się stało?
- Można tak powiedzieć?
- Poe!
- Wolałbym ci to powiedzieć osobiście.
- Wolałabym to wiedzieć teraz!... - pilot przygryzł wargę.
- Jeden z oficerów jest ciężko ranny. Z jakichś powodów Ren zamknął go i torturował. Zabieram go do nas...
- Jesteś pewien, że... - Głos Rey trochę złagodniał.
- Miałem go zostawić na śmierć? Albo może dobić? - prychnął.
- Nie. Oczywiście że nie Poe... Dobrze. Mogłeś od razu powiedzieć zajrzyj do mnie jak wrócisz. - rozłączyła się. Dameron odetchnął. Dzięki galaktyce nie spytała co to za oficer.
- Gratuluję awansu, Generale Dameron.- powiedział Welth dość neutralnym tonem. - Powinien był mnie pan poprawić.
- Nie zależy mi na tym. - powiedział szybko Dameron - I nie było takiej potrzeby. Będziemy za parę minut - założył z powrotem słuchawkę kończąc rozmowę. Westchnął przecierając oczy. Nie spał drugą dobę z rzędu i wcale mu to nie służyło.
CZYTASZ
Po śladach naszych błędów
FanfictionZ perspektywy Huxa jego życie było pełne trudnych wyborów, których waga powinna była przygnieść go do ziemi i zabić. Z perspektywy Poe życie Huxa było pełne wyborów łatwych, których waga powinna była go zabić. A na pewno należało go ukarać. Bo Hux b...