Latawiec

112 8 0
                                    

Kobieta westchnęła i spojrzała na Poego. Podała mu rękę.
- Phasma.
- Poe - odchrząknął pilot patrząc na nią.
- Jest z tobą bezpieczny.?
- Co? Tak. Oczywiście, że jest co to za pytanie?
- Połowa waszych ludzie chciałaby go zabić. - Poe umilkł. Miała rację.
- Jest ze mną bezpieczny. Jesteśmy... Jest bezpieczny. - blondynka skinęła głową.
- Pójdę się przebrać. Nie daj mu wstać. Wrócę wieczorem z czymś co uzna za zjadliwe.
Poe skinął głową oniemiały. Dotychczas jedynym który interesował się Huxem był Mitaka. I nie było go tutaj tylko dla tego, że Poe wysłał go do łóżka. Kapitan był tak roztrzęsiony po rozmowie z Renem, że ledwo stał i Poe wcale się mu nie dziwił. A teraz Phasma... Finn mu o niej opowiadał. Mówił, że jest podła. Że jest morderczynią, że jest okrutna. Poe westchnął cicho patrząc na rudowłosego. Czemu otaczasz się takimi ludźmi? Ale Phasma faktycznie wróciła z kolacją. Hux już nie spał. Pół leżał oparty o Damerona spojrzał niechętnie na talerz.
- Zwymiotuje.
- Jesteś głodny Hux. Dlatego cię mdli. Jedz. - powiedziała przystawiając sobie krzesło. - Inaczej Dameron cię nakarmi. - rudowłosy spojrzał przelotnie na pilota.
- Żebyś wiedział, że tak. - Poe wziął widelec.
- Nie. - Rudowłosy złapał go za nadgarstek - Nie jestem dzieckiem nie musisz mnie karmić - mruknął rozdrażniony i zabrał mu widelec.
Phasma oparła się rękami o oparcie krzesła przyglądając się jak Hux je powoli.
- Opan też tu jest. - Opan? Dameron zerknął na nich.
- Naprawdę? Sądziłem, że nie żyje. - stwierdził cicho.
- Raczej ciężko go zabić Hux. Też chciał przyjąć. Powiedziałam mu, że cię spytam. Nie zawsze najlepiej znosisz jego obecność - Armitage wzruszył ramionami milcząc przez dłuższą chwilę.
- Skoro i tak nade mną siedzicie.
Phasma wyszła za drzwi. Poe spojrzał na Huxa.
- Kto to?...
- Opan? To jeden z moich oficerów.
- Tego się domyśliłem. – rudowłosy przewrócił oczami.

- Jedne z moich bliskich oficerów?

- Bardzo konkretne, Tage. Od kiedy pozwalasz oficerom widzieć się w takiej sytuacji?

- Widziałem go w gorszym stanie, Dameron. - Tritt wszedł do środka przed Phasmą i podał Poemu rękę. - Tritt Opan. Dbam o to, żeby Generał Hux nie pobrudził sobie za bardzo rąk. Obojętnie kto akurat posiada ten tytuł. - Po kręgosłupie Poe przebiegł zimny dreszcz. Zabójca? Służył też Komendantowi, kiedy ten jeszcze żył? Pilot wydał z siebie tylko cichy pomruk obejmując mocniej Huxa. Rudowłosy spojrzał na jego rękę na swoim biodrze.
- To boli Poe. - powiedział cicho, obserwując go uważnie. Dameron zreflektował się szybko.
- Wybacz. Przepraszam. ja.
- Przejdź się, jeśli chcesz.
- Nie jestem pewien czy... - zawiesił spojrzenie na Phasmie i Opanie. Czy mogę cię z nimi zostawić? Przemknęło po jego głowie. Hux zrozumiał.
- Ufam tym ludziom Dameron. Idź. Przynieś mi coś do picia. - Poe skinął głową nieprzekonany i skierował się do drzwi. Opan oparł się o ścianę przy łóżku.
- Twój rebeliancki chłopak chyba za nami nie przepada, Armitage.
- Co ty tu robisz, Tritt? – rudowłosy spojrzał na niego prostując się i mrużąc oczy.
- Ratuje ci tyłek jak zawsze. - rzucił coś na łóżko. Hux przełknął ślinę patrząc na rękojeść miecza świetlnego. Zacisnął mocno usta.
- To...
- Jednego z Upiorów. Dopadłem go zanim zdążył donieść Renowi, że Ruch Oporu cię zabrał.
Hux znieruchomiał z widelcem w połowie drogi do ust.
- Wiedzieliście, że jestem na Ajan Kloss.
- Tak. Biorąc pod uwagę, że jesteś zdrajcą uznaliśmy, że jesteś tam bezpieczny. - Armitage odchrząknął odkładając widelec. To było oskarżenie. Co miałby odpowiedzieć? Nie zamierzał się tłumaczyć. - Na twoje szczęście Armitage – podjął Opan po chwili milczenia - Wiem, gdzie leży moja lojalność. Inaczej byłbyś już martwy. Problem w tym, że nie wiem, gdzie leży twoja.
Hux przyglądał się mu rozważając jego słowa. To było bardzo dobre pytanie, którego Armitage celowo unikał.
- Moja jest... - Poe stanął w drzwiach z kubkiem herbaty. - Jest z nim -powiedział patrząc na Damerona zdzwiony własnymi słowami. Opan przeniósł wzrok na Poe, który patrzył na nich zdezorientowany.
- Przerwałem coś...? Czy to miecz świetlny?...
Tritt westchnął ciężko obserwując pilota.
- Mówisz poważnie, Armitage? Wyrzuciłeś do zgniatarki wszystko w wierzyłeś? Całą pracę swojego życia? Dla latawca z ruchu oporu? Na pewno nie jest AŻ tak dobry w łóżku.
- Latawca?! - Poe uderzył kubkiem o szafkę. Opan uniósł brew - Jestem pierdolonym Generałem pierdolonego Ruchu Oporu! Jeśli to przeoczyłeś wygraliśmy wojnę! I jestem najlepszym pilotem w tej jebanej galaktyce! Może trochę odrobinę więcej szacunku!? Proszę! - wziął oddech i podał rudowłosemu kubek - Uważaj gorąca. -dodał już łagodniejszym tonem.
Hux uśmiechnął się rozbawiony biorąc kubek i wsuwając kawałek jedzenia do ust. Spojrzał na Opana. Tritt przyglądał się Poemu oceniając go.
- Mh... Więc jest AŻ tak dobry? - posłał pilotowi złośliwy uśmiech wracając wzrokiem do Huxa. – Oh Armitage, gdyby Brendol cię teraz widział... - Nie dokończył. Poe mógł znosić wszystkie obelgi wobec siebie, ale nie to. Poderwał się zirytowany zaciskając pięści. Armitage upił łyk herbaty obserwując jak pilot szarpie Kapitana za przód munduru i pcha go na ścianę. Opan nie pozostał mu dłużny i wymierzył cios, który jednak chybił, kiedy Poe uchylił się i sam mu przyłożył. Rudowłosy uśmiechnął się z satysfakcją. Phasma przewróciła oczami patrząc na Huxa.

Po śladach naszych błędów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz