Na skraju

153 8 5
                                    


Hux nienawidził w życiu wielu rzeczy. Od kiedy był na Yavin IV nienawidził budzić się sam w środku nocy. Mruknął zirytowany podnosząc się z łóżka i naciągnął coś na siebie. Wszedł do salonu. Zastał tam Poe i Kesa wpatrzonych w holoprojektor. 
-Co się stało?- mruknął siadając obok.
- Zamieszki na Lothal.
- To spory kawałek stąd. Jestem pewien, że tutaj nie dotrą – spojrzał na niego wymownie.
- Nowa Republika otworzyła ogień. Cywile zaatakowali ich statki i dyplomatów. Są ofiary.-
Rudowłosy wywrócił oczami.
- Chcieli zamknąć kopalnie?
- Tak. Nie rozumiem. Przecież Najwyższy Porządek wykorzystywał tych ludzi. Ledwo im płacili... Czemu... – Hux prychnął cicho.
- I co mają zrobić teraz? Znaleźć inną pracę? Gdzie? Będą głodować Poe. Będą umierać z głodu. Najwyższy Porządek nie płacił dużo, ale płacił... Oni nie mają alternatywy. Nie masz pojęcia jak było na Zewnętrznych Rubieżach kiedy rządziła twoja wspaniała Nowa Republika... – podniósł się.
- Gdzie idziesz?
- Spać... Nic nie zmienisz oglądając masakrę. – Poe patrzył za nim przez chwilę i wrócił wzrokiem do holo. Zamieszki. Przez kolejne tygodnie to słowo powtarzało się coraz częściej. Aż wkrótce przerodziło się w walki. Walki o niezależność. Walki o Nową Republikę. Walki dla Nowej Republiki.
*******
Armitage zaciągnął się papierosem oparty o drzewo. Podniósł wzrok na Poe.
- Musimy porozmawiać – powiedział cicho.
- Hux jeśli chodzi o ten myśliwiec to nie ma mowy jest za ...
- Ciii... – rudowłosy pociągnął go do siebie uciszając – Dostaniesz ten myśliwiec i to nie podlega dyskusji Poe.
-Hux...
- Musimy porozmawiać o czym innym... Czymś poważnym.
- Myśliwiec to bardzo poważny temat Hux.
- Poważniejszym... – zamknął oczy opierając głowę na jego ramieniu.
- No to mów. – zabrał mu papierosa i zaciągnął się.
- Słyszałeś o projekcie Starlink? – Poe spojrzał na niego i pokiwał głową
- To... Ten pomysł żeby utworzyć komórkę złożoną z byłych oficerów Porządku pod kuratelą Republiki? Miałoby pomoc w rozbrajaniu starych baz, broni, bezpiecznie rozwiązać program szturmowców... I całą reszta. Mówią, że uspokoiło by to zamieszki.
-Tak. I cała reszta. Ja... Nie mogę tu zostać Poe – powiedział. 
Pilot westchnął wypuszczając dym i spojrzał na niego.
- Wiem.
- Wiesz?
- Każdego dnia kiedy widzę holo z walk, kiedy słucham o kolejnych maruderach albo o jakieś zapomnianej bazie lub kopalni. Kiedy słucham ile ofiar nadal pochłania ta wojna to myślę sobie... To wiem, że powinienem tam być – złapał go mocno za rękę – nie możemy tu zostać.
- Peavey się ze mną skontaktował. Powiedziałem mu, że dołączę do nich na Steadfaście w ciągu miesiąca. – Poe zaczął się śmiać. – Co?
- Napisałem do Fina, że przyjadę. Myślałem, że na trochę albo, że polecimy razem, ale... – Hux uśmiechnął się rozbawiony i dotknął kciukiem jego ust. – Ja ciebie też Tage.
- Kiedy wszystko będzie skończone spotkamy się tu i weźmiemy ten przeklęty ślub. Obiecaj mi to. Żeby nie przyszło ci do głowy przypadkiem umierać.
Poe zaśmiał się cicho dotykając kciukiem jego ust. Pocałował go potem lekko i oparł swoje czoło o jego.
- Obiecuje ci Armitage. Nie uwolnisz się ode mnie. – Hux wtulił się w niego zamykając oczy.
- Pod koniec tygodnia mam prom.
-Tak szybko?
- Chce.. polecieć w parę miejsc. Sam. – Poe skinął powoli głową.
- Tylko... Nie zgub się Hugs.
- Będziesz tęsknił?
- Kriff... Rozpłaczę się jak będziesz odlatywał.
- Ani mi się waż Dameron. Nie pozwalam ci. – Pilot uśmiechnął się lekko kładąc głowę na jego ramieniu.
Poe praktycznie nie wpuszczał Huxa z rąk przez kolejne dni. Wiedział, że żaden z nich nie zmieni decyzji, ale desperacko próbował wszystko odwlec. Jak najdłużej chciał mieć go przy sobie. Obserwował jak Hux pakuje swoje rzeczy i usiadł obok jego torby.
- Poe... – westchnął rudowłosy przyglądając się mu. – Przestań.  Przecież wiesz, że...
- Wiem. – wyciągnął do niego rękę. Hux usiadł obok niego – Nie będziesz brał stymulantów.
- Nie będziesz pił.
- Nie będę.
- Więc nie będę.
- I... Będziesz spał i jadł tak?...
- Dameron...
- Będziesz ?
- Tak. A ty trzymaj Kylo Rena z dala ode mnie.
- Obiecuje Hux. – przesunął ręką po jego policzku – um... Jeśli chodzi o bronie masowego rażenia...- Armitage uśmiechnął się rozbawiony
- Lepiej ich nie budować?
- Jakbyś mógł skarbie.
- Zobaczę co da się zrobić kochanie.
- I będziesz wysyłał mi holo? I się odzywał.
- Kiedy będę miał okazję i to samo tyczy się ciebie pilocie.
- Tak, sir. – mruknął zaczepnie brunet.
- Bądź poważny, bo nie dostaniesz mojego holo w nowym mundurze.... – Poe otworzył usta i zamknął je po chwili.
- Cios poniżej pasa Hux. Nie fair. – rudowłosy zaśmiał się cicho i pocałował go.
- Muszę iść. Uważaj na siebie.
- Ty uważaj. Kocham cię. – rudowłosy podniósł się biorąc torbę. Zatrzymał się na progu i obejrzał.
- Dameron?..
- Hm?- pilot przetarł szybko twarz.
- Galaktyko czy ty płaczesz?... – pilot pokręcił głową. Armitage westchnął odkładając torbę i podszedł do niego. – Ja też cię kocham Poe. – uniósł lekko jego podbródek. – Bądź dzielnym pilotem i nie płacz...
Brunet wziął głęboki oddech starając się zapobiegać nad łzami i przytulił się do niego. Hux objął go i przeczesywał ręką jego włosy.
- Spóźnisz się na prom – powiedział cicho Dameron. – Musisz iść. Albo wcale cię nie puszczę. Armitage przesunął ręką po jego policzku i pokiwal głową. Odwrócił się szybko i zabrał torbę kierując się do wyjścia. Wypadł na zewnątrz. Kes zastukał we framugę pokoju i usiadł powoli obok Poe.
- Też płakał.
- C..co?
- Jak wychodził. Twój narzeczony. Też płakał
- A to pieprzony... – głos mu się załamał-  Kriff...
- Będzie dobrze Poe... Oboje wiecie co robicie – i była to prawda. Oprócz tego, że żaden z nich nie miał pojęcia co robi.

Po śladach naszych błędów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz