II

412 17 92
                                    

Pov: nadal Syriusz

Nastał koniec transmutacji. Pakowałem książki i rozmawiałem z przyjaciółmi. - Regulusie, podejdź. - Zabrzmiał glos McGonagall

- Ojoj. - Zareagował Remus - Zaczekamy pod klasą.

- Spróbuj nie dostać szlabanu, flirtuj z nią jak będzie trzeba. - James skończył się pakować po czym wyszli z sali. Zostałem sam na sam z McGonagall

- Syriuszu. Następnym razem, proszę cię, ustaw budzik na odpowiednią godzinę. I nie spóźnij sie na jutrzejszy mecz, inaczej będę zmuszona dać ci szlaban. Założyłam sie z Profesorem Slughornem o zgrzewkę kremowego piwa że wygramy puchar Quidditcha.

- A więc wystarczy że jutro mecz i mogę robić co chce bez szlabanu? - Nauczycielka spojrzała na mnie tak surowo, że ciarki przeszły moje ciało - Uznajmy że tego nie powiedziałem. - Pokręciła tylko głową z załamaniem

- Idź oddaj bratu krawat. I lepiej żebym nie słyszała dziś o tobie i twojej bandzie.

- Ależ spokojnie, my jesteś bardzo grzeczne chłopaki. - Popatrzyła sie na mnie z politowaniem. Chwyciłem za moją torbę z książkami i wyszedłem z sali. Czekali tam na mnie Remus i James rozmawiający ze sobą, oraz Regulus który w tym momencie opierał się o ścianę i czytał podręcznik od OPCM - Cześć brat, dzięki za krawat. Oddaje. - Poddałem mu jego krawat a on oddał mi mój.

- Jeszcze raz to zrobisz a cię zabiję - Powiedział zawiązując swój krawat.

Kolejne lekcje były dość nudne i nie działo się nic ciekawego. Zaobserwowałem że Luniek dość mocno zbladł, dziś była pełnia. Początkowo nalegał że wszystko w porządku i że nie pójdzie do dormitorium. Zmienił jednak zdanie, gdy wbrew jego woli razem z Jamesem podnieśliśmy go i postanowiliśmy go zanieść. Ostatecznie poszedł tam o własnych nogach.

Do wieczoru planowałem jak poderwać Sarę, a później spotkałem sie z Regulusem na błoniach. Musiałem jednak wracać aby towarzyszyć Remusowi przy pełni księżyca.

Pov: Regulus

Wracałem do lochów z błoni. Byłem cały umazany błotem, bo ten kretyn Syriusz wrzucił mnie w tą maź. Pocieszyłem sie faktem że oddałem mu tym samym przez co zaczęliśmy się tarzać w kałuży błota. - Czysta krew - Wypowiedziałem hasło i ukazało mi sie przejście do pokoju wspólnego Slytherinu. Wszystkie oczy odwróciły się w moją stronę.

- Fajnie wyglądasz Reg, to nowa moda? Czy praca na konkurs zatytułowany: "Kto będzie wyglądać najbrzydziej"? - Usłyszałem z ust któregoś ślizgona

- Dzięki. Tak wygląda ktoś kto wychodzi na świeże powietrze. Nie wiem czy wiesz co to, rodzice pewnie cię nie wypuszczają z piwnicy. A co do tego konkursu, myślę że powinieneś się zgłosić. W końcu masz szanse coś wygrać, nie przegap jej. Z tym ryjem wygraną masz jak w banku. Kto wie? Może zadebiutujesz. - Nie czekając na reakcje udałem się w stronę dormitorium. Gdzieś z tyłu słyszałem że kilka osób się zaśmiało. Przebrałem się w czyste ciuchy i wróciłem do pokoju wspólnego by rozsiąść sie na kanapie i spędzić tak resztę wieczoru.

***

Slytherin wygrał puchar Quidditcha, trzymam go w rękach. O tak, każdy krzyczy moje imię.

Reg! Reg! Reg! Reg!

-Reg!

Krzyknąłem. Nade mną stał poirytowany ślizgon, Rosier - Czego? Która godzina? Po cholerę mnie budzisz ośle? - wystrzeliłem z serią pytań

- Ten idiota Potter, stoi przed wejściem i nalega byś wyszedł. W tym momencie - Rzekł zaspany i wkurzony

Ubrałem coś na nogi i wyszedłem, on rzeczywiście tam stał. Oparłem sie o ścianę i skrzyżowałem ręce ziewając - Czego?

- Pilne. Musisz iść ze mną - James wypowiedział słowa zadziwiająco poważnie. Zaniepokoiło mnie to, znaczyło to bowiem że albo chcą mi zrobić kawał albo naprawdę coś sie stało.

- O co chodzi?

- O Syriusza

- Co znów zrobił?

- To nie czas ani miejsce, chodź - Zarzucił na nas pelerynę niewidkę i udaliśmy sie do pokoju wspólnego Gryfonów. Gruba Dama która pilnowała wejścia wkurzyła sie na nas że ją budzimy o tej porze. - Miętowe smaczki. - Powiedział okularnik a Gruba Dama udostępniła nam przejście. Na samym środku pokoju stał Syriusz w samej osobie.

- Rany co sie dzieje? - Spytałem

- Chodź do naszego dormitorium. - Gestem kazał mi iść za sobą i otworzył drzwi. - Możemy spokojnie rozmawiać, Remus jest w skrzydle szpitalnym, James został na dole, a Frank poszedł gdzieś na randkę z Alice i nie wrócił.

- Przejdź do rzeczy.

- A wiec braciszku mój najukochańszy, i prawie równie piękny jak ja. Może napijesz sie ze mną na starcie ognistej? - wskazał na ognistą i dwie szklanki na szafce nocnej

- O nieeee Syriusz, ja już znam twoje sztuczki. Nie upijesz mnie. Gadaj, o co chodzi? - usiadłem na jego łóżku i wpatrywałem się w jego osobę.

- No wiec, dzisiejsza pełnia nie należała do najspokojniejszych. - Słuchałem go uważnie. - W którymś momencie kompletnie straciliśmy nad wilkołakiem kontrole. Chyba coś zauważył w głębi lasu i zaczął biec w stronę centaurów. Musieliśmy więc biec za nim by nic mu sie nie stało i w pewnym momencie gdzieś sie potknąłem i tak trochę chyba mam coś nie tak z ręką.

-Ale jutro mecz

-I tu przechodzimy do sedna sprawy








Polsat :)

Dwie krople ognistej | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz