V

271 12 84
                                    

Pov: Syriusz

Gdy Regulus udał się pod Wielką Sale, ja udałem się do skrzydła szpitalnego z moją "coś nie tak" ręką. Po otworzeniu drzwi okazał mi się obraz prawie pustej sali. Prawie, bo był tam Remus który odpoczywał po pełni.

- Pan Lupin jeszcze śpi, proszę przyjść później - powiedziała Pani Pomfrey która pojawiła się znikąd - To ty Regulusie. Wybacz, pomyliłam cię z twoim bratem. W czym mogę pomóc?

- Coś mi się stało w rękę, boooooli.

- Jak do tego doszło?

- Eeeee

- Wiesz co? Chyba nie chce wiedzieć. Mam traumę po historiach twojego brata - czuje sie dotknięty, wcale tak nie odwalam! - Wiesz co on raz zrobił z Potterem? Przyszli zadrapani od gałęzi i powiedzieli że mają wściekliznę bo drzewo ich ugryzło. - okej może troszeczkę odwalam, ale to drzewo wyglądało agresywnie.

- Może i są głupi ale za to jacy przystojni. - powiedziałem a ona spojrzała na mnie podejrzliwie - Nie nie nie, proszę nie myśleć że zakochałem się w bracie. Kocham go ale w sensie braterskim.

- Wiesz co? Może po prostu daj tą rękę . - pokiwałem głową na znak że to świetny pomysł i podałem jej rękę. Jak się okazało była złamana. Miałem zostać w skrzydle na kilka dni. Po tym czasie miałem chodzić z powrotem na lekcje. Na szczęście złamałem sobie prawą rękę więc nie będę musiał notować. Pani Pomfrey wyznaczyła mi łóżko obok Lunia. Fajnie - pomyślałem. Jak się obudzi będziemy mogli gadać. Niestety na razie spał a mi się strasznie nudziło. Do tego zaraz miał być mecz a z okna nawet nie było widać boiska. Postanowiłem się więc zdrzemnąć.

***

Po jakimś czasie się obudziłem i w końcu od dawna się wyspałem. Spojrzałem na bok, Remus nadal spał. Miał na sobie bandaże, miał kilka ran po pełni. Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Reg, szukaliśmy cię już wszędzie, gdzieś ty był? I co ci się stało? - Był to tłusto włosy chłopak, Severus Snape, którego nienawidziłem (wraz z Jamesem) z wzajemnością. Od samego patrzenia na jego osobę robiło mi się niedobrze. A jako iż musiałem udawać Regulusa, musiałem udawać też że go lubię.

- Byłem cały czas tutaj. Złamałem sobie rękę. - odpowiedziałem.

- Niby jak? - podchodząc do łóżka które zajmowałem ja.

- Eee - No i po co on tak dopytuje? - Spadłem ze schodów.

- Ominął cię mecz.

- Kto wygrał?! - natychmiast podniosłem się do pozycji siedzącej.

- Na nasze nieszczęście, Gryffindor.

- T A K!!! - podekscytowany wstałem z łóżka a Snape popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.

- Wiesz co? Po tym wypadku chyba nie tylko rękę se zjebałeś, sprawdzali ci głowę? - nie zdążyłem odpowiedzieć bo ze swojego pokoiku wyszła pielęgniarka.

- Panie Black, proszę leżeć w łóżku i nie krzyczeć. Niektórzy - tu wskazała na Lunatyka - Chcą spać. - tak szybko jak sie pojawiła tak szybko znikła .

- O Jezu, musisz leżeć obok tego bliznowatego, współczuje. - powiedział ślizgon a we mnie zaczęło się coś buzować.

- A co ty do niego masz?

- Zadaje się z tymi pacanami i daje im rozrabiać, nie daje się na role prefekta. Poza tym mam podejrzenia że jest wilkołakiem, myślisz że Dumbledore o tym wie? Może mu powiemy? - a to sukinsyn.

- My? My nie zrobimy niczego. Jak chcesz to idź, chociaż osobiście uważam że to strata czasu.

- Jak to? Może w końcu wyleci z Hogwartu.

- Myślę że jeśli by był wilkołakiem to dyrektor by o tym wiedział. On wie wszystko. Poza tym, skąd masz taką pewność ze choruje?

- Tyle czytasz o takich rzeczach a nic nie widzisz? Co miesiąc tu leży chory, a przed pełniami znika w połowie lekcji bo sie źle czuje. I jak myślisz, skąd by miał te blizny? - kurde jednak jest mądrzejszy niż myślałem. - Co sobie Dumbledore myślał przyjmując go do szkoły? Czy on chce nas zabić? Moim zdaniem trzeba to gdzieś zgłosić, niech ministerstwo się tym zajmie. - już byłem blisko wstania i uduszenia go jedną ręką ale na jego szczęście do skrzydła weszło dwóch gryfonów. To był James i Regulus.

- Wiesz co? Może już idź. - powiedziałem w stronę Wycierusa z udawanym smutkiem. Poszedł. - Jezu jak dobrze że jesteście, już byłem blisko i bym z nim nie wytrzymał.

- Ale pamiętałeś by udawać mnie i być miłym, prawda? - spytał Reg.

- Byłem tak miły jak tylko mogłem.

- Mówił coś? - spytał okularnik.

- Nie. - bardzo chciałem w tym momencie wraz z Jamesem pokazać Snape'owi że nie może bezkarnie obrażać naszego przyjaciela. Ale powstrzymałem się, bo Regulus by nas powstrzymywał, powiem mu później. - Jak poszedł mecz? Słyszałem że wygraliśmy.

- A więc tak - okularnik nagle dostał przypływu energii, tak jak zawsze gdy opowiadał o Quidditchu. - Wygraliśmy. Sie nie chwaląc zdobyłem kilka punktów i parę wyśmienitych asyst. - podczas opowiadania Regulus usiadł na krześle obok mojego łóżka i oglądał widok za oknem. - Krukoni są coraz lepsi, oczywiście do nas daleko, ale ten blond laluś na obronie nadal jest fatalny więc oto się martwić nie musimy. Puchar Quidditcha w tym roku mamy jak w banku.

- Super! - odpowiedziałem. - A jak sie spisał mój sobowtór? - pytanie skierowałem do Regulusa.

-Poszło mi dość słabo, Frank grał o wiele lepiej. - odpowiedział.

- Przeeesaaadzaaasz. - James narzucił na niego swoje ramie, Regulus próbował się wyrwać ale nie wyszło. Okularnik wskazał na niego - Dzięki temu chłopakowi zdobyliśmy jako pierwsi gola i zniszczyliśmy przeciwników psychicznie. No i Reggie, pamiętaj że gdyby nie ty to bym teraz tu leżał obok Syriusza - teraz odwrócił się w moją stronę - Odbił tłuczka tuż przed tym jak mnie walnął. I gdyby nie on nie złapalibyśmy znicza. Normalnie chyba musimy go tu zostawić na stałe.

- Ej! - krzyknąłem na co wszyscy zareagowaliśmy głośnym śmiechem, może aż za głośnym.

- Co to mają być za krzyki?! - znikąd usłyszeliśmy Panią Pomfrey. Czy ona kiedyś pojawi się normalnie? Tak że nie dostaniemy zawału? - Proszę zobaczyć, obudziliście Pana Lupina. - obejrzeliśmy się. Remus właśnie brał łyk wody.

- Przepraszamy. - Powiedzieliśmy chórkiem.

- Nic sie nie stało, i tak już jest późno. - powiedział i uśmiechnął się słabo.

-Nie istotne, każdy kto nie potrzebuje pomocy medycznej ma natychmiast wyjść za drzwi, i lepiej bym nie musiała się powtarzać. - rany, gdzie ta miła Pani Pomfrey która obgadywała mnie i Jamesa?

James i Regulus wyszli z skrzydła. Pani Pomfrey wróciła do siebie a ja rozmawiałem z Remusem przez resztę dnia. (nie mam pojęcia czemu ale początkowo mówił ze ta zamiana z Regulusem to zły pomysł, pfff)

Dwie krople ognistej | Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz