02

466 61 2
                                    


Od razu po powrocie do domu wskoczyłam w najwygodniejsze ubranie, jakie zostało kiedykolwiek zaprojektowane, czyli czerwone onesie z białym napisem GEEK na środku klatki piersiowej. Dostałam je jakiś rok temu od Malika na urodziny i muszę przyznać, że był to naprawdę trafiony prezent.

Odłożyłam swój plecak do pokoju by nie robić dodatkowego bałaganu w korytarzu i poszłam do kuchni gdzie moja mama robiła zdaje się spaghetti, które miało być dzisiaj na obiad. Usiadłam przy blacie z komputerem i zaczęłam przeglądać mojego Tumblr riblogując po drodze kilka postów.

-Jak było w szkole? -zapytała po chwili posyłając mi ciepły uśmiech.

-Dobrze. -odwzajemniłam go.

-A, co było w szkole?

-Nic.

-Czyli standard? -zaśmiała się moja rodzicielka.

Zamknęłam komputer czując, że ma potrzebę rozmowy. Byłam z moją mamą w bardzo dobrych kontaktach. Nigdy nie miałyśmy problemów z dogadaniem się. W sumie to było by dosyć kiepsko gdybyśmy się ciągle kłóciły.

Miałyśmy tylko siebie. Mój tata zmarł, kiedy miałam osiem lat w czasie wypadku samochodowego, który sam spowodował. Jechał wtedy po mój prezent, który miałam dostać na święta, więc jeśli chcecie wiedzieć, tak, nie raz czułam się z tego powodu winna.

Po tym jak straciłam tatę moje życie dosyć się zmieniło. Zanim doszło do wypadku miałam dosłownie wszystko, czego tylko zapragnęłam na świecie. Mój tata pracował na wysokim stanowisku w znanej korporacji, dzięki czemu nigdy nie mieliśmy problemów z pieniędzmi. Tak przynajmniej myślałyśmy z moją mamą.

Niedługo po śmierci mojego taty mama dostała informację o ogromnej liczbie długów zaciągniętych przez mojego tatę i kilku niespłaconych rachunkach. Okazało się, że mój tata był hazardzistą i większość swojej pensji zostawiał w kasynie, do którego jeździł, kiedy mówił nam, że ma ważne spotkanie. Nigdy nie miałyśmy za złe mojemu tacie, że nie powiedział o tym mojej mamie a ona żyła w niewiedzy. Mama uważała, że to było kochane z jego strony, że nie chciał nas martwić a pragnął żebyśmy mimo wszystko miały dobre życie. Jeśli chodzi o hazard, cóż to jest po prostu uzależnienie, działa tak jak to od alkoholu. Mama nie wiedziała, że on gra w kasynie a więc nawet go o to nie podejrzewała, najprawdopodobniej on sam nie wiedział o swoim problemie w wyniku, czego nie uważał, że potrzebuje pomocy specjalisty i po prostu jej nie otrzymał.

Na całe szczęście moja mama szybko spłaciła wszystkie rachunki i długi biorąc dużo nadgodzin. Skończyła ona kiedyś studia prawnicze, dlatego w tym momencie była szanowanym adwokatek, który nie zarabiał mało.

Mama zawsze chciała, żeby niczego mi w życiu nie brakowało, podobnie zresztą jak tata. Oczywiście w życiu nie ma nic za darmo. Musiałam jej obiecać, że będę mieć naprawdę bardzo dobre oceny a moja średnia będzie dużo wyższa niż średnia klasowa. Na początku może było to dla mnie problemem, bo ciężko jest z dnia na dzień zacząć zdobywać same, 5 ale w końcu jakoś mi się to udało.

-Będę musiała niedługo jechać.

-Eh.. Kiedy wracasz? -zapytałam.

-Prawdopodobnie w niedzielę. -westchnęła smutno.

-No cóż... to w sumie nie tak długo. -uśmiechnęłam się do niej żeby nie myślała, że powinno jej być źle z tego powodu.

-Jak chcesz to w niedzielę pójdziemy na kolację do twojej ulubionej restauracji.

-Oczywiście, bardzo chętnie, dziękuję. -popatrzyłam na talerz pełen makaronu, który podstawiła mi pod nos. Wszystko wyglądało bardzo apetycznie, ale nie specjalnie miałam ochotę na jedzenie.

-Przychodzi dzisiaj Niall? -zapytała zbierając naczynia do zmywarki.

-Nie. -mruknęłam dzióbiąc widelcem w makaronie.

-Co tym razem?

-Jego cudowna dziewczyna Lauren namówiła go na imprezę, na którą nie miał iść, ale oczywiście wszystko jest ważniejsze od jego przyjaciółki.

-Faceci już tak mają, niestety, ale uwierz mi jeszcze wróci z podkulonym ogonem. -kobieta podeszła by mnie przytulić. -Muszę już iść, bo James pewnie czeka. Papa, do zobaczenia w niedzielę. -dodała po chwili i jeszcze raz zamknęła w szczelnym uścisku, pomachała i zabierając walizkę wyszła z domu.

James był jej dobrym znajomym z pracy, a przynajmniej tak go określała. Ja nazwałabym go bardziej, jako jej osobistego asystenta, który był na każde jej zawołanie. Nie ważne, co by się nie działo James zawsze był gotowy pomóc mojej mamie w czymś. Tak między nami myślę, że jest on po uszy zakochany w mojej mamie i naprawdę nie mam nic przeciwko tak długo jak moja mama będzie z nim szczęśliwa.

~***~

Nie bardzo pamiętam, w jaki sposób zasnęłam tego dnia, ale doskonale wiem jak brutalnie zostałam obudzona.

Usłyszałam głośne brzęczenie i charakterystyczną melodyjkę informującą, że ktoś do mnie dzwoni. Zanim podniosłam telefon popatrzyłam na stojący koło niego zegar.

3:42

Kogo o tej godzinie posrało?

Jęknęłam sama do siebie, podniosłam telefon i sprawdziłam wyświetlacz.

Połączenie przychodzące od Linds.

Zmarszczyłam brwi i przejechałam niechętnie palcem po ekranie by odebrać.

-Halo? -wymruczałam jeszcze nie do końca wybudzona.

-WILLOW CHOLERA JASNA! -usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki.

-Ta, co jest?

-Musisz tu przyjechać. -powiedziała już trochę spokojniej.

-A to niby, z jakiej paki?

-Proszę cię.

-Linds wiesz, że jest praktycznie 4? Nie ma...

-Chodzi o Nialla.


"Friends" n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz