10

425 56 2
                                    

rozdział nie poprawiony

Louis zaciągnął mnie do kuchni w której wręczył mi jedną, do połowy pełną butelkę czystej wódki.

-Wypij całą, a uwierz mi, wszystko stanie się piękniejsze. -uśmiechnął się do mnie i puścił oczko.

W odpowiedzi wzruszyłam tylko obojętnie ramionami i upiłam kilka łyków prosto z butelki. Nie było to zbyt odpowiedzialne z mojej strony bo nie miałam pojęcia kto wcześniej z niej pił i czy czasem nie dostanę jakieś mononukleozy. Mimo wszystko nie myślałam o tym, moim głównym celem w tym momencie było pokazanie wszystkim, że wcale nie jestem nudna.

Żeby mnie tylko ta głupia Molly teraz widziała.

Jebany Mol!

Dobra Willow, uspokój się masz teraz ważniejsze rzeczy nad którymi musisz myśleć... A zaraz po tym jak to przemyślisz zastanowisz się po jaką cholerę przeprowadzasz monolog w głowie.

Louis uśmiechnął się szeroko kiedy zobaczył jak mimowolnie skrzywiłam się kiedy poczułam nieprzyjemny smak i palenie w gardle. Zaśmiał się cicho, zabrał inną butelkę i ciągnąc mnie za rękę poprowadził do salonu gdzie siedzieli nasi znajomi.

Oprócz Zayna, Liama, Harrego i Linds dostrzegłam także między innymi Perrie. Edwars miała jasne farbowane włosy z różowymi końcówkami i mocno pomalowane oczy. Z tego co pamiętam była przewodniczącą szkolnej gazetki oraz jedną z główny cheerleaderek. Charakter miała bardzo podobny do Linds.

Na kolanach mojego przyjaciela Zayna siedziała dziewczyna o czarnych i mocno lokowanych włosach. Kojarzyłam ją z szkolnego korytarza i zdaje się, że miała na imię Tina.

Ktoś zaproponował żebyśmy zeszli piętro niżej ponieważ będziemy mogli więcej pogadać i nie będzie nam ciągle ktoś krzyczeć do ucha. Jak na zawołanie wszyscy przyznali, że to świetny pomysł i zebrali się by zejść do piwnicy.

-Ash się nie wkurzy? -zapytałam schodząc za Zaynem po ciemnych schodach.

-Uwierz mi się nie dowie, a jeśli nawet to chuj mu do tego. -zaśmiał się Louis troszkę plącząc się w swojej wypowiedzi.

Po chwili wszyscy siedzieliśmy w kółeczku przy kanapie w drugim salonie. No prawie wszyscy bo jak się później okazało Tina gdzieś zniknęła więc było nas o jedną osobę mniej.

Siedziałam koło Linds, której emocje związane z za dużą ilością wypitego alkoholu zaczęły pomału opadać. Dokładnie na przeciwko mnie siedział Louis, który co chwilę upijał parę łyków swojego napoju patrząc ze złością w Harrego aktualnie śmiejącego się podczas rozmowy z Perrie. Ja postanowiłam troszkę odpuścić dlatego obracałam tylko swoją butelkę w dłoniach.

-Gracie w butelkę beze mnie? -wszyscy usłyszeliśmy głos Nialla dobiegający ze schodów.

Po chwili koło mnie usiadł blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy. Miał potargane włosy, które odstawały w każdą możliwą stronę i mocno wymiętą koszulkę. Na jego szyi widniał tak jakby... czerwony siniak... Przeszedł mnie niemiły dreszcz i poczułam lekkie ukłucie w klatce piersiowej kiedy zdałam sobie sprawę, że to tak naprawdę świeżo zrobiona malinka. A co za tym szło? Na 99% był właśnie po seksie z jakąś puszczalską lafiryndą. Spuściłam wzrok i wbiłam go w butelkę którą trzymałam w rękach.

O co mi do cholery chodzi?

On mi się przecież nie podoba!

Prawda?

Podniosłam wzrok tylko po to żeby zobaczyć patrzącego na mnie ze smutkiem Louisa. Pokazał mi na butelkę ręką i pokiwał lekko głową. Zachowywał się tak jakby dokładnie mnie rozumiał. Uśmiechnęłam się leciutko i podniosłam butelkę do ust. Zrobiłam kilka sporych łyków i poczułam jak alkohol rozlewa się po moim przełyk.

-To gramy w butelkę? -zapytała prawdopodobnie z przesadnym entuzjazmem Lindsay.

-Mam butelkę! -zgłosił się Louis dopijając jej zawartość do samego końca i kładąc ją na środku.

Miałam wrażenie, że wszyscy w tym momencie zachowywali się jak małe dzieci, które zaraz miały zacząć bawić się w chowanego.

-Mam nadzieję, że wszyscy wiedzą o co chodzi w tej grze... -mruknął Zayn i popatrzył na mnie jakby chciał dowiedzieć się czy ja wiem. Ale no halo, nie byłam aż taka głupia, znałam to przecież z seriali.

-To ja zaczynam! -zapiszczała Linds, zakręciła butelką i wylosowała Harrego który uśmiechnął się do niej od razu. -Haroldzie... -powiedziała próbując zachować powagę.

-Tylko Louis ma prawo tak do mnie mówić kochanie. -zaśmiał się loczek i popatrzył na swojego przyjaciela, który od razu uśmiechnął się szeroko i nie jestem pewna czy to przez alkohol czy przez zdanie wypowiedziane przez Stylesa.

-Nie ważne! -oburzyła się moja przyjaciółka. -Nie przerywaj mi!

-Przepraszam! -zaśmiał się po raz kolejny brunet podnosząc ręce do góry w geście obronnym.

-To pytanie czy wyzwanie? -dziewczyna poruszyła zabawnie brwiami a wszyscy wpatrywali się w Harrego czekając na jego odpowiedź.

Loczek wybrał zadanie więc musiał iść całować się z trzema dziewczynami bez wcześniejszej rozmowy. Styles był typem miłego gościa, który raczej nie pakuje się dziewczyną do łóżka przy najbliższej okazji więc jak zeznała nam Linds, która poszła z nim by wszystko widzieć, nie było dla niego łatwe podejść do dziewczyny i wręcz się na nią rzucić.

Następnie przyszła kolej na Perrie, która musiała w szczegółach opisać jak utraciła dziewictwo. Zayn musiał wymienić dziewczyny z którymi spał przez ostatni miesiąc ale w końcu przerwał mu Harry bo lista zdawała się nie kończyć.

Malik zakręcił pustą butelką, która zatrzymała się idealnie na wprost Nialla. Blondyn wybrał zadanie. Przejechał wzrokiem po całym pomieszczeniu i zatrzymał spojrzenie na mnie. Uśmiechnął się szeroko tak jak miał w zwyczaju kiedy nagle zapalała mu się żarówka w głowie. Przeszły mnie ciarki bo dobrze wiedziałam, że nie wyjdzie z tej miny nic co mi się spodoba.

-Pocałuj Willow. -powiedział ciągle się szczerząc. -Oczywiście mam na myśli konkretnie nie jakbyś całował swoją babcię.

Zdawało mi się, że każdy w tym momencie widzi jak zdenerwowana jestem i, że moje policzki płoną. W tym momencie żałowałam, że nie wypiłam więcej albo, że alkohol po prostu nie działa na mnie tak jak na moich przyjaciół.

-Mogę przejąć twoje zadanie stary! - zaśmiał się Louis.

Przez chwilę zastanawiałam się dlaczego poczułam pewnego rodzaju ulgę na myśl, że miałabym całować się z Lou. Przecież przyjaźniłam się z Niallem, to on był dla mnie jak brat więc dlaczego tak mnie to stresowało.

-Spoko stary, myślę, że dam radę. -zaśmiał się Niall przysuwając do mnie.

Pociągnął mnie w swoją stronę tak, że aktualnie siedziałam na jego rozprostowanych nogach okrakiem. Gdyby nie fakt, że trzymał mnie za ręce trzęsły by się teraz niemiłosiernie. Przełknęłam głośno ślinę szykując się na to co zaraz nadejdzie. Powiedzmy sobie szczerze nie byłam doświadczona w tych sprawach więc miałam prawo być zdenerwowana.

Niall posłał mi ciepły uśmiech jakby chciał mnie uspokoić. Przez parę sekund patrzyliśmy sobie w oczy i o jezusie od kiedy jego są aż tak bardzo błękitne i piękne?

Chwila... co?

Blondyn przysunął się do mnie jeszcze kawałek i złączył nasze wargi w powolnym ale pełnym emocji pocałunku. Z początku tylko delikatnie muskał moje usta ale po chwili wszystko przybrało trochę inny charakter. Wsunął swój język w moje usta a ja miałam ochotę dosłownie zajęczeć bo to było naprawdę przyjemne. W dole brzucha poczułam dziwne, nieznane mi do tej pory uczucie.

Oby to nie były te przysłowiowe motylki...

Całowaliśmy się tak przez dłuższą chwilę a ja naprawdę nie chciałam żeby to się kończyło. Czułam jakby nagle wszystko dookoła nas przestało istnieć. Byłam tylko ja i Nialla, nic poza tym.

Chłopak oderwał się ode mnie kiedy usłyszeliśmy chrząknięcie Zayna. Od razu po tym uśmiechnął się do mnie szeroko a ja z całych sił starałam się zatamować rumienienie się moich policzków co było oczywiście nie uchronne.

"Friends" n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz