04

440 58 0
                                    

Niall od zawsze był moim przyjacielem i doskonale pamiętam moment, w którym się poznaliśmy. Nie wiedzieliśmy o sobie wtedy praktycznie nic, bo imiona oczywiście się nie liczą, a mimo to postanowiliśmy zostać swoimi przyjaciółmi. Po prostu typowe zachowanie przeciętnych przedszkolaków. Mimo, że było to pewnie idiotyczne nazwać nieznajomego przyjacielem wynikła z tego całkiem ciekawa relacja.

W tym momencie, po tak wielu latach jestem w stanie powiedzieć, że znam go na wylot. Wiem dokładnie, dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej i kiedy jest smutny nawet, gdy nic mi nie mówi. Dosłownie, nie ma rzeczy, której bym o nim nie wiedziała. Nie jest idealny, ale nikt nie jest. Ma swoje wady, który mnie wkurzają, ale niektóre także bawią. Chrapanie zdecydowanie nie jest jedną z tych, który wywołują u mnie śmiech.

Po imprezie zabrałam go do siebie. Oboje nie chcieliśmy, aby jego mama martwiła się stanem chłopaka, bo wiedzieliśmy, że jest nad wyraz nadopiekuńcza. Takim sposobem znalazłam się z nim na jednym łóżku. Oczywiście mogłam wygonić go na kanapę w salonie albo sama iść spać do mojej mamy, ale nie czuliśmy się z tym niekomfortowo a przyznam się bez bicia, że uwielbiałam się do niego przytulać. Nie pomyślałam tylko, że akurat wybierze sobie dzisiejszą noc na chrapanie tak niemiłosiernie głośno, że byłby wstanie obudzić moich sąsiadów po drugiej stronie ulicy. Wiedziałam, że jest prawdopodobnie wykończony tym wszystkim, co się dzisiaj zdarzyło, (mimo, że dalej nie miałam pojęcia, o co chodzi) dlatego postanowiłam dać mu spać a sama stwierdziłam, że zrobię to po południu.

Po trzech godzinach bezczynnego leżenia i wpatrywania się w sufit postanowiłam wstać i zrobić sobie porządną kawę by nie być jak trup dzisiejszego dnia. Dziękowałam Bogu, że spałam przynajmniej te 4 godziny zanim zadzwoniła Linds.

Wyswobodziłam się z uścisku mojego przyjaciela i udałam się do łazienki. Nie wyobrażacie sobie, jaką ulgę może przynieść gorący prysznic po prawie całej nocy bez snu. Zrelaksowana i odświeżona ubrałam się w zabraną wcześniej bieliznę, po czym wyszłam z łazienki. Nie krępowałam się przy Niallu ani trochę, bo po prostu znaliśmy się zbyt dobrze. Mimo to miałam nadzieję, że wciąż śpi tak by nie musiał oglądać mnie w moich idiotycznych gaciach w czerwone serduszka.

-To jakiś striptiz? -usłyszałam w momencie, gdy naciągałam na nogi czarne leginsy oczywiście stojąc tyłem do Nialla w efekcie, czego miał idealny widok na mój wypięty tyłek.

-Tak, dla ubogich. -mruknęłam i bez żadnych ceregieli ubierałam się dalej.

-Ty? Na striptizie dla ubogich? Chyba dla vipów. -zaśmiał się przeciągając na łóżku. Dzisiaj miał wyraźnie lepszy humor, ale jeśli myślał, że uniknie rozmowy ze mną na temat tego, co miało miejsce wczoraj to był w OGROMNYM błędzie. Nie po to wstawałam o 4 nad ranem żeby nawet nie wiedzieć, co się stało!

-Nie próbuj się podlizywać, rozmowa cię nie ominie. Idź się umyć a ja zrobię śniadanie. -uśmiechnęłam się do niego chytrze i całkowicie ubrana, udałam się na dół.

Po zaledwie dziesięciu minutach mój przyjaciel dołączył do mnie w kuchni. Miał na sobie luźne dresy i koszulkę. Zostawił je prawdopodobnie u mnie, kiedy był tu ostatnio. Uśmiechnął się do mnie szeroko i zmierzwił swoje świeżo umyte, blond włosy.

-To, co dzisiaj jemy? -zapytał radośnie patrząc na talerz z grzankami posmarowanymi jego ulubionym dżemem truskawkowym. Oblizał usta na ich widok i wręcz rzucił się na jedną z nich, na co się zaśmiałam

Wskoczyłam na blat kuchenny i leniwie grzebiąc łyżką w jogurcie z musli patrzyłam jak mój przyjaciel uśmiecha się szeroko dając po sobie poznać jak wielką przyjemność daje mu każdy kęs.

-Powiesz mi, co się wczoraj wydarzyło? -zapytałam nabierając kolejną łyżkę jedzenia z miski.

-Co masz na myśli? -blondyn odwrócił się tak, że teraz stał dokładnie na przeciwko mnie wpychając kolejną grzankę do ust.

-Nie rób ze mnie idiotki Niall, co się stało na tej imprezie? -odłożyłam miskę na bok i patrzyłam na niego wyczekująco.

-Pobiłem się z takim jednym.

-Z kim?

-Nie ważne.

-Niall...

-Z jednym chłopakiem, nie znasz go Willow. -mruknął.

-Czemu?

-Musze ci się ze wszystkiego tłumaczyć?

-Nie po to zapierdalałam do Asha pieszo o czwartej nad ranem żeby nie dostać chodź trochę wyjaśnień. -westchnęłam cicho. Nie chciałam się z nim kłócić, ale nie lubiłam, kiedy był taki uparty i próbował zachować jakieś informacje dla siebie. Oczywiście nie wymagałam od niego, żeby mówił mi na przykład, jakiego rodzaju kupę dzisiaj zrobił, ale chyba jakieś wyjaśnienia mi się należą prawda?

-Pieprzył się z Lauren. -powiedział po chwili wpatrywania się w szafkę za mną.

-Dlatego się z nim pobiłeś? Nie uważasz, że ona nie jest warta tych siniaków na twarzy? -zapytałam cicho. Ciągle zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć mu o tym, że widziałam jego przyjaciela całującego się z tą podłą jędzą czy nie.

-Uważam, że to moja wina.

-Co? Ale jak to? To ona cię przecież zdradziła, nie ty ją.

-Gdybym nie dał jej do tego powodu, nigdy by się to nie stało.

-Niall nie możesz się o to obwiniać! Jasna cholera ona nie jest tego warta -wrzasnęłam.

-Nic nie rozumiesz. -pokręcił głową nie patrząc na mnie.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale usłyszałam dzwonek mojego telefonu dobiegający z pierwszego piętra. Zeskoczyłam z blatu i pobiegłam do pokoju.

Mój telefon w jaskrawo zielonej obudowie leżał na biurku. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Malika i jego numer telefonu. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha kierując się z powrotem na dół, ponieważ byłam pewna, że Zayn dzwoni tylko po to bym przekazała telefon Niallowi, bo ten pewnie swój gdzieś zostawił albo wyciszył i nie można się do niego do dzwonić.

-Już ci daję Nialla. -powiedziałam zanim usłyszałam głos po drugiej stronie.

-Musimy pogadać. -odezwał się.

-No to mówię, że już ci go daję, Chryste luz człowieku.

-Nie Willow, MY musimy pogadać. - oznajmił a ja stanęłam w połowie schodów analizując to, co powiedział i zastanawiając się, o co dokładnie mogło mu chodzić.


"Friends" n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz