11

720 84 7
                                    

Ze snu wyrwał mnie odgłos mojego budzika, który był dzisiaj wyjątkowo wkurzający i naprawdę miałam ochotę wywalić go przez okno. Czułam się dziwnie z myślą, że śnie o pocałunkach z moim własnym przyjacielem, tym, którego znam tyle lat, o którym wiem naprawdę zbyt dużo. Mimo to starałam się jakoś nie przejmować i usprawiedliwiałam się tym, że to wszystko przez Louisa, który próbuje wmówić mi jakieś uczucia do Nialla.

Zsunęłam się leniwie z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam włosy i owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Weszłam do pokoju i nie rozglądając się nigdzie podeszłam do szafy z bielizną wyjmując potrzebne części garderoby.

-Jak dla mnie nie musisz się ubierać. -usłyszałam po chwili śmiech mojego przyjaciela, na co automatycznie podskoczyłam przerażona i głośno zapiszczałam zapominając o ręczniku, który oczywiście opadł na ziemię. Po raz kolejny do moich uszu dotarł głośny śmiech mojego przyjaciela a ja szybko kucnęłam by zabrać ręcznik i jeszcze raz mocno się nim owinąć.

-Co ty tu robisz?! - zapytałam patrząc na blondyna, który siedział oparty o ścianę na moim łóżku.

-Też miło mi cię widzieć kwiatuszku -dlaczego ty mi to robisz? dlaczego nazywasz mnie tak słodko nie pozwalając bym dalej na ciebie krzyczała?

-A, więc odpowiesz? -uśmiechnęłam się do niego ciepło, bo naprawdę nie mogłam się powstrzymać.

-Od razu lepiej ci z tym ślicznym uśmiechem -podlizuje się głupek.

-Odpowiedz mi no -jęknęłam i tupnęłam lekko nogą.

-Spokojnie -zaśmiał się -Chciałem iść z tobą do szkoły i tyle.

-Masz w tym jakiś interes?

-Nie

-W takim razie, co ci odbiło? -tym razem to ja się głośno zaśmiałam. Obróciłam się z powrotem w stronę szaf i wybrałam z nich potrzebne rzeczy kierując się później do łazienki.

-Chciałem jeszcze z tobą porozmawiać przed szkołą i tyle -wzruszył lekko ramionami.

Przebrałam się szybciutko w toalecie i jako tako ogarnęłam włosy oraz makijaż. Wyszłam znowu z szerokim uśmiechem. Nic nie poradzę, że on po prostu sprawiał, że miałam ochotę ciągle się uśmiechać.

-No to rozmawiaj -powiedziałam wyciągając z szafy jeszcze czarny sweterek, który uznałam, że będzie dobrze pasował do mojej ciemnej sukienki w słoneczniki.

-Ale ty się zmieniasz... No wiesz, ty i sukienka? Myślałam, że wczoraj był wyjątek.

-Patrz i podziwiaj -zachichotałam obracając się w okuł własnej osi. Sukienka nie była jedną z tych, które podnosiły się przy bardziej energicznych ruchach, więc moja pupa i gacie były bezpieczne. Wciąż nie czułam się dość pewnie w strojach, które odsłaniały np. całe moje nogi, bo uważałam, że dalej jestem zbyt gruba i ważę za dużo. Mimo to starałam się po prostu wyglądać trochę atrakcyjniej a nie jak zwykły nerd, który jest rzeczywiście nawiedzoną Willow.

-Podziwiał bym więcej gdybyś podniosła trochę tą sukienkę -zaśmiał się.

-Zboczenie -fuknęłam. Zabrałam swój czarny plecak stojący koło łóżka i spakowałam do niego potrzebne rzeczy, wzięłam telefon do ręki i udałam się na dół. Słyszałam, że blondyn idzie za mną, ale ani ja ani on się nie odzywaliśmy. Odruchowo po pokonaniu ostatniego stopnia udałam się do drzwi gdzie wsunęłam na nogi moje białe vansy slip on.

-Śniadanie już jadłaś? -usłyszałam pytanie zza swoich pleców.

Skłamać czy nie skłamać?

"Friends" n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz