05

435 56 0
                                    

Mała kawiarenka mieściła się niedaleko szkoły do której uczęszczałam. Było to naprawdę bardzo przyjazne i przytulne miejsce w którym warto było się spotkać czasem ze znajomymi.

Wpadłam do pomieszczenia zwracając na siebie uwagę wszystkich przebywających w środku ludzi. Każdy stolik okupowany był przez jakiś nastolatków albo elegancko ubranych ludzi, który najwyraźniej wpadli tutaj tylko na chwilę przed pracą, która ich później czeka.

'Coffee Time' bo tak się nazywała, była urządzona bardzo prosto. Niewysokie krzesła, obite kolorowymi materiałami w różne wzory, ustawione były przy okrągłych i niewielkich stolikach wykonanych z jasnego drewna. Przy ladzie stało jeszcze kilka osobnych wyższych siedzisk a na suficie porozwieszane były lampki choinkowo, dające ciepłe żółte światło. Zapalane były dopiero kiedy na dworze robiło się ciemno a więc teraz nie dawały tego efektu "wow".

Przeskanowałam pomieszczenie wzrokiem po raz kolejny biorąc kilka głębokich oddechów bo znając życie wyglądałam już jak dorodny pomidor. Zauważyłam Malika siedzącego koło dużego okna. Był wpatrzony w swój telefon i widać były zdenerwowanie na jego twarzy. Ubrał się w czarne obcisłe rurki, T-shirt tego samego koloru i ciemno granatową koszulę z podwiniętymi rękawami, przez co mogłam dostrzec niemal wszystkie jego tatuaże. Wzięłam jeszcze kilka głębokich oddechów szykując się na ostrą wymianę zdań i podeszłam do stolika siadając na przeciwko Zayna.

-Hej. -uśmiechnęłam się krótko.

Chłopak podniósł wzrok i zmierzył mnie szybko wzrokiem. Nie byłam ubrana jakoś szykownie bo jedyne co zdążyłam w pośpiechu narzucić na siebie to zwykłe jeansowe rurki i białą bluzkę z jakimś nadrukiem. Byłam mi troszkę za duża więc zastanawiałam się czy nie była to czasem jakaś stara bluzka należąca do mojego przyjaciela.

-Cześć. -powiedział i cicho westchnął. -Słuchaj, to z imprezy... - nie zdążył dokończyć bo przerwała mu dziewczyna która oparła się o stolik i wpatrywała się w Zayna morderczym spojrzeniem.

Miała rude kręcone włosy przez co od razu przypomniała mi główną bohaterkę bajki "Merida Waleczna". Miała na sobie krótką spódniczkę i włożoną w środek pudrową bluzeczkę.

-ZAYNIE MALIKU! - powiedziała, a raczej wykrzyknęła głośno a spojrzenia wszystkich ponownie utkwiły na mnie i moim towarzyszu.

-Jessica? -chłopak wyraźnie się zdziwił kierując swoje spojrzenie na dziewczynę.

-Jak mogłeś mi to zrobić?! -wydarła się i uderzyła go z całej siły w twarzy. Patrzyłam na nich oboje z wyraźnym zdumieniem.

Halo?

Ktoś mi wyjaśni co się tutaj dzieje?

Dziewczyna pokierowała swoim spojrzeniem na mnie i praktycznie zabijała mnie wzrokiem. Gdyby miała laser w oczach to pewnie zostałaby ze mnie już tylko mokra plama.

-Uważaj na tego debila, nie warto tracić czasu. -mruknęła dosyć spokojnie, a przynajmniej milej niż się spodziewałam i odeszła od nas, następnie opuszczając kawiarnię.

-Kto to był do cholery? -zapytałam od razu patrząc na ciemnowłosego, który ze zdenerwowaniem pocierał swój policzek.

-Jessica, jest na pierwszym roku studiów w Londynie aktualnie.

-I przepraszam jakim cudem ty ją znasz?

-Powiedzmy, że jest córką znajomej mojej mamy. -wyszczerzył się do mnie. Najwidoczniej nie była to pierwsza takiego rodzaju sytuacja i chłopak był już troszkę przyzwyczajony do takiego a nie innego zachowania dziewczyn. - A wracając do tamtej imprezy?

-Czy ty masz jakąś kartkę na której odhaczasz sobie poszczególne dziewczyny zaraz po tym jak je zaliczysz? -zapytałam nagle.

-Czemu ja na to nie wpadłem!

-Malik!

-Evans!

-Pytam się poważnie. -patrzyłam na niego z powagą kiedy on cicho śmiał się pod nosem. Miałam wrażenie, że całe to zdenerwowanie, którym wydawał się być wypełniony jeszcze chwilę temu, uleciało jak powietrze z pękniętego balonika.

-Nie, Willow. -zaśmiał się. -Ale wracając do sprawy imprezy, to naprawdę nie tak jak myślisz... ja i Lauren... NIE! PO PROSTU NIE! -zaczął machać rękoma jakby chciał odpędzić osę a ja patrzyłam na niego jak na ostatniego debila, którym aktualnie w moich oczach był.

-Więc dlaczego się z nią całowałeś? -zapytałam unosząc brwi do góry. -Bo nie wydaje mi się, żebyś był aż tak pijany.

-Okej... Kojarzysz tą grę w butelkę? -patrzyłam na niego dosyć zdekoncentrowana. Znałam tą grę jakoś z podstawówki, wtedy polegała ona na głupich pytaniach typu "jaki jest twój ulubiony kolor" albo wyzwaniach, które zazwyczaj polegały na "powiedz swojej mamie, że dobrze gotuje" idiotyzm ale wtedy byliśmy tylko małymi niewinnymi dziećmi. -Oczywiście, że nie kojarzysz, skąd mogłabyś to kojarzyć.

-Ej, nie obrażaj mnie! Wiem o co chodzi z grą w butelkę! -fuknęłam.

-No więc, po tym jak ten chłopak pobił się z Niallem... -zaczął.

-Czekaj jaki chłopak? Kto to był?

-Znajomy Asha, uspokój majty mała, no więc, wracając do tematu, Lauren zażyczyła sobie seksu ze mną, tylko żeby nie wyjść na taką sukę do końca namówiła tego kolesia, żeby zadał mi to zadanie. Nialla przy tym nie było bo siedział już z Linds w pokoju do góry. -wzruszył ramionami.

-I naprawdę poświęciłeś swoją przyjaźń tylko po to by spełnić głupie zadanie? -dalej nie wierzyłam, że Malik był do tego zdolny.

-Słuchaj, Niall i tak teoretycznie nie był już z Lauren, ja się tylko z nią całowałem, do niczego więcej nie doszło i panie dzięki ci, że wtedy weszłaś do pokoju! -ułożył ręce tak jakby zaraz miał zacząć odmawiać pacierz.

-Rozumiem, że nie mam mówić o niczym Niallowi? -westchnęłam.

-Nie, nie musi o tym wiedzieć, a ja naprawdę nie miałem wyjścia.

~***~

-To jak oglądamy dzisiaj Gwiezdne Wojny? -zapytał blondyn obejmując mnie ramieniem w efekcie czego mogłam mocniej się do niego przytulić.

Była sobota, koło piętnastej a mi leniliśmy się na kanapie w moim salonie. Od powrotu z kawiarni w której byłam razem z Zaynem nie marzyłam o niczym innym jak tylko o głębokim śnie. Nie chciałam jednak, żeby mój przyjaciel poczuł się dziwnie przez to, że nagle z niczego zasypiam na kanapie. Nie chciałam także alby poszedł bo ostatnio naprawdę rzadko zdarzało się, że mogłam spędzić z nim całą sobotę jak za dawnych dobrych czasów.

-Nie mam ochoty. -westchnęłam cichutko i ułożyłam głowę na jego torsie.

-Wszystko z tobą w porządku? -przyłożył rękę do mojego czoła -Temperatury nie masz ale coś musi być z tobą nie tak.

-Jestem tylko troszkę zmęczona, to wszystko. -ziewnęłam cicho i przymknęłam oczy.

-Ciężki weekend, hm? -chłopak zaplatał moje włosy sobie na palcu.

-Przykro mi z powodu Lauren. -westchnęłam cicho. -Ona naprawdę jest idiotką.

-Spokojnie, już zrozumiałem swój błąd.

-Jaki twój błąd? Ty nie masz sobie nic do zarzucenia. -zamknęłam oczy i próbowałam się zrelaksować a może nawet zasnąć. Po kilku minutach leżenia w błogiej ciszy Niall postanowił to zmienić.

-Pomożesz mi? -zapytał cicho.


"Friends" n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz