Tekst pojawia się po dłuższej przerwie i ogromnych zawirowaniach w moim życiu, które wcale się nie kończą. Dzisiaj pierwszy raz od dawna poczułam wenę i napisałam Rocznicę. Mogą się pojawić literówki, za które z góry przepraszam.
Pozdrawiam ciepło,
J.
Lavender
Otworzyłam nagle oczy. Wyrwana ku rzeczywistości z najpotworniejszego koszmaru nie mogłam zrozumieć, gdzie jestem i co robię. Opadłam ciężko na poduszki i ponownie przymknęłam powieki. Jeszcze chwilę temu widziałam przecież Hogwart, jego piękne, potężne mury, wciąż całe. Zamek, za którym w ciszy wielokrotnie tęskniłam. Zamknęłam w nim szczęśliwe lata, wracając tam czasem, gdy teraźniejszość za bardzo mnie przytłaczała. W śnie słyszałam różne głosy i próbowałam je rozpoznać. Ze zgiełku dźwięków wyłowiłam jeden. Byłam pewna, że to Parvati coś do mnie mówiła. Ostrzegała mnie przed czymś, ale ja nie rozumiałam wszystkiego. Jej poplątane słowa wibrowały w mojej głowie niczym echo. Starałam się na nich skupić, jakby nic więcej się w tym momencie nie liczyło.
Bądź uważna, Lavender. Przeżyj.
Obiecałem jej, że to zrobię. Ona również złożyła mi taką samą obietnicę. Miałyśmy to przetrwać, choćby nie wiem co.
Czułam w nozdrzach nieprzyjemny, gryzący, ostry zapach spalenizny. Nasz piękny zamek zamienił się w kupę gruzu.
On już przybył. Zniszczenie i śmierć razem z nim.
Bałam się, tak bardzo się bałam, ale wcale nie zamierzałam mówić o tym głośno. Każdy, kto był w zamku, czuł dokładnie to samo. Szliśmy na stracenie z uniesionymi do góry głowami. Strwożone serca obijały się nam o kruche żebra.
Ogłuszały mnie odgłosy walki. Huk i nawoływania. Huragan zdarzeń, nad którymi nikt nie był w stanie zapanować.
I ja już nie miałam pojęcia, czy to sen, czy być może przeniosłam się w czasie, a okrutny los każe mi ponownie wszystko przeżywać.
Widocznie właśnie dzisiaj wszystko z najdrobniejszymi szczegółami miało do mnie wrócić.
Zostałam w tej wizji całkiem sama. Samotna w ogniu walki.
A potem pojawił się ból. Dziki, niedający się zmierzyć, obejmujący całe moje ciało.
Byłam cała spocona. Marzyłam o tym, aby się wreszcie obudzić.
Chciałam uciec, ale nie mogłam. Krzyczałam, ale głos szybko stał się bezużyteczny.
Pamiętałam jego oczy. Okrutne i czarne, które zbliżały się do mnie. Pamiętałam jego cuchnący oddech. Pamiętałam jego silne ręce, które trzymały mnie w miejscu.
Byłam w potrzasku.
I nagle usłyszałam Aureliusa. I jego cichą obietnicę, że mnie uratuje. Uchwyciłam się tych słów niczym najpotężniejszego zaklęcia tarczy. Powtarzałam jego imię, by dzięki temu, wyrwać się z ostatnich oparów duszących mnie wspomnień.
Pamiętałam wszystko, każdą tragiczną sekundę, chociaż od roku próbowałam o tym zapomnieć.
To był tylko sen. Ulotne, złudne, szkaradne wspomnienie najgorszego dnia w życiu wielu znanych mi czarodziejów. Zachowywałam je gdzieś w zakamarkach umysłu. Być może tak się działo, ponieważ na swój sposób był to punkt zwrotny w moim życiu. Tak wiele zmienił. I dał mi Aureliusa. Gdybym nie została zraniona, nasze drogi nigdy by się nie skrzyżowały. Czy mogłam tego wszystkiego żałować? Często zadawałam sobie to samo pytanie. A do głowy przychodziły mi różne odpowiedzi. Jednak jedna pojawiała się najczęściej i jej się mocno trzymałam – nie mogłam żałować. Nie w momencie, kiedy nie byłam w stanie sobie wyobrazić mojego życia bez Aureliusa. Bez człowieka, który bezinteresownie otoczył mnie swoją opieką, a potem czekał cierpliwie, aż będę gotowa na to, aby dopuścić go do siebie. Czasem nie byłam w stanie uwierzyć w to, jak szybko się w nim zakochałam. Bo kochałam go całym sercem i czułam, że on również mnie kocha, chociaż żadne z nas jeszcze nie odważyło się, by powiedzieć na głos te dwa najważniejsze słowa. W ciągu kilku ostatnich miesięcy byliśmy nierozłączni, chociaż nie zachowywaliśmy się jak para. Wiedziałam, że na wszystko przyjdzie swój czas.
CZYTASZ
Niezniszczalna. Historia Lavender Brown.
FanfictionIdiotka. Beznadziejnie zakochana wariatka. Gryfonka. Robiła z siebie tygodniami pośmiewisko. Zazdrośnica. Nie potrafiła znieść odrzucenia. Potem pewnie pieprzyła się z każdym w Hogwarcie. Tak było kiedyś. A później. Przeżyła Bitwę. Przeżyła atak Gre...