20. Jak dobrze przeżyć gwałt?

100 16 89
                                    



Lavender

To był zwykły, dość przyjemny dzień. Powitał mnie jasnymi promieniami słońca, które przebijały się z mozołem przez grubą warstwę zalegających nad Londynem chmur.

Byłam w domu sama.

Było to kilkanaście dni po kolejnej naszej wizycie u rodziców Auriego, która tym razem była bardzo udana. Państwo Mayfair zachowywali się zupełnie inaczej niż w czasie naszego pierwszego spotkania. Byli mili i uprzejmi, i czułam, że było to szczere. Ucieszyłam się, że Aurelius zdołał ich do mnie przekonać. Pozwoliłam mu na to, aby opowiedział im całą moją historię, bez ukrywania niewygodnej prawdy. Miałam stać się wkrótce ich rodziną, musieli wiedzieć o wszystkim. Moi rodzice jeszcze całej prawdy nie poznali, ale wiedziałam, że kiedyś im o wszystkim opowiem. Jeszcze nie teraz.

Spędziłam tę noc u Auriego. Dzisiaj miałam wolne i nie musiałam martwić się pracą. Wciąż nie znaleźliśmy mieszkania, co nas coraz mocniej denerwowało, jednak nie ustawaliśmy w poszukiwaniach. Byłam pewna, że gdzieś czeka na nas nasz dom.

Fanny nie miała nic przeciwko, abyśmy nadal u niej pomieszkiwali. Zaraz po ślubie wprowadził się do niej Malcolm, jednak nie dali nam odczuć, że powinniśmy jak najszybciej zbierać manatki. Prawdą było, że ostatnio częściej byłam u nich, niż w mieszkaniu w Kotle. Coś mnie ciągnęło do ludzi i nie chciałam z tym uczuciem walczyć. Przyjemnie było być razem z Aureliusem i cieszyć się każdym aspektem życia. Fanny za to uwielbiała śniadania, które im szykowałam przed wyjściem. Wszyscy byli zadowoleni.

To nie mogło trwać wiecznie, ale dopóki nikomu nie przeszkadzało otwarcie, trwaliśmy w tym.

Tego dnia siadłam z kubkiem gorącej kawy przy stole, uchylając wcześniej okno mimo chłodu. Lubiłam takie surowe powietrze. Sowa Fanny przyniosła najnowszy numer Proroka Codziennego i usiadła na parapecie, wyczekując na przysmak. Wzięłam od niej gazetę i z zaciekawieniem zerknęłam na pierwszą stronę.

Zamarłam.

Na początku nie byłam w stanie pojąć, na co patrzę.

Na okładce znajdowała się twarz mojego oprawcy.

Śmierć zbrodniarza w więzieniu, głosił nagłówek, jednak ja wcale go nie widziałam.

Zmroziły mnie czarne oczy potwora, które wciąż, głównie w koszmarach, do mnie wracały.

Upuściłam kubek, który upadł najpierw na stół, aby następnie rozbić się na podłodze. Gorąca kawa spływała z blatu prosto na moje uda. Parzyła mnie, ale ja nie byłam w stanie tego poczuć.

Nie mogłam się ruszyć.

Byłam otępiała i zamrożona. Zupełnie tak, jak wtedy, gdy mnie gwałcił. Miałam wtedy wrażenie, że to nie ja jestem krzywdzona, tylko moje ciało cierpi. Ja znajdowałam się poza ciałem.

Teraz czułam dokładnie to samo.

Byłam sama w domu i nikt nie był w stanie mi pomóc, wyrywając z tego stanu.

– Umarł – szepnęłam.

I wszystko stało się takie rzeczywiste.

Jego oczy już na nikogo nie patrzą. Są martwe. Jego ręce już nikomu bólu nie zadadzą. Są bezsilne.

– Umarł! – krzyknęłam, jednak wciąż nie mogłam się ruszyć.

Po kilku minutach się ocknęłam z tego dziwnego stanu odrętwienia.

Niezniszczalna. Historia Lavender Brown.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz