Wigilijne zaskoczenie

7 4 0
                                    

Viola Sweetmeat & Max Orchid, Maddy Grayson & Alea Orchid, Lizzie Sweetmeat & Henry Coleman, James Grayson & Olivier Helling

W wigilijny poranek siostry Sweetmeat wstały wcześniej niż zwykle, bo już o siódmej. Nie zdarzało się to im w soboty. Ten dzień był jednak inny, ponieważ tyle było do zrobienia, a kolacja miała być już na szesnastą. Musiały jeszcze ugotować jeszcze sporo jedzenia. Na szczęście zaraz po śniadaniu się za nie zabrały. W domu ciągle coś się działo, tu Lizzie krzyczała do siebie, że zaraz coś jej się przypali, tam Viola denerwowała się, że jej pewnie mąki zabraknie, a jeszcze gdzieś indziej Książek obszczekiwał przechodnia, stojąc pod drzwiami wejściowymi.

Zaproszeni goście nie byli tak nerwowi jak siostry. Rodzeństwo Orchid wybrało się jeszcze na poranne zakupy i ozdabiali pierniczki wraz z Jamesem. Henry oraz Olivier pakowali wszystkie prezenty. A Maddy robiła sobie dzień spa, pół poranka spędziła w cieplutkiej wodzie. Wszyscy na spokojnie się szykowali, nie to co Viola o Lizzie, które ubrały się dopiero w pół do czwartej. Viola wyszła właśnie z łazienki. Miała na sobie zieloną, przylegającą sukienkę do kolan z długim rękawem. Włosy zostawiła rozpuszczone. Psiknęła się perfumami, akurat, gdy do drzwi zadzwonił Max. Razem z nim stał James i Alea. Cała trójka była elegancko ubrana, a w rękach trzymali po kilka paczuszek każdy. Przywitali się, poznali. Po paru minutach zawitali do jadalni. Na środku stał stół już przygotowany do wieczerzy, w kącie stała kolorowo przyozdobiona choinka, a Książek leżał na swoim posłaniu. Wpierw, podniósł głowę, spoglądając na gości badawczym spojrzeniem. Podniósł się i radośnie do nich podbiegł, witając się z nimi.

Wkrótce wszyscy już się zgromadzili przy świątecznym stole. Na honorowym miejscu, u szczytu stołu siedziała Viola Sweetmeat. Naprzeciwko było puste miejsce, dla niespodziewanego gościa. Po jej lewej siedziała jej siostra, Lizzie. Po prawej natomiast siedział Maximilian. Zaraz obok rudowłosej był Henry. Rodzeństwo Orchid siedziało obok siebie. Alea towarzyszyła Maddy. Olivier i James siedzieli twarzą w twarz. Niestety nie udało się inaczej. Na szczęście nie przeszkadzało im to. Na stole pojawiały się kolejne potrawy. Pierogi, kapusty, ryba, barszcz i najważniejszy, dla niektórych – opłatek. Wszyscy sięgnęli po to ostatnie i podchodzili do siebie nawzajem, składając krótkie, czasem dłuższe życzenia. Po kilku, prawie kilkunastu minutach goście powrócili na swoje miejsca.

— Dziękuję wam wszystkim, że zechcieliście przyjąć nasze zaproszenie — Viola uśmiechnęła się do siostry, a później do reszty. — Dziękuję też osobą, które spędziły ze mną ten rok. Wiem, że to nie Sylwester, ale wolę teraz powiedzieć. Henry, Olivier, Alea. Nie znam was za bardzo, ale mam nadzieję, że poznamy się bliżej i spędzimy razem czas w nadchodzącym roku.

Twarze wymienionych osób rozjaśniły się z radości. Pokiwali głowami i podziękowali. Lizzie po chwili zajęła się rozlewaniem zupy. Uroczysta, wigilijna kolacja się rozpoczęła. Na pierwszy ogień, poleciał temat jedzenia. Ile kto się napracował, jak przyrządza barszcz i inne potrawy. Płynnie przechodzili z jednego na drugi temat, zachwycając wystrojem oraz samą kolacją. Przy podawaniu ciasta wraz z kawą, wywinął się wątek, kto kogo poznał już wcześniej i co najważniejsze, jak.

— Nie będziecie się tego spodziewać, serio — zaczęła swoją historię Maddy, najlepsza przyjaciółka Violet.

— Ty masz ciekawe historie, to aż od ciebie czuć — zażartował Henry, który z początku był tym najbardziej nieśmiałym.

— No dobra dobra — zaśmiała się z innymi. — To będzie o tym, jak poznałam Violet Sweetmeat.

— Niee! Nie chce się upokarzać — wykrzyknęła rozbawiona orzechowo włosa.

Świąteczne zawieruszenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz