0 - "Why me tho?"

192 20 173
                                    

- William Byers? - zapytał nauczyciel zirytowany harmidrem, spowodowany tym, że za nie całe 5 minut powinien wybrzmieć dzwonek, również ten harmider który panował w klasie od początku dnia, szatyn średniego wzrostu uniósł lekko dłoń utrwalając nauczyciela w przekonaniu, że jest obecny na lekcji, pan Jhones tylko kiwnął głową na chłopaka zapisując jego obecność w dzienniku, na ławce młodego Byers'a wylądował mały samolocik z napisem "Otwórz błagam" Byers po chwili chwycił mały przedmiot otwierając okno przy którym siedział, a zaraz po tym puszczając na wiatr małą konstrukcje wykonaną z papieru wsłuchiwał się w szmer liści.

Szatyn wiedział, że zawartość nie była dla niego bardzo przydatna, albo była to ponowna propozycja do współżycia, albo kolejna groźba. Chłopak obserwował szybujący po wietrze samolot do chwili, gdy cały zatopił się pod wpływem naciskającego na niego ciężaru wody.

W tej chwili zadzwonił dzwonek szkolny, oznaczający koniec lekcji, Will powoli schował długopis do swojego piórniku, chowając go z powrotem do plecaka wraz z zeszytem i książkami. Chłopak zaczekał do momentu jak większość jego rówieśników opuści pomieszczenie, żeby ten w spokoju mógł wyjść na korytarz.

- William zostań na chwilę, muszę z tobą porozmawiać. - powiedział spokojnym głosem nauczyciel podchodząc krokiem do chłopaka. Ten tylko udając spokój siedział twardo przy swojej ławce myśląc nad tematem nadchodzącej rozmowy z nauczycielem, przecież chłopak wiedział że w dzienniku ma same celujące pokrywające się z bardzo dobrymi ocenami nie zniżającymi trójek, a czasem nawet czwórek.

- Słuchaj Will, masz świetne oceny, i gdybym mógł, to przeniósłbym cię klasę wyżej. - zaczął spokojnie wysoki blondyn siadając na swoim biurku. - Ale tego nie mogę zrobić. Martwię się o ciebie, Will. - mruknął podchodząc z powrotem do chłopaka.

- Nie rozumiem? Wszystko jest dobrze, tak myślę..? - odpowiedział poddenerwowany chłopak zaciskając swoje dłonie na kawowych spodniach.

- Przez całe 2 lata twojej nauki nie zdobyłeś żadnych przyjaciół, gdy rówieśnicy próbują zaciągnąć cię do towarzystwa, stawiasz sprawę na "nie" i odchodzisz, lub gdy ktoś próbuje z tobą pogadać dłużej niż 4 minuty, po prostu go spławiasz. Will, to nie jest szkoła podstawowa tylko liceum, musisz zacząć gadać z rówieśnikami. - poskarżył się blondyn uderzając lekko chłopaka teczką papierów w głowę.

- Mam znajomych.. - powiedział nie pewnie chłopak.

- Tak? A więc wymień mi jedną osobę z klasy, z którą rozmawiasz,lub wychodzisz po szkole.

- Jane..albo Eddie Kasp- - zaczął chłopak jednak nauczyciel mu przerwał.

- Will, Jane to twoja siostra, i chodziło mi o osobę z tej klasy, z twojej klasy. Eddie Kaspbrak chodzi do klasy wyżej. - jęknął zawiedziony nauczyciel. - Dochodzi dzisiaj do naszej klasy nowy uczeń z małej mieściny, pogadaj z nim.

- Nie czuje takiej potrzeby proszę Pana, więc zrezygnuje z oferty. - powiedział ponuro szatyn stając na równe nogi kierując się do wyjścia.

- To nie była oferta, Will. To był rozkaz. - zatrzymał go nauczyciel. - Po tej przerwie chłopak będzie już w waszej klasie, masz go oprowadzić po całej szkole, i nie licz że się z tego wymigasz, powiem mu to osobiście gdy tylko go zobaczę, teraz idź. - po tych słowach szatyn natychmiastowo opuścił klasę cały poddenerwowany, chłopak miał serdecznie dosyć codziennych kazań nauczyciela na temat jego relacji z innymi osobami z klasy.

Byers wcale nie należał do typu wrednej osoby, pomimo że tak nie było, nadal tak uważał, on po prostu myśli, a nawet wie, że tamci idioci i narcyzy z jego klasy są za mało inteligentni na jego poziom. A pomimo tego, w ogóle ich nie lubił, wszyscy z nich byli nie dość że tępi jak but, to na dodatek zadufani w sobie i zboczeni bardziej niż gwiazdy taniego porno.

nobody with somebody - BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz