Powrót z pałacu ciągnął się okropnie. Możliwe, że sam sobie stworzyłem dłuższą drogę, kiedy wybrałem pójście na Targ zamiast do Dzielnicy Wojskowej. Moje kroki same starały się wybronić przed konfrontacją z Cassem. Nie umiałem kłamać, więc kiedy zapytałby o moją misję, wypaplałbym mu wszystko i to nie tak, że bez zastanowienia powiedziałbym mu prawdę. On po prostu zawsze drążył temat w nieskończoność aż w końcu czułem się winny z tego, że nie wie o rzeczach, o których tak naprawdę nie powinien i mówiłem mu wszystko. Przestało mnie to w końcu tak bardzo martwić ale ta sprawa jest o wiele bardziej delikatna, chodziło w końcu o jego ojca.
Z wielkim westchnieniem padłem na ławkę tuż przy fontannie. Znajdowałem się na samym środku naszego małego miasteczka, gdzie aniołowie i nefilim miały czas na odpoczynek i lekką odskocznie od codziennych standardów. Zawsze było tutaj pełno obywateli, którzy w grupkach przemierzali kolejne alejki a co po niektórzy trzymali w rękach nektary z ziemskich owoców.
Przejrzysta woda migała, stojąc w obliczu ciepłego słońca. Okręciłem się na około, tak aby swobodnie patrzyć na taflę wodną. Wyciągnąłem rękę i zanurzyłem. Ku mojemu zdziwieniu powitało mnie zimno. Dlaczego w każdym zakamarku tego miejsce musi mnie witać właśnie to uczucie? Nawet życie tuż przy słońcu nie jest w stanie dać mi takiego ciepła jakiego bym potrzebował.
- Nektaru?
Wyciągnąłem rękę z wody, wystraszony nagłą obecnością. Zaraz koło mnie stał młody chłopak, nefilim, z wielkim kartonem napojów. Uśmiechnął się urokliwie, kiedy tylko zobaczył, że mu się przypatruje.
- Nie chciałem Cię wystraszyć, wybacz - przeprosił. Dopiero teraz zdawałem się pozbyć zadumy z mojej głowy.
- Nic się nie stało - odparłem od razu, nie chcąc aby chłopak niepotrzebnie się zamartwiał - Właściwie to nawet cieszę się, że wyrwałeś mnie z moich myśli. Czasami wymykają się spod kontroli.
Blondyn chwilę na mnie patrzył aż w końcu ustawił karton na ziemię i wyciągnął z niego dwa kubeczki nektaru. Wręczył mi jeden po czym usiadł na fontannie, twarzą do mnie i upił łyk swojego napoju. Przyjąłem jego dar z uśmiechem.
- Mój przyjaciel zdradził mi kiedyś sekret - oglądnął się na różne strony, zupełnie jakby bał się, że ktokolwiek może usłyszeć to co ma do powiedzenia. Gdy tylko zobaczył, że nikt nie zwraca na nas większej uwagi, przybliżył się do mnie i wyszeptał - Mówił, że przynajmniej raz w tygodniu idzie pod wodospad, jakikolwiek tak naprawdę i po prostu krzyczy.
- Krzyczy? - zdziwiłem się. Nieznajomy od razy przysunął palec to swoich ust, nakazując mi tym gestem ciszę.
- Podobno pomaga ale jeszcze nie zyskałem przepustki na udanie się na Ziemię, więc nie mogę Ci w pełni potwierdzić - wytłumaczył a ja zamyśliłem się na chwilę. Może kiedyś spróbuję - No dobrze, muszę już lecieć. Mam nadzieję, że cokolwiek leży Ci w myślach w końcu ustąpi.
Uśmiechnąłem się lekko w jego stronę i jeszcze raz podziękowałem za wszystko. Patrzyłem w tył jego pleców aż w końcu zupełnie zniknął mi sprzed oczu. Zamyśliłem się ponownie, mieląc w rękach drewniany kubeczek. Blondyn zawarł sens w swoich słowach, tylko jak krzyczenie ma mi pomóc ukryć prawdę przed moim przyjacielem?
🫐ꗥ~ꗥ🫐
Okazało się, że nijak. Nie zdążyłem nawet wejść do bloku mieszkalnego, kiedy Cass wyszedł zza ściany, jakby czekał całą wieczność na mój powrót i zaczął przepytywanie. Powiedziałem mu wszystko, bez większych skrupułów. Słowa po prostu płynęły i po chwili cała misja wyszła na jaw. Każda tajemnica jaką trzymałem w sobie, została ujawniona.
CZYTASZ
𝘩𝘦𝘭𝘭𝘰, 𝘴𝘢𝘵𝘢𝘯 || 𝘣𝘰𝘺𝘹𝘣𝘰𝘺
FantasySamael jest zwyczajnym...cóż przynajmniej na ludzkie kryteria, jednak na Niebo, jest wszystkim tylko nie tym. W jego żyłach płynie anielska jak i ludzka krew, dokładnie tak samo jak w każdym członku królewskiej armii, czyli każdego mieszkańca Nieba...