Rozdział III - PIEKŁO

29 9 4
                                    

Jak zabawny może stać się czas, kiedy nieubłaganie czegoś oczekujemy. Gdy jest to coś dobrego - ciągnie się wieczność, jednak gdy jest całkiem odwrotnie - jest niczym zapalenie światła. Tym razem, żeby dodać pikanterii całości, czułem obie rzeczy na raz. Wycieczka do Piekła, plus zabawa w hitmana, na pewno było czymś co po prostu chciałem mieć za sobą. Żeby nie zawieźć Cassiela musiałem po prostu uwolnić jego ojca a żeby nie zawieźć całego Nieba potrzebne było zabójstwo. Zaczynam tęsknić za czasami, kiedy w mojej głowie jedyne zmartwienie opierało się na bardziej przyziemnych rzeczach, ponieważ nawet jako istota z lekka nadnaturalna, stresowałem się rzeczami typu egzaminy, akademiccy dręczyciele bądź nawet zwykła nuda.

Dla zabicia czasu odkopałem stare księgi na temat Piekła, które pewnego dnia rzuciły mi się w oczy w bibliotece matki. Nie jestem pewien czy wie, że je mam ale dopóki nie zaczyna drążyć tematu, zostają u mnie. Tak naprawdę jeszcze nigdy nie miałem okazji ich przeczytać, zawsze znajdował się powód, bądź po prostu ważniejsze zajęcie i tak Piekielne Księgi schodziły na drugi plan. W końcu zaczęły służyć jako podkładka pod lampkę nocną, która inaczej nie sięgała do kontaktu.

Odpiąłem kabel i położyłem lampkę na podłodze. Książki były lekko zakurzone co delikatnie przyprawiło mnie o wyrzuty sumienia, jakby matka to zobaczyła to chyba bym zawisnął. W każdym razie nie jest to nic czego lekki podmuch nie dał by radę naprawić.

Usiałem na podłodze tuż przy oknie o które się oparłem, tak bardzo chciałbym teraz polatać wśród burzowych obłoków. Zawsze kochałem szarość nieba, kiedy szykowało się na deszcz. Wyglądało to przepięknie kiedy było się na Ziemi, jednak jeszcze lepiej gdy mogło się spoglądać na to z samego Nieba.

Otworzyłem jedną z ksiąg na pierwszej stronie, zapach starego papieru drażnił moje nozdrza, jednak oddałem się temu uczuciu. Wyblakłe stronnice zdawały się rozpadać pod moim dotykiem, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Minąłem już połowę książki, jednak żadna informacja nie okazywała się przydatna. Dużo wiadomości było po prostu o wszystkich władcach i opisie ich panowania. Nie było to specjalnie ciekawe, polityka mało mnie obchodziła, więc zamknąłem książę zanim przeczytałem choćby jedną stronę dalej. Kolejne okazały się takim samym badziewiem jak poprzedniczki ale cieszyłem się, że przynajmniej będą dalej służyć jako podpórka pod lampkę. Ostatnia księga od razu wydała się inna, czarna skóra z karmazynowymi obiciami i lekka wstążka do zaznaczania stron na których się kończyło. Wziąłem ją do rąk, poprawiając poduszkę pod moimi plecami. Nawet otwieranie jej wydawało się jakimś istotnym fragmentem czytelniczego rytuału.

- Ty jeszcze tutaj?

Zamknąłem książkę tak szybko jak tylko usłyszałem znajomy głos. Serce zaczęło mi walić nierównym rytmem z niejasnych mi powodów. Chciałem przeczytać książkę a nie okraść kogoś!

Cass uniósł na mnie swój błękitny wzrok a ja starałem się unikać bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Nienawidzę uczucia niezręczności, kiedy się z kimś pokłócisz ale w sumie dzielicie razem pokój, więc tak czy siak musicie się widzieć.

- Dopiero wieczorem wyruszam - odparłem krótko, mając nadzieję, że utnie to wszystkie możliwości rozmowy. Nie wiem nawet dlaczego na to liczyłem, w końcu mogę próbować się z nim pogodzić, prawda? Może warto spróbować - Musimy pogadać.

- Oczywiście, że musimy - torba z jego ramienia wylądowała na łóżku. Oparł się o ramę i skrzyżował dłonie - Masz tego nie spierdolić, jasne?

Uśmiechnąłem się krzywo, tyle to ja tak właściwie wiedziałem.

- Chodziło mi bardziej o rozmowę o tym, że jesteś na mnie zły..

𝘩𝘦𝘭𝘭𝘰, 𝘴𝘢𝘵𝘢𝘯 || 𝘣𝘰𝘺𝘹𝘣𝘰𝘺Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz